200 osób słucha w skupieniu wykładu na temat motywacji i samokontroli. Mówię o mięśniowym modelu siły woli autorstwa Roya Baumeistera. Opisuję neurologiczne podstawy motywacji. Opowiadam o konflikcie przed jakim stajemy, gdy stateczna i rozsądna kora przedczołowa walczy z ssaczym mózgiem próbując zdecydować między tym co dla nas dobre a tym, co po prostu przyjemne. Wreszcie odwołuje się do porównania. Takiego, który (mam nadzieję) wszyscy na widowni zrozumieją.
Opowiadam, że wiele życiowych wyborów sprowadza się do pytania, co jest dla nas lepsze długofalowo, gdy całe nasze jestestwo pcha nas w kierunku tego, co jest natychmiastową nagrodą. Porównuję to do wyboru, przed którym często stajemy – galeria handlowa, czy lotnisko i ruchome schody, obok których często są tradycyjne ciągi schodów. Mówię, zgromadzonym na sali słuchaczom, że (upraszczając) nas ssaczy mózg będzie zawsze chciał, żebyśmy jechali schodami ruchomymi. Bo to oszczędza zasoby energetyczne. Dodaję, że długofalowo lepsze dla nas, w XXI wieku, będzie wspięcie się na górę tradycyjnymi schodami. Ta obrazowa metafora ma za zadanie lepiej przekazać, utrwalić informacje. Co więcej – jest tak skonstruowana, by nawiązywać do częstych sytuacji, w których bodziec (schody ruchome) będą przywoływać na powrót informacje i być może wzmacniać nawyk.
Metafory, porównania i studia przypadków, to obok storytellingu (opowiadanie historii) jedne z lepszych narzędzi przekazywania informacji. Pod warunkiem, że będą czytelne dla odbiorcy. I że będą aktywizować więcej ośrodków w mózgu niż tylko pole Wernickiego i Broka. W przypadku przytoczonego przeze mnie przykładu obrazowość i konkretność, mogą sprawić, że już w trakcie wykładu łatwiej przyswoić informację. Mózg słuchaczy – słuchając (nomen omen) – próbuje każdorazowo budować sobie obrazy z zasłyszanych informacji. Im bardziej konkretne są to obrazy, tym lepiej. Im bardziej metaforę czy porównanie mózg jest w stanie sobie odtworzyć, tym lepiej dla przekazującego informacje i dla słuchacza. Jeśli dodatkowo metafora będzie zawierała obraz, na który często słuchacz będzie się potem napotykał, tym większa szansa, że informacja będzie utrwalana.
Kiedy kontynuowałem mój wykład, często przypominałem słuchaczom, że w wielu przypadkach nasze wybory życiowe – kryjące się za pytaniem, co jest dla mnie lepsze długofalowo – to takie „metaforyczne” wybory pomiędzy schodami ruchomymi a zwykłymi. W ten sposób postawiłem na „obiekt”, który często będzie się przewijać u słuchaczy. Chciałem, by w ten sposób często sobie przypominali o tym, że wytrwałość w działaniu i samokontrola to właśnie seria takich mikro-decyzji. I udało się. Po dwóch tygodniach słuchacze najczęściej wspominali właśnie to porównania i fakt, jak bardzo wzmocniło się ich przekonanie i nawyk częstych pytań – co jest dla mnie lepsze długofalowo.
Projektując komunikację stawiam na to, co nauka mówi o procesach poznawczych. Szkolę i uczę, więc zależy mi, żeby skupiać uwagę, wzmacniać zrozumienie i zapamiętywanie materiału. Słowa się wypowiada – komunikację (dobrą) się projektuje. Metafory, porównania służą lepszemu zobrazowaniu pewnych zjawisk. Projektując je, weź pod uwagę to co wie słuchacz.
Projektowanie metafory to robota dla tych, którzy rozumieją czym jest empatia poznawcza – ta niezwykła umiejętność widzenia świata z perspektywy drugiej osoby. Bazuj na konkretnych (nie abstrakcyjnych) symbolach i obrazach. Gdy usłyszysz stara budowla trudno będzie ci zobaczyć coś konkretnego. Gdy jednak powiem Collosseum, niemal pewne jest, że zobaczysz konkretny obraz. Świetnie ilustruje to metafora, której użył Kamil Kozieł podczas konferencji Progress Day w Gdańsku. Wspomniał, że można się czuć bezużytecznym, jak lotnisko w Radomiu. Czy to dobra metafora? Tak – pod warunkiem, że mamy pewność, że widownia zrozumie subtelność. Przecież dla Hiszpana, nawet mówiącemu po Polsku trudno byłoby zrozumieć, czemu niby Radomski port lotniczy jest tak bezużyteczny.
Domy projektuje się by były bezpieczne i funkcjonalne. Strony internetowe by były użyteczne i ergonomiczne. Metafory projektuje się po to, by kupić okienko uwagi i pomóc słuchaczowi coś zrozumieć. Warto – pod warunkiem oczywiście, że naprawdę zależy ci na widowni, a nie traktujesz jej jak wibratora dla swojego ego.