Trzy dni temu wróciłem z Polski do mojej samotni na górze w Shenandoah Valley w Wirginii (USA) i osobiście obserwowałem przebieg wyborów prezydenckich w mojej okolicy. 71 proc. głosów zdobył Trump, a jedynie 22 proc. – Clinton (Dane dla Augusta County, Wirginia). Z góry wszystko lepiej widać, a może nawet łatwiej zrozumieć. Dlatego tez chciałbym przekazać kilka obserwacji dotyczących ostatnich wyborów prezydenckich w USA, które zresztą w Polsce nie były w pełni rozumiane, a nawet dziennikarze i korespondenci przekazywali uproszczony obraz na poziomie gestów i słów, nie próbując nawet wyjaśnić zjawisk, które ukształtowały te gesty.
Jak wiemy, kluczem do zrozumienia świata jest stara zasada Mistrza DaVinci zwana „Connessione.” W świecie wszystko jest połączone i nawet mała zmiana w jednym miejscu może spowodować ogromne zmiany w różnych odległych miejscach. W latach 40-tych ubiegłego stulecia Wiener zapoczątkował w nauce (i w zrozumienia świata) rewolucje cybernetyczne, wprowadzając takie pojęcia jak system lub sprzężenie zwrotne.
Obecnie cybernetyka istnieje jako „Inżynieria Systemów” (ciekawostka – moim szefem i przyjacielem na George Mason University był Andrew Sage, uważany za twórcę amerykańskiej Inżynierii Systemów, od którego zresztą wiele się nauczyłem). Oczywiście współczesna Inżynieria Systemów dysponuje znacznie bogatszymi pojęciami, takimi jak „złożony system” lub „rozwijający się system.” To ostatnie pojęcie zostało wprowadzone zresztą przez wielkiego polskiego cybernetyka z Wojskowej Akademii Technicznej, profesora Staniszewskiego. Chciałbym przypomnieć te pojęcia, kluczowe do zrozumienia wyników wyborów prezydenckich w USA.
System złożony to taki system, którego zachowania nie możemy w pełni przewidzieć, ponieważ wynikają one z niespodziewanie wyłaniających się złożonych układów sprzężeń zwrotnych w systemie.
Przykładowo, „idealny sztorm” (perfect storm) to nagle wyłaniające się zjawisko atmosferyczne o katastrofalnej sile, którego nigdy z pewnością nie możemy przewidzieć, nawet jeżeli dysponujemy zaawansowanymi modelami systemu atmosferycznego naszej planety, który jest oczywiście złożonym systemem.
System rozwijający się to taki złożony system, który zmienia się w wyniku sprzężeń zwrotnych z jego otoczeniem, a zmiany maja charakter zarówno jakościowy (zmiany struktury systemu) jak i ilościowy (ilościowe zmiany poszczególnych elementów systemu).
Społeczeństwo amerykańskie jest systemem rozwijającym się, którego rozwój jest powodowany przez zmiany na świecie (na przykład światowe rewolucje informatyczna i innowacyjna, globalizacja, wzrost potęgi Chin, itd.) jak i zmiany wewnętrzne (wyłonienie się Klasy Kreatywnej, zmiany społeczne, radykalizacja głównych partii politycznych, itd.). Oznacza to, że rozwój systemu może być zrozumiały jedynie na poziomie systemowym, a poziom gestów i słów zwyczajnie nie ma znaczenia.
System rozwijający się oczywiście zmienia się, wyłaniają się nowe zjawiska i związane z nimi nowe działania, a jednocześnie następują korekty kierunków działania, które okazały się nieefektywne lub szkodliwe w zrozumieniu większości obywateli. O kierunku rozwoju decyduje wiec zbiorowa mądrość glosujących, pomimo ze glosujący maja często sprzeczne opinie; ostatecznie wylania się całościowy glos społeczeństwa, które kieruje systemem i jego rozwojem.
Wiele ważnych decyzji Prezydenta Obamy w czasie ostatnich lat było postrzegane przez rosnącą cześć społeczeństwa jako złe, a nawet szkodliwe. Przykładowo z wyprzedzeniem ogłoszone wycofanie wojsk amerykańskich z Iraku doprowadziło do wojen domowych w kilku krajach Bliskiego Wschodu, do pojawienia się ISIS oraz do wielkiej fali uchodźców i emigrantów obecnie zalewających Europę.
W polityce wewnętrznej podobną katastrofą było wprowadzenie masowych ubezpieczeń zdrowotnych (Obamacare), które okazały się niezwykle kosztowne dla ludzi pracujących, a które nie spełniły oczekiwań społecznych. Podobnie niezrozumiała decyzja dla większości było tolerowanie rosnącej liczby nielegalnych emigrantów (obecnie 11-12 milionów), co prowadzi do wielu napiec społecznych i jako niekontrolowane zjawisko jest oczywiście szkodliwe.
Również forsowana za wszelka cenne „poprawność polityczna” doprowadziła na uczelniach nie tylko do wynaturzeń sprzecznych z konstytucją, ale zagroziła również samej istocie kształcenia, tzn. otwartym dyskusjom i możliwościom krytyki wszystkiego i wszystkich, co jest przecież kluczem do pozyskiwania wiedzy i zrozumienia świata.
Przykładowo dwukrotny krzywy uśmiech lub grymas na widok całujących się publicznie homoseksualistów może być traktowany jako prześladowanie mniejszości seksualnej i może stać się podstawą do akcji dyscyplinarnej. To tylko oczywiście przykłady, nie jest moim celem szczegółowa analiza sytuacji, a jedynie przedstawienie jej zrozumienia. W USA przez lata narastała fala niezrozumiałych i szkodliwych decyzji odrzucanych przez rosnącą cześć społeczeństwa, co oczywiście wymagało korekty na poziomie systemu i tak się stało.
Clinton chciała kontynuacji działań, które już zostały odrzucone przez ogromna cześć społeczeństwa, jeżeli nie przez większość, jak w mojej okolicy. Trump mówił o rzeczywistych problemach USA w sposób prosty, jeżeli nieuproszczony, który doskonale trafiał do niewykształconych wyborców, ale nie tylko.
Mówił o szkodliwych porozumieniach handlowych zabierających prace niewykształconym ludziom, o zagrożeniu niekontrolowanej emigracji, o szaleństwach poprawności politycznej, a – co najważniejsze – o konieczności zmiany kierunku rozwoju społeczeństwa z redystrybucji dochodów na wzrost gospodarki z korzyściami dla wszystkich, również tych pracujących. To tylko przykłady, ale pokazują istotne różnice pomiędzy Clinton a Trumpem.
Clinton mówiła pięknym językiem i wspaniale się uśmiechała, promieniując ciepłem babci, a Trump używał plugawego języka ludzi prostych, nie uśmiechał się, a w dodatku był stale oskarżany w sposób mistrzowski o złe traktowanie kobiet. Wszyscy przeciwnicy Trumpa koncentrowali się na jego słowach i gestach, na jego zachowaniu i braku doświadczenia politycznego nie dostrzegając, że mówił on o sprawach ważnych dla kraju i chciał wprowadzenia istotnych zmian na lepsze.
Zauważyłem, ze większość dziennikarzy europejskich i polskich mówiła głownie o plugawym języku Trumpa, a nie o jego przesłaniu. Domyślam się oczywiście, że obecnie politycy w Polsce nie używają brzydkich słów i mówią językiem ministrantów oraz oczywiście nigdy nawet nie myślą o zaczepianiu kobiet.
Należy jednak pamiętać, ze prawdopodobnie największy polski przywódca XX-go wieku, Józef Piłsudski (a mój dziadek chrzestny), używał niesłychanie bogatego i często zwyczajnie wulgarnego języka sierżantów liniowych, a nawet miał przyjaciółki. Pomimo to odegrał wielką pozytywną rolę w historii Polski, a jego język i życie prywatne raczej dodawały mu kolorytu i wymiaru ludzkiego, a nie dyskwalifikowały.
Po wyborach już zaczyna się zmiana. Przykładowo premier Kanady i prezydent Meksyku już wystąpili z gotowością otwarcia porozumienia handlowego NAFTA, które chce zmienić Trump. Z naszego punktu widzenia szczególnie istotne jest zapoczątkowanie dyskusji o kierunkach odbudowy infrastruktury (jedna z obietnic Trumpa). To może mieć ogromne znaczenie na wzrost innowacyjności w USA i na świecie. Trump jest deweloperem i doskonale rozumie znaczenie innowacyjności w budowaniu przewagi konkurencyjnej i obniżki kosztów.
Co wybory w USA, wybór Trumpa i jego przesłanie oznaczają dla innowacyjności w Polsce? Osobiście jestem przekonany, rozumiejąc cybernetyczny wymiar świata, ze bardzo dużo. Wybór Trumpa to odrzucenie wizji społeczeństwa całkowicie opiekuńczego i pasywnego, a wybór wizji społeczeństwa ciężko pracujących przedsiębiorców i innowatorów.
Ta zmiana oczywiście spowoduje silniej niż dotychczas rosnące zainteresowanie innowacyjnością w USA i wzrost innowacyjności w budownictwie, ale oczywiście nie tylko. Z konieczności inne kraje będą również musiały zwiększać innowacyjność swoich produktów. To oznacza, że Polska praktycznie nie będzie miała wyboru i tez będzie musiała skoncentrować się poważnie na sprawach innowacyjności.
Niedawno miałem wykład na temat „Innowacyjność jest Systemem” (Krajowa Konferencja „Wrocław Start Up,” Wrocław, maj, 2016) i twierdziłem, ze skuteczna innowacyjność to znacznie większe niż tylko przedsiębiorczość, to jest cały system łączący przemiany społecznej, kształcenie dzieci i młodzieży, system kształcenia w zakresie Inżynierii Innowacyjności (która łączy Inżynierię Wynalazczości i Inżynierię Przedsiębiorczości), system wspomagania wynalazców i przedsiębiorców, itd.
Z wielką radością muszę również ujawnić, że na Dolnym Śląsku już zaczyna się rewolucja innowacyjna zainicjowana przez wyłaniający się ruch społeczny skoncentrowany na kształceniu dzieci i młodzieży w zakresie kreatywności. Ruchem tym kieruje grupa niezwykłych ludzi z różnych organizacji społecznych i z kilku uczelni oraz Legnicki Oddział Towarzystwa Przyjaciół Dzieci. To jest wyłaniające się nowe zjawisko w Polsce, które jest zresztą spełnieniem wielu moich marzeń o wielkości Polski, ale jednocześnie stwarza ono nadzieje, ze Polska może wygrać światowy wyścig w zakresie innowacyjności.
Podsumowując, uważam, ze wyniki wyborów amerykańskich, odczytane z perspektywy systemowej, stwarzają nowe szanse nie tylko polityczne i gospodarcze, ale również w zakresie innowacyjności. Jest to sygnał dla Polski, ze wynalazczość i przedsiębiorczość, czyli innowacyjność, są niezwykle ważne oraz stwarzają nowa szanse dla kraju, który powoli wchodzi w pułapkę średnich dochodów i szuka możliwości wyjścia z tej pułapki.