Korporacyjny slogan drugiej najdroższej firmy na świecie brzmi: Don’t be evil. Przyjazna, oczywista w obsłudze wyszukiwarka i cała masa produktów od Gmaila po YouTube’a tworzone są z myślą o najlepszym doświadczeniu dla końcowego użytkownika. To jedna twarz – z drugiej strony, Google to nienasycony drapieżnik: od 2001 roku firma przejęła ponad 180 firm i startupów, sporo z nich likwidując.
O rosnącym apetycie na młode, innowacyjne organizacje świadczą statystyki, wedle których w 2011 roku Google przejmował jedną firmę tygodniowo, wydając łącznie 1,4 miliarda dolarów. Rekord z roku wcześniejszego został pobity w zaledwie 9 miesięcy; w 2010 r. wykupiono udziały w 38 spółkach i startupach.
Poza największymi transakcjami: przejęciem firmy Zagat za 151 mln dol. (portal do oceniania restauracji), Daily Deals za 114 mln dol. (działającego na tej samej zasadzie, co Groupon) i ITA Software za 676 mln dol. (produkującej oprogramowanie dla biur podróży), większość zakupów finalizowano za kwotę do 10 milionów dolarów.
Można zadać pytanie: po co Google przejmuje firmy technologiczne, samemu dysponując bardzo silnym zapleczem inżynierskim i ogromnymi ilościami gotówki? Są trzy powody: gigant z Mountain View chce wykorzystać w swoich produktach opatentowane innowacje, zależy mu na przejęciu całego zespołu pracującego nad danym projektem albo chce uśmiercić firmę, zanim stanie się realnym zagrożeniem.
Zdarza się także, że intencje są dobre, ale rzeczywistość weryfikuje plany. Oto przykłady startupów, które po przejęciu przez Google zniknęły z rynku.
BufferBox
Choć pomysł na paczkomaty InPostu był naprawdę świeży (zaledwie rok wcześniej tylko jedna niemiecka firma próbowała wykorzystać ideę nowoczesnych skrzynek pocztowych), na całym świecie w ciągu ostatnich kilku lat błyskawicznie zaczęły pojawiać się kolejne startupy działające na tej samej zasadzie.
Taką firmą był BufferBox – kanadyjski projekt studentów z Uniwersytetu z Ontario. Jay Shah, Aditya Bali i Mike McCauley chcieli sprawić, by rozmijanie się adresatów i kurierów nie było więcej problemem. W rok po powstaniu, firma została wyróżniona przez Velocity Venture Fund i trafiła do Y Combinatora w Dolinie Krzemowej.
Pierwsze testy na kanadyjskich uczelniach okazały się na tyle satysafakcjonujące, że postanowiono przygotować kolejną partię schowków – głównie w okolicach przystanków autobusowych, tramwajowych i kolejowych.
Kilka miesięcy później Google złożył BufferBoxowi propozycję nie do odrzucenia – zaoferował 25 milionów dolarow za większościowy pakiet udziałów. Eksperci oceniali, że to pierwsze przygotowania do starcia z systemem paczkomatów należącym do Amazona. Założyciele startupu mieli prowadzić projekt w strukturach Google, kierując dedykowanym zespołem pracowników wyszukiwarkowego giganta.
Dwa lata później wszyscy zostali zwolnieni, a firma rozwiązana – projekt przestał się opłacać, a Google postanowiło nie wchodzić w nierozpoznany rynek.
Bump
Przejęcie popularnej aplikacji na iOS wywołało falę komentarzy; wieszczono, że technologia prostego przesyłania plików może zostać natywnie umieszczona w kolejnych wersjach Androida, dokładnie tak, jak zrobiono to z „siódemką” iOSa (AirDrop). Bo właśnie na tym polegało robienie „bumpa” – wystarczyło zetknąć ze sobą dla iPhone’y, by przesłać plik.
Pod skrzydła Google firma trafiła w 2013 roku, po 4 latach od powstania. W międzyczasie, jej twórcy opracowali aplikację o nazwie Flock – umożliwiającą zebranie zdjęć pochodzących z różnych urządzeń w jeden album. Choć nie zdradzono kwoty przejęcia, eksperci szacowali ją na co najmniej 30 milionów dolarów.
W ciągu dwóch miesięcy od zamknięcia transakcji, firma ogłosiła likwidację aplikacji, choć zespół pracujący nad Bumpem i Flockiem pozostał w Google, „pracując nad nowym projektem”. Blisko 100 milionów użytkowników miało miesiąc, by wyeksportować wszystkie swoje dane – 31 stycznia aplikacje zostały usunięte z App Store i Google Play. Wkrótce technologia bezprzewodowego przesyłania plików została zaimplementowana w kolejnych projektach giganta.
Motorola
To było głośne wydarzenie – przejęcie Motoroli w 2011 roku za astronomiczną kwotę 12,5 miliarda dolarów rozbudziło branżowe spekulacje na wiele tygodni. Głównym motywem było zdobycie patentów firmy (a było ich wtedy 20 tysięcy!) i pokazanie głównemu rywalowi, Samsungowi, kto „rządzi” na rynku smartfonów.
Choć oba koncerny współpracują (Google dostarcza oprogramowanie na urządzenia koreańskiego giganta), firma z Mountain View zaczęła być coraz mniej widoczna; ostatecznie, konsument kupował telefon Samsunga, nie Google.
Firma wyprodukowała kilka modeli telefonów – Nexusa, Moto X czy dobrze przyjętego Moto G. W styczniu 2014 roku Samsung i Google usiadły do stołu negocjacyjnego i ustaliły nowe warunki współpracy: „global patent deal” ma trwać do 2024 roku. Koreańczycy zobowiązali się do większej ekspozycji Amerykanów jako twórców oprogramowania i lepszego wsparcia deweloperów pracujących nad aplikacjami.
Choć firma nie została uśmiercona, jej funkcjonowanie pod wodzą Google stawało się coraz mniej rentowne. Dwa dni po podpisaniu umowy, ogłoszono sprzedaż Motoroli firmie Lenovo. Być może Google przeliczył wszystkie za i przeciw, dochodząc do wniosku, że bardziej opłacalna będzie koncentracja na tworzeniu Androidów, niż całych urządzeń.
Na pierwszy rzut oka, wartość transakcji była kilkukrotnie niższa, niż podczas przejmowania producenta smartfonów: umówiono się na prawie 3 miliardy dolarów, ale to nie do końca prawda.
Zakup Motoroli za 12,5 mld dolarów oznaczał przejęcie dwóch spółek zależnych: Motorola Home i Motorola Mobility. Po dogadaniu się z Samsungiem, Google natychmiast sprzedał Motorolę Home firmie Arris Group Inc za blisko 2,5 mld dolarów, zaś Motorola Mobility trafiło do Lenovo właśnie.
Wiadomo także, że Motorola miała 3 mld dolarów w gotówce w momencie przejęcia oraz aktywami o wartości 2 mld dolarów. Szybka kalkulacja pokazuje, że ostatecznie Google wydał na patenty Motoroli ok. 2 mld dolarów (choć ich wartość oceniano na 3,5 mld dol.), otrzymując w tej kwocie sieć specjalistycznych laboratoriów.
Emu
Przejęcie tej mobilnej aplikacji i jej zamknięcie od razu było z góry zaplanowane; w 2014 roku Emu zostało wchłonięte przez Google ze względu na wykorzystywaną technologię. Do dziś nie ujawniono kwoty transakcji, ale jak można się domyślać, chodziło o przynajmniej kilkadziesiąt, a być może kilkaset milionów dolarów.
Emu na pierwszy rzut oka przypominał komunikator, jakich mnóstwo w App Storze. To, co go odróżniało od innych aplikacji, to funkcje zbliżające go do „mobilnego asystenta” w stylu Siri, natywnie instalowanej przez Apple w swoich urządzeniach. Zresztą, inspiracja produktem firmy założonej przez Jobsa jest oczywista – pomysłodawca Emu, Gummi Hafsteinsson, był wicedyrektorem ds. Siri. Jego wspólnik, Dave Feldman, pracował dla AOL i Yahoo, dla którego opracowywał Messengera pod Windowsa i iOSa.
Twórcy zarzekali się, że są „bardzo podekscytowani” transakcją, ponieważ, choć Emu zniknie z rynku, będą zaangażowani w opracowanie „kolejnego projektu”.
Google wykorzystał technologię rozpoznawania kontekstu z treści wiadomości i na tegorocznej konferencji pokazał najnowszego Androida z tą funkcją. Ponadto niektóre rozwiązania stosowane w Emu oraz doświadczenie założycieli pomogły rozwinąć natywnego asystenta Google Now.
Slide
Firma stała się własnością Google w 2010 roku. Transakcja opiewała na 200 milionów dolarów, ale już w 2011 r. firma została zamknięta - jej założyciele odeszli.
Slide tworzył gry i aplikacje wykorzystywane na Facebooku, zajmując pierwsze miejsce wśród zewnętrznych firm deweloperskich pod względem ilości użytkowników. Niektóre z ich produkcji to m.in. SuperPoke Pets, Top Fish, SPP Range i SuperPocus Academy of Magic, które zarabiały na siebie dzięki implementacji systemu mikropłatności. Pomysłodawcą firmy był Max Levchin, współtwórca PayPal i członek zarządu Yelp.
Choć może się wydawać, że Google zainteresowany był mocniejszym zaznaczeniem swojej obecności na rynku gier, w gruncie rzeczy chodziło o "uspołecznienie" usług firm i stworzenie niezależnej jednostki w stylu YouTube'a. Gdy Slide zaczął radzić sobie coraz gorzej, Larry Page postanowił zamknąć firmę, zaś pracowników przenieść do pracy nad nowym projektem – Google+...