Moja babcia robiła pyszne kotlety schabowe, tłumaczyła mi z niemieckiego artykuły w Bravo i raczyła sensacyjnymi opowieściami. Jedna z nich była o służącej. Nie pamiętam dokładnie czyją służącą była bohaterka, ale pamiętam jej dramatyczną historie.
Otóż Czesia – nazwijmy ją Czesia, choć pewności co do danych nie mam – szykowała się do ślubu. I marzył jej się ślub doskonały. A częścią tego doskonałego ślubu miały być ząbki białe jak perły. To były lata trzydzieste i Czesi zęby dalekie były od hollywoodzkiego ideału, który spozierał na nią z ekranu kina Adria przy Starowiślnej w Krakowie.
Czesia jednak miała intuicję, odwagę i prostą logikę. Skoro kwas tak pięknie trawi zażółcenia na żeliwnej emaliowanej wannie, to na pewno da radę niedoskonałościom uzębienia.
Do ślubu Czesia poszła. Ale ani razu się nie uśmiechnęła. Po przeprowadzonym w domu zabiegu pozostały rany i kikuty zębów.
Czesia nie była głupia. Była naiwną badaczką. Porównała dwa zjawiska i pobieżna „zdroworozsądkowa” analiza przyczyn i skutków podpowiedziała jej rozwiązanie. Czesi nikt nie uczył krytycznego myślenia.
30.04.2020 na Instagramie Edyta Górniak snuje rozmyślania:
Tak się zastanawiam, co to za virus, że zabija go mydło, ale żaden lek go nie zwalczy. Może zamiast czekać na szczepionkę warto zjeść kawałek mydła.
Kilka dni później sceptyczna pani Górniak u zagorzałego antyszczepionkowca zarzeka się, że nigdy nie da się zaszczepić i snuje dalsze rozważania.
Edyta nie jest głupia. Jej naiwna logika właściwa jest ludzkiej naturze. Rozumuje i łączy puzzle. Tylko robi to pobieżnie i intuicyjnie właśnie. Podobnie jak Donald Trump.
Ten tytan bzdur medycznych, ekonomicznych i kłamstw wypowiadanych bez żadnego poczucia obciachu podczas konferencji prasowej powiedział:
“I see the disinfectant that knocks it out in a minute, one minute. And is there a way we can do something like that by injection inside or almost a cleaning,”
“You see it gets in the lungs and it does a tremendous number [on the] lungs, so it would be interesting to check that,” “We’re going to have to use medical doctors, but it seems interesting to me.”
Czyli po prostu wzorem mgr. inż maszyn budowlanych Zięby, który sugerował iniekcje z perhydrolu, prezydent USA sugerował iniekcje albo doustne spożywanie wybielaczy. W końcu prosta logika podpowiada – wybielacz zabija wirusa, czemu go nie połknąć.
Nie wiem czy jakiś fan Edyty Górniak połknął mydło. Wiem, że 30 osób w ciągu 18 godzin od briefingu Trumpa przyjęto z ciężkimi zatruciami po spożyciu środków wybielających. 9 osób spożyło Lysol, 10 wybielacz, 11 inne środki czystości (dezynfektanty). Nie mamy oczywiście pewności, że te 30 osób było pod przemożnym wpływem prezydenta. Możemy tylko postawić taką hipotezę.
Bo stawiać hipotezy zawsze można. Tylko trzeba wiedzieć, jak je weryfikować metodą naukową. Czemu naukową? Bo to jedyna metoda dochodzenia do obiektywnej prawdy. Nie doskonała. Jednak najlepsza jaką mamy.
Naukowcy są ostrożni. Nawet Centers for Disease Control and Prevention, która przyznaje, że w okresie od stycznia do marca 2020 zanotowano 20% wzrost zatruć środkami czystości, mówi, że nie można z automatu łączyć dwóch zjawisk. Ale to są naukowcy. Nie naiwni badacze.
Naukowcy wiedzą, że to, że dwa zjawiska współwystępują nie oznacza, że są ze sobą powiązane. Wiedzą też, że jeśli po zjawisku A występuje zjawisko B, nie możemy od razu zakładać, że zjawisko A spowodowało zjawisko B. Bo wtedy popełniamy błąd post hoc ergo propter hoc.
„Odłóżcie śmieciowe jedzenie koniecznie! Pić dużo wody, 2 litry dziennie minimum. Warto popijać również wodę przegotowaną, wirus umiera w temperaturze powyżej 27 stopni” – takie zalecenia do walki z wirusem przedstawił Mateusz Janusz z duetu Fit Lovers na Instagramie. Naiwny badacz czy może hochsztapler?
Tego nie wiem – stawiam jednak hipotezę, że on również mógł naiwnie wnioskować. I na tej naiwności zakończyć swoje dochodzenie do prawdy. Na szczęście naukowcy przeprowadzili eksperymenty i wiedzą, że SARS-CoV-2 musi być wystawiony na temperaturę conajmniej 92℃ przez minimum 15 minut.
Nie odbieram Czesi, Edycie, Donaldowi, Mateuszowi prawa do stawiania hipotez. Choćby nie wiem jak naiwnych. Chciałbym jednak, by wiedzieli jak je weryfikować. W sumie to moje marzenie – byśmy wszyscy wiedzieli jak je weryfikować. I przyjęli na klatę, że nasza intuicja jest do bani. A zdrowy rozsądek ma niewiele wspólnego ze zdrowiem. A jeszcze mniej z rozsądkiem.
Dlaczego nie odbieram prawa? Bo rozumiem potrzebę ROZUMIENIA rzeczywistości. Człowiek zawsze obserwował i formułował opinie. Zauważył na przykład, że w zagrodzie pieje kogut i zaraz potem wschodzi słońce. Prosty wniosek – kogut powoduje wschód słońca.
Ta obserwacja i formułowanie to dwie fazy w funkcjonowaniu poznawczym człowieka. Pierwsza to poszukiwania informacji. W tym czasie człowiek pozostaje otwartym i elastycznym wobec wiedzy, którą zdobywa na dany temat. Jednocześnie cały czas tkwi w poczuciu niepewności, bo jeszcze nie wie jak jest.
Ale, jako że wszyscy jesteśmy naiwnymi badaczami, mamy ogromną potrzebę wyrobienia sobie jakiegoś poglądu. Chcemy wiedzieć jak jest i nie dopuszczamy niepewności i złożonej natury zjawisk.
I wtedy następuje druga faza, czyli zamrożenia sądu, która jest o wiele przyjemniejsza niż ta pierwsza, ponieważ mamy pewność, co i jak, już wyrobiliśmy sobie na dany temat zdanie, mamy poczucie kontroli, wpływu na nasze życie. Jesteśmy jak Max Kolonko, który mówi jak jest*. Nawet jeśli naprawdę nie wiemy jak jest. I mamy tylko iluzję prawdy.
Często ta iluzja nam wystarcza. Zadowalamy się prostym wytłumaczeniem. Czasem z lenistwa. Czasem z chęci zysku.
Dziś w Internecie triumfują naiwni badacze. Przy wigilijnych stołach też. Nie wiem, czy jest tych teorii budowanych na podstawach „na chłopski rozum” więcej. Mogę mieć wrażenie, że więcej, bo krzyczą ustami celebrytów, polityków i głośnych fanatyków.
Sam też bywam naiwny badaczem. Moja intuicja podpowiada mi proste recepty. Wnioskuję często błędnie. Jednak jakiś czas temu postanowiłem, że do obiektywnej prawdy będę dochodził jedyną skuteczną metodą – naukową. I chciałbym cię jej nauczyć.
Jak?
Zacznijmy od świadomości. Daniel Kahneman mówi: Jesteśmy ślepi na błędy. I ślepi na naszą ślepotę na błędy. Zgodzę się z nim. Sam często muszę sobie przypominać o tym, że intuicja jest do bani. I że pierwsze intuicyjnie formułowane osądy są obarczone potężnym bagażem błędów poznawczych.
Nie zdajemy sobie często sprawy, z jaką łatwością przychodzi nam formułowanie całkiem prawdopodobnie brzmiących teorii. „Dlaczego zamknięto lasy?”. „Bo montowano tam maszty 5g przypominające drzewa”. „Dlaczego Bill Gates prze na szczepionki?”. „Bo wraz z Żydami kieruje wielkim spiskiem mającym na celu depopulacje”. „Dlaczego Chiny stworzyły wirusa?”. „Bo chciały wygrać wojnę z USA o prymat na świecie”.
Heurystyka reprezentatywności jest szczególnie bogatym źródłem wyjaśnień. Jesteśmy nazbyt skłonni zakładać, że znamy wyjaśnienie, jeśli potrafimy wskazać zdarzenie, które przypomina dane zjawisko. Kiedy już sformułujemy jakąś hipotezę, wierzymy w nią bardziej niż na to zasługuje. Bo jest nasza! I bardzo trudno nam w nią wątpić. Nie pozwala na to narcyzm i ego. Jak u Donalda Trumpa, który po prostu kłamie. Lecz mu to nie przeszkadza. Czy u Edyty Górniak, która jest jak dziecko w cieniu ostrej mgły, która bredzi wierząc w to, co bredzi.
Problem zaczyna się wtedy, gdy ich „fani” podejmują decyzje związane ze zdrowiem swoim lub swoich najbliższych.
Wierzymy. Nie chcemy weryfikować. Zresztą przyznam, że weryfikowanie jest coraz trudniejsze dla laika. Teorie o (UWAGA!) 5GMO, czyli roślinach genetycznie modyfikowanych by przesyłały sygnał 5G, są wspierane przez realnie wyglądające (podrabiane) strony internetowe różnych instytucji. I na stronach tych instytucji (nieistniejących w rzeczywistości) publikowane są wyniki (nieprzeprowadzonych) badań. Jest jakiś poziom absurdu, którego nawet ja nie jestem w stanie udźwignąć!
Wierzymy i nie chcemy weryfikować. Bo wtedy mogłoby się okazać, że się mylimy. Zresztą nawet jak eksperymentujemy i testujemy to często błędnie. Podobnie jak eksperymentują zwolennicy teorii płaskiej ziemi. Czy podobnie jak badania przeprowadził niechlubny Wakefield.
Nasze podejście do testowania hipotez jest błędne w tym sensie, że jesteśmy skłonni poszukiwać wyłącznie danych potwierdzających daną teorie, ale nie informacji, które mogłyby ją podważyć. Gdy zaś spotykamy dane sprzeczne z naszą teorią, łatwo znajdujemy powody by je odrzucić.
Sam – tak jak ty – jestem naiwnym badaczem. Wyposażonym już w ciekawość i otwartość. I metodę naukową. Która zakłada eksperymentalne badanie zjawisk. Rzetelne, obiektywne. I pokorne. To metoda dla tych, którzy chcą poznać prawdę a nie mieć rację**.
Trzymajmy się rzeczywistości. Bo rzeczywistość ma w dupie nasze teorie spiskowe i naiwne wyjaśnianie. I rzeczywistość się upomni o swoje. Nie pomogą „wizualizacje” i „wahadełko do gwiazd”. Rzeczywistość to słońce, które budzi koguta a nie kogut, który budzi słońce. Rzeczywistość to samoloty latające zgodnie z prawem Bernouliego a nie siłą marzeń. Rzeczywistość to wirusy, których osłonki białkowe giną w zetknięciu z mydlem. Ale nie po połknięciu mydła przez zainfekowany organizm.
Rzeczywistość to istota rzeczy. Czasem do niej nie dojdziemy bo jest zbyt złożona. Jednak w większości już wiemy jak jest, bo nauka znalazła odpowiedzi. Nie potrzebujemy do tego Maksa Kolonko czy Donalda Trumpa.
Nikomu nie odmawiam prawa do stawiania nawet najbardziej nieprawdopodobnych hipotez. Ale ustalmy do cholery jakiś sposób ich weryfikowania. Bo inaczej szlak nas trafi.
Miejmy opinie – ale miejmy świadomość, że są opiniami. Dyskutujmy. Ale nie dyskutujmy o faktach. Ziemia jest zbliżona kształtem do kuli, jedyne prawo przyciągania to grawitacja a nie bzdury pani Byrne, dzieci Indygo nie istnieją, a w Salem nie było czarownic.
I uczmy się nawzajem dochodzić do prawdy metodą naukową. I wymagajmy tego od polityków, marketingowców, rodziców i nauczycieli. Do tej pory świat cierpiał tylko wtedy, gdy nie słuchał ludzi mądrych. Cierpiał zawsze, gdy słuchał pewnych siebie bufonów. I charyzmatycznych narcystycznych guru.
Do poczytania i zmądrzenia indywidualnego:
Mindware. Narzędzia skutecznego myślenia, Richard Nisbett Statystycznie rzecz biorąc. Ile trzeba zjeść czekolady, żeby dostać Nobla, Janina Bąk Factfulness, Dlaczego świat jest lepszy, niż myślimy, czyli jak stereotypy zastąpić realną wiedzą, Hans Rosling
*cenię dziennikarstwo śledcze. ale jeszcze bardziej cenię takie, które śledzi, ale jeśli nie ma 100% pewności to zostawia margines na niepewność. Jakiś czas temu szukałem dokumentów na temat kanibalizmu w Korei Północnej. Trafiłem na ten tekst w Washington Post – przeczytaj go i zobacz, jak ostrożni są w formułowaniu opinii autorzy.
**hardcorowymi wyznawcami teorii spiskowych są najczęściej ludzie odrzuceni (albo mający poczucie odrzucenia). Lubią mieć poczucie wyobcowania i walki o PRAWDĘ. Trochę ich rozumiem. Ale tylko trochę. Natomiast to, że wolimy mieć rację zupełnie rozumiem, bo wiem jak boli ego, gdy człowiek się myli. Ale da się z tym żyć. Prawda (obiektywna) nas wyzwoli. Ale cholernie czasem boli.