Warto nie tylko wiedzieć, gdzie mieszka samokontrola, ale też jak nad nią pracować. Zwłaszcza, jeśli nieustannie torpedujemy własne ambitne plany.
Warto nie tylko wiedzieć, gdzie mieszka samokontrola, ale też jak nad nią pracować. Zwłaszcza, jeśli nieustannie torpedujemy własne ambitne plany. © Karolina Grabowska.STAFFAGE via www.pexels.com

Część dzieci w Polsce na pierwsze urodziny poddaje się tradycyjnie testowi. Wróżba z okazji ukończenia przez dziecko pierwszego roku życia polega na położeniu przed nim różnych przedmiotów. To, który przedmiot dziecko weźmie do ręki, ma zwiastować jego przyszłość – np. jaki zawód kiedyś wybierze. Wróżba ta była dawniej bardzo popularna i funkcjonowała w różnych wersjach, czasem kładziono przed dzieckiem tylko trzy rzeczy (na ogół różaniec, kieliszek i pieniądze), niekiedy przedmiotów było wiele (np. dodawano również książkę, obrączkę, długopis). Zamiast tego testu o wiele lepiej byłoby przeprowadzić badanie replikujące słynny test Waltera Mischela – Marshmallow Test. Badanie, które pozwala przewidywać przyszłe postawy i umiejętności samokontroli. I daje większą pewność co do przyszłości badanego niż ludowe wróżby.

REKLAMA
Angela Duckworth od kilku lat prowadzi badania nad podstawowymi determinantami przyszłych sukcesów. Co daje nam przewagę nad innymi? Inteligencja, talent, kapitał społeczny, bogactwo a może uroda? Po części tak. Jest jednak jeden czynnik, który pozwala przewidzieć powodzenie w każdej dziedzinie z dużym prawdopodobieństwiem. Bez względu na to, czy będziesz kadetem, naukowcem, fizykiem, sportowcem, czy skrzypkiem w Operze Berlińskiej najbardziej przyda ci się wytrwałość w działaniu i samokontrola. Codzienne mozolne ćwiczenie. Wprowadzanie nowych nawyków i świadoma kontrola impulsów. Jasne, że talent i sieć społeczna (niektórzy mówią znajomości) się przydają. Ale o sukcesach ludzi najbardziej przesądza właśnie wytrwałość w działaniu.
Wytrwałość w działaniu a samokontrola
Tylko, że wytrwałość wymaga dużej samoświadomości i samokontroli oraz siły woli, którą często mylimy z motywacją do działania. Motywację masz co chwila. To piękna myśl, która każe ci mówić – od jutra codzienny trening! Od jutra dość ze spóźnianiem się. Zdrowa dieta? Nic trudnego! Zaczynam od jutra. Intensywna praca nad projektami bez zaglądania na Facebooka? Komu jak komu, ale mnie się uda! Od JUTRA! Zwykłem mówić, że motywacja bez siły woli jest jak iPhone w dżungli. Fajna, ale jak tylko skończy się bateria, to niewiele z niej pożytku.
Motywacja do działania przychodzi nagle. Jest jak impuls. Dobry początek, ale wciąż tylko początek! Co roku mamy motywację, by zdrowo żyć, mniej jeść, uprawiać więcej sportu, nie palić, pić tylko w weekendy, więcej czytać, mniej się spóźniać. W chwili, w której odczuwasz impuls do zmiany czujesz ogromną motywację. Siłę, która… mija i w jakiś sposób, trudno ją odnaleźć, gdy przychodzi czas by… iść na siłownie. Samokontrola i siła woli to nic innego jak właśnie robienie tego na co nie mamy ochoty a powinniśmy (by osiągnąć cel) i nie robienie tego na co mamy ochotę, kiedy wiemy że nie powinniśmy tego robić.
Gdzie mieszka samokontrola?
Twoja siła woli rezyduje w korze przedczołowej. Ta część mózgu rozwinęła się w procesie ewolucji najpóźniej. A że ewolucja to nie rewolucja, tworząc nowe struktury zazwyczaj nadbudowywała na starych. Dlatego na prymitywny pień mózgu z móżdżkiem i układem limbicznym nałożyła śródmózgowie, a potem zakończyła pracę nad mózgiem, dając ci korę przedczołową. Najbardziej zaawansowany mechanizm odpowiedzialny za planowanie, odraczanie gratyfikacji, myślenie abstrakcyjne i kontrolowanie popędów. Jeśli czujesz wewnętrzny konflikt między tym, na co masz ochotę (leżeć i jeść chipsy przed telewizorem), a tym co warto by zrobić dla zdrowia (wyjść na trening i zjeść jarmuż), to podziękuj za to ewolucji. Ten konflikt to nic innego niż rozmowa między prymitywnym móżdżkiem a dojrzałą i mądrą korą przedczołową. On mówi, „nie ruszaj się, jeszcze się zmęczysz, odpocznij i najedz się, nie wiesz kiedy będzie możliwe upolowanie kolejnego mamuta”, a ona mówi, „tylko odpowiednio planując treningi i jedząc zdrowo możesz utrzymać się w zdrowiu i osiągnąć ustalone cele”. Tę kłótnie często prowadzą do dysonansu poznawczego i do jego łagodzenia. Warto jednak zdecydowanie wzmacniać korę przedczołową i pracować nad samokontrolą, bo to ona jest kowalem twojego losu, a nie żyjący paleolityczną przeszłością móżdżek.
Impulsywne dzieci, stateczni dorośli
Dojrzali pragną samokontroli; dzieci pragną łakoci. Te słowa Rumiego wydają się oddawać prawdę. Ale tylko w części. I to bardzo małej. Zarówno dzieci, jak i dorośli często padają ofiarą własnych impulsów. Jedni i drudzy jesteśmy ofiarami natychmiastowej gratyfikacji. Poddajemy się bo widzimy nagrodę teraz, a wysiłek odkładamy na kiedyś. Tymczasem kluczem do sukcesu w życiu jest właśnie umiejętność odraczania gratyfikacji i szukania technik kontrolowania popędów i pokus. I to właśnie badał Walter Mischel w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych XX wieku. W przeprowadzonej na Uniwersytecie Stanforda serii badań, uczeni pokazywali dziecku słodką piankę marshmallow i dawali mu wybór: możesz zjeść tę piankę od razu albo zaczekać i dostać dwie pianki za jakiś czas. Czyli albo natychmiastowa gratyfikacja, albo odroczona. Żeby jednak odroczyć pokusę trzeba było sobie poradzić. Film z badania pokazuje, jakich sztuczek dokonywały niektóre dzieci by odwrócić uwagę od nagrody i odroczyć przyjemność. Istna wirtuozeria technik samokontroli. Film ogląda się wręcz z rozbawieniem, ale z o wiele większym zaciekawieniem czyta się o całym długofalowym badaniu, które Test Marshmallow jedynie zapoczątkował. Losy przedszkolaków, które poddano początkowemu badaniu, śledzono dalej obserwując jak sobie dają radę w liceum, na studiach i dorosłym życiu.

Tu film z replikowanego (nie autentycznego badania). Rezultaty bardzo podobne.
Same pożytki samokontroli
Okazało się, że przedszkolaki, które w teście Marshmallow potrafiły dłużej czekać na nagrodę (potrafiły kontrolować pierwszy impuls by po prostu zjeść piankę), dwanaście lat później, jako nastolatki, były oceniane jako przejawiające wyższy poziom samokontroli. Nie rozpraszały się łatwo, były samodzielne i pewne siebie. Pod wpływem stresu (wróg numer jeden samokontroli) nie traciły głowy tak łatwo jak rówieśnicy. Co najważniejsze – wytrwale dążyły do swoich celów. Ale to nie koniec. Badanie trwało dalej. między dwudziestym piątym a trzydziestym rokiem życia osoby, które w przedszkolu dłużej czekały na nagrodę, były bardziej zdolne do wytrwałego podążania własną ścieżką. Miały niższy indeks BMI i zdecydowanie rzadziej miały problemy z używkami i nałogami. Kiedy przebadano te same osoby później aparaturą do neuroobrazowania, wykazywały one większą aktywność kory przedczołowej – tego miejsca, gdzie spokojnie rezyduje siła woli. To badanie nie tylko pokazało, że nie wszystkie dzieci są impulsywne. Że jedne potrafią odraczać gratyfikację a inne nie. Pokazało także, że ci, którzy już w dzieciństwie potrafią dłużej czekać na nagrodę, nie będą mieć kłopotów z siłą woli w późniejszym życiu.
A co jeśli jestem impulsywny?
Mam dla ciebie dwie wiadomości. Dobrą i złą. Zła to taka, że pewnie nie da się już określić co byś wybrał na teście Marshmallow Test. Dobra, to taka, że bez względu na to czy jesteś tytanem samokontroli czy też co chwilę walczysz ze słabościami, siłę woli można ćwiczyć. Jak mięsień. Co prawda kora przedczołowa to nie tkanka mięśniowa, ale takie techniki jak chociażby medytacja powodują większy przepływ krwi do mózgu i gęstnienie połączeń neuronalnych dokładnie tam gdzie ich potrzebujesz. Samokontroli sprzyja też regularny sen; dieta, zapewniająca stały poziom cukru we krwi (czyli jemy produkty o niskim indeksie glikemicznym a nie tonę ptasiego mleczka, by doprowadzić się do śpiączki insulinowej). Dobry jest też ruch i codzienny auto-monitoring porażek. Pracując nad samokontrolą i siłą woli trzeba nauczyć się analizować przyczyny porażek i cały czas pracować nad wyciąganiem wniosków dla siebie. Tak, by osiągnąć wspominany przez Angelę Duckworth GRIT, wytrwałość w działaniu.
Nasz świat jest tak skonstruowany, że czyha na ludzi ze słabą wolą. Na zakupoholików, na fanów farmakologii, uznających tabletkę na zły nastrój, złe samopoczucie, złe nogi, złe uszy, za cudowny lek. Świat czycha na tych, którzy lubią natychmiastową gratyfikację, mówiąc o drobnych grzeszkach, przyjemnościach, pokusach. Oczywiście nie ma co przesadzać z samokontrolą, ale jeśli co roku udaje ci się storpedować wszystkie ambitne plany. Jeśli cały czas jesz za dużo fast-foodów, palisz i pijesz, choć wiesz, że to dla ciebie szkodliwe. Jeśli po raz kolejny odkładasz wszystko na ostatnią chwilę, chociaż wiesz, że to raczej nie pomaga w uzyskaniu awansu. Jeśli tkwisz w piekle natychmiastowej gratyfikacji i „na poprawę nastroju” kupujesz kolejne buty, chociaż wiesz, że zaraz kończy się limit na karcie, to pomyśl czy nie warto popracować nad siłą woli. To fajna i ubogacająca praca. Zwłaszcza jeśli pracujesz w oparciu o naukę a nie smutnych trenerów rozwoju osobistego i gwiazdy pseudo-rozwoju.
Do poczytania:
Test Marshmallow. O pożytkach samokontroli, Walter Mischel, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2015
Siła woli. Wykorzystaj samokontrolę i osiągaj więcej, Kelly McGonigal, One Press, Gliwice 2015
Hooked, Nir Eyal, Wydawca: Nir Eyal, 2013
Swoją wytrwałość w działaniu (skalę GRIT) możesz zbadać tutaj.