Studia w Anglii? Wielka inwestycja, wyzwania i tęsknota, a potem drzwi do międzynarodowej kariery
Nina Suffczyńska
29 sierpnia 2015, 13:55·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 sierpnia 2015, 13:55Za kilka tygodni ponad tysiąc młodych Polaków zacznie studia w Wielkiej Brytanii. Początki mogą być trudne – ostrzegają starsi koledzy. I radzą, jak się urządzić, znaleźć pracę i najlepiej wykorzystać możliwości, jakie otwierają brytyjskie uczelnie.
Brytyjskie uczelnie – Oxford, Cambridge, biznesowa London School of Economics czy politechnika Imperial College London – to europejska czołówka. Co roku na Wyspy przyjeżdża na studia ponad tysiąc młodych Polaków.
- Najważniejsze to wejść w rytm uczelni. Po kilku tygodniach wszystko się zaczyna układać – mówi Marta Tondera, studentka University College London i szefowa Federacji Polskich Stowarzyszeń Studenckich (Polish Societies). Marty początki w Londynie były łatwiejsze, ponieważ już wcześniej chodziła do angielskiej szkoły średniej. – Mimo to pierwsze tygodnie były trudne – przyznaje.
Pierwszym wyzwaniem jest znalezienie mieszkania. Wielka Brytania jest drogim krajem, a Londyn to jedno z najdroższych miast świata. Do tego stopnia, że ceny wynajmu mieszkań są podawane nie w wymiarze miesięcznym tygodniowym. Wynajęcie jednopokojowego mieszkania w centrum miasta może kosztować nawet 350-450 funtów tygodniowo. Wszyscy nowo upieczeni studenci mają prawo do pokoju w akademiku i Marta też korzystała z tej możliwości. – Zaletą jest to, że mieszka się z innymi studentami, w jednym miejscu. Z drugiej strony ceny akademików z roku na rok są coraz wyższe – mówi. W tym roku za jednoosobowy pokój z łazienką trzeba zapłacić ok. 200 funtów tygodniowo, czyli 860 funtów miesięcznie. Żeby obniżyć koszty, nawet studenci pierwszego roku zaczynają już szukać mieszkań, które mogliby wynająć do spółki z kolegami.
Tańsze mieszkania można znaleźć w 3, 4 i 5 strefie, ale to oznacza długie dojazdy i dodatkowe koszty biletów. Dość wysokie, bo studenci w Wielkiej Brytanii nie mogą liczyć na tak hojne dopłaty jak ich koledzy w Polsce. W Londynie zniżka studencka na dojazdy to zaledwie 15 proc. w stosunku do normalnej ceny biletu. Marta odkryła, że można dodatkowo oszczędzić podłączając Oyster Card, czyli kartę na komunikację miejską, z kartą zniżkową na kolej. W ten sposób można zaoszczędzić aż 30 proc. biletu.
Student w Polsce, dostając od rodziców 5000 zł miesięcznie, mógłby żyć jak król. W Wielkiej Brytanii z takimi pieniędzmi trudno związać koniec z końcem. Dlatego większość naszych młodych rodaków stara się o kredyty, ubiega się o stypendia i pracuje. Jeśli chodzi o stypendia, Marta poleca, żeby zainteresować się stypendium socjalnym. – Taka pomoc jest przyznawana na podstawie zeznania podatkowego o dochodach rodziców, więc załapać się na nie może zdecydowana większość studentów z Polski. Sprawa jest prosta – wystarczy przetłumaczyć zeznanie podatkowe rodziców na angielski – mówi Marta. Sama dzięki takiemu stypendium może opłacić połowę kosztów mieszkania.
Oprócz stypendium warto też rozglądnąć się za pracą. Brytyjskie uczelnie są zorganizowane jak wielkie firmy i na wielu stanowiskach zatrudniają studentów. Można pracować w bibliotece, w kawiarni, przy organizacji konferencji czy obsłudze sprzętu wideo. Uczelnia jest dobrym pracodawcą – płaci nieźle i rozumie, że priorytetem są jednak studia. Dlatego szefowie elastycznie podchodzą do godzin pracy. Marta sama pracuje w kawiarni i szybko przekonała się, że jeśli ma napięty czas na uczelni i musi poświęcić czas na naukę, nikt nie ma do niej o to pretensji. – W trudniejszych momentach pracuję 10-15 godzin tygodniowo, a kiedy mam więcej wolnego czasu – nawet 30 – mówi.
Jak się poszukuje pracy? Większość uczelni informacje o wakatach umieszcza na stronach internetowych, dostępnych wyłącznie dla studentów. W tym samym miejscu można często znaleźć ogłoszenia o tym, że wykładowcy poszukują chętnych do badań i eksperymentów socjologicznych. Uczestniczący w nich studenci również otrzymują wynagrodzenie.
Marta przekonuje do tego, żeby jak najszybciej włączyć się w życie uczelni. Już w pierwszym tygodniu szkoła organizuje wspólne wyjścia i wycieczki po mieście. Wszystko po to, żeby nowi studenci mogli zapoznać się ze sobą i przede wszystkim poznać miasto.
Na początku pierwszego trymestru odbywają się targi Societies, czyli stowarzyszeń studenckich. Przynależność do stowarzyszeń to najważniejsza sprawa podczas studiów – na tym forum toczy się najbardziej aktywne życie towarzyskie, tu rodzą się wspólne projekty i największe przyjaźnie. – Na uczelni od samego początku słyszymy, że równie ważne jak to, czego się nauczymy, jest to, kogo tutaj poznamy. Bo ludzie, z którymi studiujemy, to przyszli liderzy – mówi Marta.
Ona sama należy do stowarzyszenia muzycznego – gra na wiolonczeli w półamatorskiej orkiestrze symfonicznej. Zgodnie z tradycją zespół co roku wykonuje na uczelni koncert. Marta jest też w stowarzyszeniu jogi oraz stowarzyszeniu polskich studentów. A do tego, wspólnie z grupą przyjaciół założyła własne stowarzyszenie, zajmujące się popularyzacją nauki. – Nie znaleźliśmy stowarzyszenia, które odpowiadałoby naszym zainteresowaniem, więc założyliśmy je. Każdy student może to zrobić
Po kilku tygodniach młodzi studenci są już w 100 procentach zajęci obowiązkami uczelnianymi, działalnością w stowarzyszeniach, nauką i życiem towarzyskim. Tym, z czym poradzić sobie najtrudniej, jest tęsknota. Za domem, rodziną, przyjaciółmi. Studia za granicą to test dla wielu serdecznych znajomości – ludzie zaczynają żyć innymi sprawami, innymi wydarzeniami, funkcjonują w różnych światach. Do tego Facebook czy nawet Skype nie zastąpią prawdziwego kontaktu.
Na studiach najłatwiej zaprzyjaźnić się z innymi zagranicznymi studentami. – Wszyscy jesteśmy zdani na siebie, więc szybko zaczynamy spędzać razem czas – mówi Marta. Jedną z najpopularniejszych rozrywek jest spotykanie się w domu u znajomych, którzy gotują swoje tradycyjne, narodowe dania. Marta radzi, żeby przywieźć z polski sprawdzone, ulubione przepisy – na pewno przydadzą się, kiedy trzeba będzie przygotować pierogi czy schabowego z ziemniakami dla nowych znajomych z Francji, Niemiec, Malezji, Chin i Brazylii. Tradycyjne, polskie napoje na pewno będą również mile widziane.