
Prowadzą ją żołnierze bez mundurów. Medialni żołnierze siedzący przed klawiaturami komputerów, pracujący obrazem i dźwiękiem. Przewaga jest po rosyjskiej stronie. Kształcą swoich oficerów w kilkunastu uczelniach. Dla nas to nowość - nasi "żołnierze" do wojny informacyjnej dopiero zdobywają szlify w tej branży.
O tym, że Rosjanie prowadzą wojnę informacyjną z Polską przekonany jest dr Dominik Smyrgała z Collegium Civitas. Naukowo zajmuje się problematyką bezpieczeństwa.
Jego zdaniem ta wojna charakteryzuje się przede wszystkim kreowaniem i publikowaniem w rosyjskich mediach wiadomości w silnie zniekształconym kontekście, tylko częściowo prawdziwych, bądź całkowicie nieprawdziwych, których celem jest wywieranie wpływu na postawę społeczeństwa w Polsce. Nasze odpowiedzi na te działania są raczej reaktywne.
Według mojej wiedzy, w Rosji walka informacyjna jest wykładana jako osobny przedmiot, bądź w ogóle jest osobnym kierunkiem studiów, w co najmniej 74 instytucjach dydaktycznych. W Polsce znam tylko jedną (choć może być więcej) i jest nią moja macierzysta uczelnia, czyli Collegium Civitas. Na pocieszenie mogę powiedzieć, że zajęcia prowadzą eksperci Centrum Badań nad Terroryzmem z dużym doświadczeniem zawodowym, wśród nich, jak mi się zdaje, jedyny polski biegły sądowy w zakresie bezpieczeństwa informacji.
Zupełnie inaczej przedstawia to - i można się tego spodziewać - Leonid Swiridow, rosyjski dziennikarz RIA Novosti, któremu MSZ odebrało akredytację na wniosek Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Minister Grzegorz Schetyna nie zdradził powodów tego, jedynie stwierdził, że akredytację odebrano "na wniosek ABW". - Tylko tyle i aż tyle - podkreślał Schetyna. Swiridow próbował - bez skutku - otrzymać dostęp do akt Agencji dotyczących swojej sprawy, ale dokumenty te są tajne.
Takiemu podejściu stanowczo zaprzecza dr Smyrgała i przypomina, że w walce informacyjnej da się wykorzystać każdą, nawet najmniejszą szansę.
Każde medium, nawet najmniejsze, może świetnie służyć w prowadzeniu wojny informacyjnej. Jeśli zacytują je inne, większe media, bardziej wiarygodne, w tym także zagraniczne, przekaz takiego medium ulega znaczącemu wzmocnieniu. Może także ono stać się źródłem plotek i aktywizować odbiorców, np. poprzez media społecznościowe. Z drugiej strony, jeśli coś idzie nie tak, bez wielkiego uszczerbku można na takie medium zrzucić winę.
