Index Mocy Państw 2017 - Polacy pokazali jak mierzyć siłę państw
Marcin Leszczyński
10 lipca 2017, 09:14·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 lipca 2017, 09:14We współczesnym zglobalizowanym życiu społeczno-gospodarczym siła państwa stanowi niezwykle ciekawe zagadnienie. Odzwierciedla to coraz większa liczba prób pomiaru pozycji państw w tym obszarze. W maju tego roku do grona globalnych raportów dołączył Index Mocy Państw - polska propozycja oceny globalnej siły państw autorstwa Instytutu Europa, o wdzięcznym skrócie In.Europa.
Czy świat potrzebuje takich indeksów?
W dobie globalizacji i mediatyzacji państwa stają się w swoim funkcjonowaniu podobne do podmiotów prywatnych. Dlatego, w celu oceny poczynań i kierunków działań, państwa (podobnie jak przedsiębiorstwa) powinny dokonywać analizy swojej pozycji, czy też jak to stwierdzili autorzy raportu "siły". Podstawą dla tego raportu są co najmniej dwie naukowe koncepcje. Pierwsza wydaje się odgrywać w nim nieco większą rolę, a druga mniejszą, ale równie ważną. W pierwszym przypadku mowa o koncepcji J.S. Nye, który nawiązując do rozważań E.H. Carra dotyczących władzy nad opinią, zaproponował trójpodział siły państwa na ekonomiczną, militarną i miękką. Druga to koncepcja, nieżyjącego już, silnie powiązanego z Polską W. Olinsa, który pisał o tzw. wymianie tożsamości pomiędzy przedsiębiorstwem i państwem. Czy świat potrzebuje takich raportów? Jak najbardziej. Potrzebują go wszystkie państwa, a w szczególności Polska, bo jeżeli ktoś dokonuje pomiaru, to znaczy że ma w tej kwestii coś do powiedzenia.
Bardzo lubię liczby dlatego propozycja Instytutu Europa przypadła mi do gustu. Autorzy zastosowali przejrzystą metodę oceny pozycji państw, w ramach której wydzielono siedem sub-indeksów, tj.: kapitału, militaryzacji, ziemi, populacji, kultury, zasobów naturalnych i dyplomacji. Każdy z nich otrzymał odpowiednią wagę. Autorzy stwierdzili, że największą ma kapitał (40%), a najmniejszą zasoby naturalne i dyplomacja (po 5%). Na tej podstawie można stwierdzić, że autorzy przyjęli nieco inne ujęcie niż J.S. Nye. Ale gdyby dokonać próby przełożenia tych założeń na koncepcję siły państw, to można stiwerdzić, że siła ekonomiczna w tym raporcie stanowi aż 60% ostatecznej oceny, siła militarna 25%, a miękka jedynie 15%.
Z raportu wywnioskować można, że niekwestionowanym liderem są Stany Zjednoczone, które należą do grona dwóch państw, które odstają od reszty. Tym drugim są Chiny. W pierwszej dziesiątce są jedynie trzy państwa z Unii Europejskiej, tj. Niemcy, Wielka Brytania i Francja. W pierwszej dziesiątce są reprezentanci trzech kontynentów, Australia jest 11, a najsilniejszym państwem afrykańskim jest Egipt. Generalnie można stwierdzić, że wyniki są podobne do innych raportów, np. tych związanych z konkurencyjnością gospodarek, a to jest kolejny dowód na popularyzowaną przeze mnie tezę, że percepcja pozycji państwa we współczesnym świecie ma charakter ekonocentryczny i można utożsamiać ją z konkurencyjnością, co pokazali też autorzy tego raportu.
W swojej pracy naukowej zajmuję się międzynarodowym public relations, którego efektem jest między innymi reputacja państwa. W raporcie zabrakło mi właśnie tej ostatniej. Dlaczego? Otóż dzisiaj rola opinii publicznej jest większa niż kiedykolwiek, co więcej trend ten jest kontynuowany. Współczesny dostęp do mediów i możliwość nie tylko odbioru, ale kreacji własnych treści to elementy, które z perspektywy ekonomii informacji, prowadzą do tego, że opinia publiczna stanowić będzie jedną z ważniejszych form władzy obok monteskiuszowskiego podziału oraz mediów i kapitału. O tym, że reputacja jest ważna może świadczyć fakt, że dwa państwa o największej sile militarnej wydają krocie na kształtowanie opinii publicznej. Warto zauważyć że Stany Zjednoczone dyplomację publiczną, szczególnie po 11 września 2001 r., określają jednym z ważniejszych narzędzi polityki zagranicznej. Nie trzeba daleko zaglądać, żeby zobaczyć że (przy całej swojej zawiłości) transformacja w Polsce i okres ją poprzedzający też były wspierane przez dyplomację publiczną.
Zimna wojna odbywała się także na poziomie walki o opinię publiczną. Współczesne wpływanie na wyniki wyborów, o które oskarżana jest Rosja, także opiera się o opinię publiczną. Opinia publiczna na temat danego państwa jest ważna nie tylko ze względów politycznych, ale także ekonomicznych, państwa o lepszej reputacji są częściej odwiedzane przez turystów, odnotowują większy napływ inwestycji zagranicznych i są bardziej konkurencyjne. Reputacja państwa powinna się znaleźć w tym rankingu, aby w pełni oddawał rzeczywistą pozycję krajów. Co najważniejsze, autorzy o tym wiedzą bo sami piszą o miękkiej sile państw. Co więcej, przedstawili nawet argumenty, dla których nie uwzględnili tej kategorii. I powiem szczerze, że mnie przekonali. Mam nadzieję, że indeks będzie publikowany co roku i będzie można go jeszcze udoskonalić.