Pierwszy dzień Wolves Summit 2016. Po warsztatach z wystąpień publicznych i prezentacji biznesowych podchodzi do mnie Lance. Energiczny facet – twórca startupy NoTaLiHo. Dziękuje za warsztat i za wiedzę, którą przekazywałem podczas webinariów przygotowujących startupy do tej międzynarodowej konferencji. Jest podekscytowany – za kilka godzin będzie prezentować swój pomysł. Jako jeden z prawie 300 innych startupowców, którzy będą walczyć o główną nagrodę w Great Pitch Competition.
Nazajutrz znów spotykam Lance'a. Nadal uśmiechnięty. Nadal promieniuje tą samą mocną i szczerą energią. To może się wydawać dziwne. W końcu nie przeszedł przez kwalifikacje i nie zobaczę go w półfinałowych rozgrywkach. Ale uśmiecha się i dziękuje. Mówi też, że to był the best pitch I had ever given… Opowiada, że kiedy dostał informacje, iż jednak nie przeszedł dalej i stracił szansę by walczyć o $100 000, wrócił do hotelu i poczuł zawód. Był sfrustrowany i trochę wściekły. W końcu przegrał. Tak mu się przynajmniej wydawało. I wtedy otrzymał maila od jednego z inwestorów, który oglądał jego wystąpienie podczas kwalifikacji. Ten facet stwierdził, że w zasadzie nigdy tego nie robi, ale projekt i wystąpienie Lance'a tak mu się spodobały, że postanowił napisać. I zaproponować spotkanie w sprawie współpracy i być może inwestycji. Lance powiedział mi, że wtedy zrozumiał, że kiedy prezentujesz projekt – nawet podczas konkursu startupowego – to nie komunikujesz tylko do czterech czy pięciu sędziów. Prezentujesz swój projekt wszystkim. Potencjalnym klientom, inwestorom, mediom. Nigdy nie wiesz, kto będzie siedział na widowni. A skoro tak, to zrób to dobrze – by wszyscy zrozumieli, co to jest i dlaczego to rozwiązanie jest ważne.
Wielu startupom, które startowały w konkursie nie udało się dać odpowiedzi na tak postawione pytania. Nawet jeśli wszystkie rozwiązania były ciekawe, to na pewno nie wszystkie były dobrze zakomunikowane. Najczęściej popełniane błędy – brak konkretnego prostego komunikatu, co to jest? (what the f… is it?) Brak komunikatu, który byłby odpowiedzią na pytanie, dlaczego miałoby mnie to obchodzić (why should I care?). No i paraliżujący stres, który naprawdę niektórym podciął skrzydła. Półfinały i finały pokazały, że da się w 3 minuty opowiedzieć sensownie o projekcie, skupić uwagę i zyskać sympatię. Kwalifikacje pokazały, że niektórzy nie do końca rozumieją ideę trzy minutowej prezentacji (pitch). Zawsze powtarzam, że świetna prezentacja nie uratuje beznadziejnego projektu, ale beznadziejna prezentacja może pogrzebać świetny projekt. W przypadku niektórych startupów biorących udział w kwalifikacjach, nie zdążyliśmy się nawet dowiedzieć, czy projekt jest dobry, czy zły, bo prezentujący wyglądali na zdziwionych, że minęły trzy minuty. Dla mnie to sygnał, że nigdy wcześniej nie ćwiczyli swojej prezentacji. A to błąd. Jeśli poświęcasz kilka miesięcy swojego życia, by stworzyć nowy produkt, to jak możesz nie poświęcić nawet chwili, by przećwiczyć jego prezentowanie.
Na szczęście – tak jak wspomniałem – półfinały i finały były miodem na moje serce. Dobre projekty, świetnie przygotowane. Co więcej – wśród nich aż trzy startupy z polskim rodowodem – Nanothea, NanoSanguis i Swipestox. A wśród finałowej trójki aż trzy prezentujące panie! Które robiły to świetnie! Cieszy mnie to tym bardziej, że wśród finalistów byli tacy, których wspierałem przy tworzeniu prezentacji. Wygrał Swipestox (nagroda główna) i Twisto (nagroda media package). Ale jeśli wziąć pod uwagę to co powiedział Lance – bohater historii, którą zaczyna się ten wpis, wygrali wszyscy, którzy potrafili sprawnie i komunikatywnie zaprezentować swój projekt. Bo zwycięzca pozornie bierze wszystko. Ale w praktyce nigdy nie wiadomo, kto będzie prawdziwym zwycięzcą. Trochę jak w Idolu. W końcu to nie Ala Janosz zrobiła największa karierę.
Dla wszystkich, który planują wygrywać mam jednak radę – przygotowujcie dobrze swoje prezentacje. Bazujcie na sprawdzonych schematach, o których nie raz pisałem. Bo wszystkie dobre prezentacje są podobne a każda zła jest zła na swój sposób. Ćwiczcie do upadłego. I jeśli macie do dyspozycji 3 minuty, to celujcie w 2:50. Pamiętajcie, że wy o projekcie wiecie wszystko, a słuchacze nic – dbajcie więc o łatwość poznawczą i prostotę przekazu (wiem, wiem… wasze rozwiązanie jest skomplikowane, ale to nie znaczy, że tak je trzeba prezentować). I pracujcie nad opanowaniem stresu, bo szkoda patrzeć, jak zwycięża nad wami w sytuacji, gdy trzeba stanąć na wysokości zadania. Trzymam kciuki za wszystkich. Naprawdę wierzę (mniej lub bardziej) we wszystkie projekty. Ale żeby uwierzyć, naprawdę muszę przynajmniej zrozumieć, o co w nich chodzi. Komunikowanie to kompetencja. Można się jej nauczyć. Jak pływania i żonglowania. Ale nie można tego zostawiać na ostatnią chwilę. Za 6 miesięcy kolejny Wolves Summit. Będę przygotowywał kolejne startupy i będę analizował kolejne setki wystąpień. I starał się pomagać, dając wiedzę bazującą na psychologii poznawczej i neuropsychologii. Bo komunikowanie to nie żadna sztuka, tylko kompetencja, którą można wykształcić, bazując na nauce.