Reklama.
Jeśli miałbym pociągnąć dalej myśl Allena, tak by była bardziej użyteczna dla startupów, to powiedziałbym, że „80 percent of life is showing up in the right TIME”. Ta rada nie wynika z mojego wewnętrznego przekonania. W ogóle nie udzielam rad, które wynikałyby tylko z mojego wewnętrznego przekonania. To czym się dziele bazuje na empirycznie sprawdzonych tezach. Czasem moich, czasem cudzych. Ale zawsze poddanych skrupulatnemu oglądowi. Inaczej rady mają charakter rad z pewnej części ciała, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. I dotyczy to naprawdę wszystkich rad – tych z forów internetowych, tych udzielanych przez celebrytów i tych, które można znaleźć w dziewięćdziesięciu procentach książek w sekcji poradniki. Jeśli coś jest radą bazującą na intuicji i zdrowym rozsądku to może stać się dobrą radą tylko jeśli zostanie poddane rygorowi badania empirycznego. Czasem takie rady przechodzą ten test. Czasem nie. W większości jednak przypadków nikt nie ma ochoty ich weryfikować.
Inaczej będzie i było z radą dotyczącą odpowiedniego czasu – czyli z angielska timingu. Tę konkretną tezę zweryfikował Bill Gross. Ten założyciel IDEAlab, współtwórca GoTo.com i inwestor, chciał sprawdzić, co tak naprawdę przyczynia się do sukcesu startupów. Postawił tezę, że może być to związane z jednym z pięciu czynników. Wszystkie przeanalizował, bazując zarówno na danych wewnętrznych (pochodzących z IDEAlab), jak i zewnętrznych. W sumie było to 100 firm z IDEAlab i 100 innych. Czynniki, które brał pod uwagę w swoim badaniu to: pomysł (czyli sama idea), model biznesowy (tak, ten skalowalny model biznesowy, o którym poucza Eric Ries), zespół, finansowanie (które zdaje się być zbyt często Świętym Graalem) i odpowiednie wyczucie czasu (ang. timing).
Co wyszło z badania – wszystko jest ważne, ale nie wszystko równie ważne. Finansowanie uplasowało się na ostatnim miejscu. Również model biznesowy nie był aż tak bardzo istotny. Zawsze przecież można go testować i zmieniać (jak się potrafi i jest się otwartym na eksperymenty). Wyniki bardzo zaskoczyły Grossa. Najważniejsze było wyczucie czasu (timing), odpowiedzialne za 42% różnicy między sukcesem a porażką. Zespół i wykonanie były drugie, a wyjątkowy i niepowszedni pomysł dopiero trzeci. Nie jest to oczywiście rozstrzygające. Nie oznacza wcale, że kwestia pomysłu nie jest ważna. Zaskakujące jest jednak, że nie jest najważniejsza. Ważniejsze okazało się, czy odpowiedni jest moment. Działalność można rozpocząć bez modelu i stworzyć go dopiero, kiedy zaczynie się popyt na nasz produkt. Podobnie z funduszami. Zaczynać można bez pieniędzy. Ale trzeba zaczynać z pomysłem, który trafi na odpowiednią chwilę. Na odpowiedni trend – falę.
Oren Klaff w swojej książce „Pitch anything” wyróżnia trzy bardzo potężne siły związane z odpowiednim czasem. Takie, które startup czy inna firma powinny brać pod uwagę. Po pierwsze – trendy społeczne. Po kryzysie 2007 roku, w USA powstało wiele firm związanych z tzw. sharing economy. Pomysł, by wynajmować obcym ludziom pokój mógł się wydawać niedorzeczny przed kryzysem. Wielu mądrych inwestorów na początku zignorowało AirBnB myśląc, że nikt nie wynajmie własnego domu nieznajomym. Okazało się to nieprawdą. Jednym z powodów sukcesu tego serwisu, poza świetnym wykonaniem, modelem i pomysłem, był właściwy moment. Firma powstała na dnie recesji, kiedy ludzie potrzebowali pieniędzy. Może to właśnie potrzeba gotówki pomogła ludziom przełamać opory w wynajmowaniu domu nieznajomym. Tak samo z Uberem. Niezwykła firma, świetny zarówno model działalności jak i wykonanie. Jednak moment był wręcz idealny, by włączyć do tego kierowców, poszukujących dodatkowego źródła dochodu. Zresztą jednym z najsilniejszych trendów konsumenckich po 2007 roku było właśnie sharing economy, współdzielenie zasobów i „rozważni konsumenci”.
Druga ważna siła to legislacja. Jeśli coś jest prawnie ustanowione, to prędzej czy później większość firm czy konsumentów musi się dostosować. Weźmy przykład AirHelp – gdyby nie dyrektywa EU gwarantująca nam odszkodowanie za opóźniony lot, ich model biznesowy (dobry) i ich pomysł (dobry) nie miałyby takiego sensu.
Trzecia ważna siła to technologia. Albo powstaje nowa, albo stara znajduje jakieś zupełnie nowe zastosowanie. Tu też na pewno znajdziecie mnóstwo przykładów. Odpowiedni pomysł, zrealizowany przez odpowiednich ludzi w odpowiednim czasie. Wszystko super – ale trzeba jeszcze przekonać inwestorów czy klientów, że „it's high time”, czyli trzeba w odpowiedni sposób zaprezentować ten właśnie moment. Udowodnić siłę, na której chcemy bazować. Sprawić, by uwierzyli, że fala, która być może dopiero gdzieś rysuje się w oddali, wyniesie nasz pomysł do góry. By to zrobić warto po prostu posłużyć się formułą, która wyjaśniam w tym poście. Tam – struktura prezentacji (pitch) wyjaśniona jest po angielsku. Ale jeśli miałbym dodać jakiś zupełnie nowy czynnik do tych, przebadanych przez Grossa, to dodałbym dość oczywisty – znajomość języka angielskiego.
Powodzenia w szukaniu właściwych momentów i pomysłów.