Ten Polak przeżył Auschwitz, był jednym z twórców branży komputerowej. Odrzucił kupno Apple'a, bo chcieli o 15 tys. dol za dużo
Ten Polak przeżył Auschwitz, był jednym z twórców branży komputerowej. Odrzucił kupno Apple'a, bo chcieli o 15 tys. dol za dużo Fot. YT/eazy peazy
Reklama.
Jack Tramiel założył Commodore International – firmę odpowiedzialną za stworzenie takich komputerów, jak Commodore 64, czy Amiga. Zaczynał zaś, jako mechanik, który naprawiał sprzęty biurowe. Pierwszym profilem Commodore była z resztą naprawa maszyn do pisania.
Przeżyć wojnę
Jack Tramiel nie urodził się jednak w Stanach Zjednoczonych, tylko w Łodzi, w 1928 r. w rodzinie polskich Żydów. Nie ma pewności co do brzmienia jego właściwego nazwiska, obecnie mówi się o trzech prawdopodobnych wersjach: Jacek Trzmiel, Idek Tramielski albo Idek Trzmiel. Po wybuchu IIWŚ jego rodzina trafiła do łódzkiego getta, gdzie przez 5 lat Jacek pracował w fabryce odzieży.
Podczas wojny z pewnością niejednokrotnie otarł się o śmierć, ale najbliżej był chyba po tym jak w sierpniu 1944 r. wraz z ojcem został wysłany do obozu koncentracyjnego w Auschwitz. Na szczęście słynny dr Josef Mengele uznał ich za zdolnych do pracy. Gdyby wydał inną opinię, chłopiec wraz z ojcem trafiłby do jego chorego programu eksperymentów. Jako zdolni do pracy trafili do obozu Hannover-Ahlem. Niestety, ojciec Trzmiela nie przeżył wojny. Jego syn twierdził, że zmarł od zastrzyku z benzyną podczas jednego z eksperymentów, chociaż jako przyczynę jego śmierci podaje się też tyfus.
W 1947 r. dwa lata po zakończeniu wojny Jacek Trzmiel, który został w kraju bez rodziny i żadnego majątku, decyduje się na emigrację do USA. Legenda głosi, że w kieszeni miał tylko 10 dolarów. Po przybyciu do nowej ojczyzny zamieszkał w Nowym Jorku i zatrudnił się jako mechanik w sklepie. Miał talent nie tylko do naprawiania sprzętu, ale także do języka, bo udało mu się szybko nauczyć angielskiego.
Już po roku wstępuje do amerykańskiej armii, dla której naprawia biurowe sprzęty. Po 6 latach opuszcza wojsko i zakłada własną działalność pod nazwą Commodore Portable Typewriter. Trzmielowi, a właściwie już Tramielowi, zależało, aby w nazwie firmy znajdował się jakiś stopień wojskowy. Niestety nazwy General i Admiral były już zajęte. Początki nie były łatwe, Tramiel dorabiał po nocach, jako taksówkarz, by związać koniec z końcem.
Od małej firmy do wejścia na giełdę
Początkowo firma Tramiela zajmowała się serwisowaniem maszyn do pisania i sprowadzała do nich części zamienne z Europy środkowej, gdzie założyciel miał kontakty biznesowe. Problem był jednak z przepisami importowymi USA. Po IIWŚ i zmianach politycznych ograniczały one handel z tą częścią Europy. Dlatego Tramiel podjął decyzję o przeniesieniu firmy do Kanady, gdzie prawo było znacznie bardziej przyjazne pod tym względem. Od 1995 r. firma działała w Toronto pod nazwą Commodore Business Machines International.
Od tego momentu Commodore zaczęło nie tylko serwisować, ale także produkować własne maszyny do pisania. Pierwsze projekty powstawały na podstawie produktu czechosłowackiej firmy państwowej. Firma zaczęła szybko rosnąć i podjęto decyzję o wprowadzeniu jej na giełdę. Większościowy pakiet kupił kanadyjski bankier Powell Morgan, który został prezesem Commodore. Tramiel wciąż jednak miał znaczący wpływ na prowadzenie firmy, którą stworzył kilka lat wcześniej.
Nadeszli Japończycy
Tramiel szybko musiał zmierzyć się z poważną konkurencją z Japonii. Na przełomie lat 50 i 60. rynek został zalany tanimi produktami z Azji. Dochody firmy zaczęły gwałtownie spadać. Przedsiębiorca nie miał zbyt dużego wyboru i zdecydował się na zmianę produkcji.
Padło na sumatory: proste maszyny biurowe, wykonujące kilka podstawowych działań arytmetycznych: dodawanie, odejmowanie, mnożenie. Do 1965 r. wszystko szło w porządku. Jednak w tym roku światło dzienne ujrzały brudne interesy pierwszego inwestora i prezesa Powella Morgana. Commodore ucierpiało na wizerunku, a Morgan zmarł jeszcze przed procesem. Rok później pojawił się Irvin Gould, który zainwestował w firmę i został jej nowym prezesem.
Jednak po kilku latach na horyzoncie znowu pojawili się Japończycy. Gould sugerował, by Tramiel wybrał się z wizytą do Japonii, by dowiedzieć się, jakie działania mogą podjąć, by pokonać konkurencję. Jack zdecydował zasugerował jednak inne rozwiązanie, które okazało się strzałem w dziesiątkę. Commodore rozpoczęło produkcję elektronicznych kalkulatorów opartych na podzespołach firmy Texas Instruments. To były najpopularniejsze urządzenia tego typu na początku lat 70.
logo
Commodore PR-100 (kwiecień 1978) wikimedia/ D. Meyer
Jednak nie bez powodu wspominamy jednak nazwę Texas Instruments. Firma ta zdecydowała się bowiem w 1975 r. sama wejść na rynek kalkulatorów. Ich produkty kosztowały mniej niż podzespoły, które sprzedawali Commodore. Gould po 10 latach po raz kolejny musiał dofinansowywać działalność firmy.
Od kalkulatora do komputera
Za pieniądze pozyskane od prezesa Tramiel kupił po prostu kilku podwykonawców układów scalonych w celu zapełnienia firmie ciągłości dostaw. Wśród nich było MOS Technology, Inc. Tramiel postawił warunek, ze kupi firmę tylko pod warunkiem, że jeden z jej pracowników, Chuck Peddle, przejdzie do Commodore, jako kierownik biura projektowego.
Tramiel poznał się na człowieku oraz jego pomysłach. Peddle był bowiem zdania, że kalkulatory to przeżytek, a przyszłością rynku są komputery domowe. W 1977 r. ukazał się pierwszy model Commodore PET, a sama firma stała się w tym momencie przedsiębiorstwem komputerowym. Początki były niezłe, ale komputer cieszył się głównie zainteresowaniem szkół. W tym okresie rozważano także zakup… Apple’a. Jednak Woźniak i Jobs zażądali o 15 tys. dolarów za dużo, niż chciał dać Gould.
Drugi komputer, model VIC-20, wprowadzony przez firmę okazał się znacznie popularniejszy. VIC-20 rozchodził się w milionach sztuk. Co ciekawe w Japonii koncerny Sony, Toshiba i Panasonic/Matsushita podjęły decyzję o połączeni sił, by stworzyć konkurencje w postaci komputer standard MSX. Odnieśli jednak porażkę, a Commodore utrzymało status lidera na całym świecie.
Commodore 64 – komputer legenda
Jednak prawdziwą bombą było zaprezentowanie światu w 1982 r. Commodore 64. Pomimo tego, że jego cena była dosyć wysoka, to cieszył się ogromną popularnością.
logo
C64 wikimedia/ Bill Bertram
Stary partner i konkurent – Texas Instruments – nie chciał dać o sobie zapomnieć i wprowadził na rynek swój własny komputer. Tramiel tym razem zamiast po raz kolejny zmieniać profil przedsiębiorstwa podjął wojnę i drastycznie obniżył cenę swojego komputera.
Doszło do wojny cenowej, w której uczestniczyły właściwie wszystkie przedsiębiorstwa produkujące wówczas komputery. Wyjątkiem był Apple. Ostateczny efekt był taki, że Commodore sprzedał około 22 mln sztuk C64, przy tym jednocześnie niemal pozbawiając się oszczędności, ale wykończył większość konkurencji.
Przejęcie zniszczonego konkurenta
Pokłosiem wojny był konflikt w zarządzie Commodore i odejście Tramiela z firmy w 1984 r. Poszło za nim wielu pracowników, w tym ludzi zajmujących się produkcją gier. Tramiel założył po krótkiej przerwie Tramel Technology, Ltd., która miała za zadanie opracować i wyprodukować nowy konkurencyjny model komputera domowego. Po tym jak wojna cenowa doprowadziła do na skraj bankructwa konkurenta Commodore firmę Atari Tramiel kupił ją za bezcen. Firma zaczęła wypuszczać na rynek nowe komputery. Na wyróżnienie z pewnością zasługuje Atari ST - komputer, który poza zastosowaniem w rozrywce podbił serca specjalistów od DTP i... Muzyków.
logo
Komputer Atari model 1040STf wikimedia/ Bill Bertram
Korzystali z niego Mike Odlfield, Jean-Michel Jarre, Kazik Staszewski czy Czesław Niemen. Efekt wojny między Commodore a Atari był taki, że Tramiel właściwie zrujnował swoją starą firmę. W końcu jak powiadał „biznes to wojna”. Jednak nieustanna wojna, wyścig technologiczny i rozwój rynku komputerów klasy PC zaowocował tym, że obydwie firmy ostatecznie upadły. Jack Tramiel zmarł w 2012 roku w wieku 83 lat z powodu zawału serca.