Dlaczego dane GUS to fikcja
Krzysztof Klincewicz
27 listopada 2014, 08:52·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 27 listopada 2014, 08:52Polska statystyka o wydatkach na innowacje to fikcja. Warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje . Pierwsza, najbardziej oczywista odpowiedź brzmi: ponieważ nikt poważnie nie zajmował się kwestionowaniem poziomu GERD i BERD, zdając się na dostarczane przez GUS, wybrakowane dane. Ale przyczyny fragmentaryczności tych danych zasługują na dodatkową, zaprezentowaną poniżej analizę.
„Pojęcie [prace] badawczo-rozwojowe dotyczy raczej instytutu [naukowego] i tak dalej. My jesteśmy instytucją funkcjonalną. I powiedzmy, przychodzi jakaś myśl, to się przenosi na papier.”
„Nie zajmujemy się tak dużo pracami badawczo-rozwojowymi. W zasadzie robimy to doświadczalnie, natomiast nie jest to we współpracy z jakimiś ośrodkami badawczymi. Cały czas staramy się korzystać z lepszych urządzeń, materiałów. [...] Oczywiście badamy, rozwijamy projekty. To taka działalność, polegająca na rozwoju kolejnych projektów - ona ma też aspekt innowacyjny.”
„Jeżeli chodzi o badania i rozwój, to są głównie kontakty z uczelniami. My sami mamy już takie doświadczenie z materiałem - i jaki widzimy jakąś niszę, którą możemy zapełnić, współpracujemy z laboratorium.”
Firmy, których wypowiedzi zostały powyżej zacytowane, w rzeczywistości prowadziły aktywne prace B+R, ale najwyraźniej nie były tego świadome. Osoby zarządzające błędnie sądziły, że do nakładów na B+R zaliczyć można wyłącznie tzw. zewnętrzne nakłady na B+R czyli wydatki na badania zlecone, prowadzone przez inne podmioty, w tym instytucje naukowe. Tymczasem B+R nie musi bynajmniej oznaczać działalności naukowej, gdyż kategoria ta obejmuje przede wszystkim prace związane z doskonaleniem technologii i rozwojem produktów. Ktoś powinien chyba uświadomić firmom, że – niczym molierowski pan Jourdain - mówią prozą i prowadzą B+R... Mimo licznych rządowych kampanii promocyjnych z ostatnich lat, nie zauważyłem dotychczas prostego i przyjaznego dla przedsiębiorców przekazu, który wyjaśniałby, co to jest działalność badawczo-rozwojowa, co firma może do niej zaliczyć i w jaki sposób wykazywać związane z nią nakłady finansowe. Taki przekaz powinien by również adresowany do biur rachunkowych, które obsługują mniejsze firmy.
Problem 2 - Firmy nie potrafią obliczyć nakładów na B+R
Polskie przepisy o rachunkowości nie ułatwiają zadania przedsiębiorcom, którzy zdecydują się na wykazywanie nakładów na B+R. Wyniki niektórych prac B+R można zakwalifikować do grupy środków trwałych, co wydaje się łatwą operacją księgową, przynoszącą dodatkowe korzyści związane z możliwością naliczania amortyzacji i chętnie stosowaną - ale nie jest jasne, czy w takiej sytuacji firma może w jednej klasyfikacji (w sprawozdaniu finansowym) wykazać określone wydatki jako środki trwałe, a w innej (w sprawozdaniu PNT-01 dla GUS) - przedstawić te same wydatki jako powiązane z pracami badawczo-rozwojowymi? Brakuje bezpośrednich powiązań między zawartością obowiązkowych sprawozdań finansowych spółek prawa handlowego a wykazywaniem nakładów na B+R. Przepisy nie dostarczają jednoznacznych wytycznych i trudno oczekiwać, że pracownicy innowacyjnych firm będą marnować czas na wyjaśnianie wątpliwości natury księgowej zamiast zajmować się tworzeniem i wdrażaniem nowych rozwiązań.
Problem 3 - Firmy nie wiedzą o obowiązku prawnym
Przepisy prawa nakazują każdemu przedsiębiorstwu złożyć na początku roku do GUS sprawozdanie PNT-01, w którym wykaże omawiane nakłady na B+R. Ten obowiązek prawny nie jest jednak powszechnie przestrzegany, a wynika to m.in. z braku świadomości przedsiębiorców. Nikt nie przypomina im ani ich biurom rachunkowym o konieczności przekazania sprawozdań, nikt nie wyjaśnia też celu tych działań. Nie przewidziano żadnych sankcji za niedostarczenie sprawozdania. Gromadzeniem danych zajmuje się GUS a nie np. sieć urzędów skarbowych, co mogłoby zwiększyć gotowość do przekazywania informacji przez przedsiębiorców.