Jakiś czas temu zrobiło się głośno o nowym projekcie Syreny. Wszystkie portale rozpisywały się o wskrzeszaniu legendy. Jak się okazało są trzy projekty nowych modeli tego kultowego pojazdu. Postanowiłam przyjrzeć się polskiemu rynkowi motoryzacyjnemu. Byłam zaskoczona, bo obecni inżynierowie sięgnęli nie tylko po ten kultowy projekt, lecz także po Poloneza i starą Warszawę. Polacy próbują też swoich sił jeśli chodzi o samochody... sportowe i luksusowe! Czy oznacza to, że niebawem przesiądziemy się do polskich aut?
Specjaliści podchodzą do tematu z ostrożnością. – Obserwując polski rynek motoryzacyjny nie ma zbyt wielu powodów do radości. Warto przyglądać się rodzimym, konstrukcjom takim jak projekt nowej Syreny, Poloneza czy Warszawy, jednak należy pamiętać, że są to konstrukcje zbudowane w oparciu o podzespoły innych, często bardzo popularnych samochodów. Ich oryginalność kończy się w głównej mierze na kształcie karoserii. Są to auta, które powstają z sentymentu do polskiej motoryzacji lat PRL, które niestety nie osiągną popularności nigdzie poza naszym krajem. Będą pewnie produkowane w ilości kilka/kilkanaście sztuk rocznie i nie będą częstym widokiem na naszych drogach – mówi Michał Roge socjolog, specjalista ds. marketingu i social media, bloger piszący o motoryzacji.
Jeszcze ostrzej krytykuje dziennikarz motoryzacyjny Maciej Pertyński, który pisze między innymi dla tygodników „Auto Świat” i „Motor” czy miesięczników „Auto Sukces” i „Auto Moto”. – Hasło „polskie projekty samochodów” kojarzy mi się z przedwojennymi rozwiązaniami proponowanymi przez naszych mniej lub bardziej genialnych konstruktorów. Nie mam takich skojarzeń, gdy czytam o obecnych projektach, jak wznowienie rzekomej legendy Syrenki czy Warszawy, o Arrinerze nie wspominając. Żaden z tych projektów nie jest ani polski, ani w jakikolwiek sposób nie nawiązuje do czegokolwiek poza nazwą. Albo ma – w najlepszym razie – łechtać mile próżność i idiotycznie infantylnie pojmowaną polską dumę – komentuje.
Przyjrzyjmy się zatem projektom, w których sukces wierzą ich twórcy.
Syrenka S201
Firma AMZ z Kutna w 2015 roku zorganizowała oficjalną premierę nowej wersji kultowej Syreny – Syrenkę S201. Prezentacji przyglądała się Iwona Wendel, była wiceminister infrastruktury i rozwoju. Projekt został dofinansowany ze środków programu Innowacyjna Gospodarka. Całkowity koszt przedsięwzięcia to około 7,4 mln zł, a kwota dotacji to około 4,5 mln zł.. Pierwsze prace koncepcyjne ruszyły jeszcze w 2011 roku.
Auto oparto na stalowej ramie przestrzennej i wyposażono w 1,4-litrowy silnik o mocy 90 KM. Twórcy projektu nie wykluczają stworzenia elektrycznej odmiany. Według planów w tym roku z linii produkcyjnej w Kutnie ma wyjechać 100 sztuk. Koszt takiego auta to około 60 tysięcy złotych. Mówi się, że są plany i szanse, na zwiększenie produkcji do 300-500 egzemplarzy w skali 12 miesięcy.
Prawdziwa kultowa Syrena swoja premierę miała w 1955 roku na Międzynarodowych Targach Poznańskich. Produkowana była w latach 1957 - 1972 przez Fabrykę Samochodów Osobowych w Warszawie, a od 1972 do 1983 roku przez Fabrykę Samochodów Małolitrażowych w Bielsku-Białej. Z biegiem czasu Syrena stała się „Królową polskich szos", produkowano ją do 1983 roku.
AK Syrena
Drugim projektem kultowego pojazdu jest AK Syrena, który powstał w firmie założonej przez Arkadiusza Kamińskiego, AK Motor International Corporation. Pierwszą rzeczą, o jaką zadbał właściciel firmy, kiedy zaczął rozważania nad nowym projektem, było zadbanie o pozyskanie praw do użytkowania historycznej nazwy. Jeszcze w 2012 roku podpisał porozumienie z Fabryką Samochodów Osobowych zgodnie, z którym na Żeraniu pozostały prawa do oryginalnej marki FSO Syrena, a AK Motor będzie mogło używać nazwy AK Syrena.
Ten samochód towarzyszył kilku pokoleniom Polaków. Poza tym „królowa polskich szos” należy do elitarnego klubu pojazdów ponadczasowych. W tym kontekście można ją śmiało wymieniać obok Porsche 911, mini morrisa czy volkswagena garbusa – mówi Arkadiusz Kaminski.
Jako pierwsza ma powstać Syrena Meluzyna L (model podstawowy) oraz wersja sportowa, oznaczona symbolem S. Następnie Syrena Meluzyna Kabri (bez dachu) oraz Syrena Meluzyna HS (z napędem hybrydowym). Wersja podstawowa ma kosztować około 35 tysięcy złotych, kabriolet około 50 tysięcy złotych, a wersja sportowa około 240 tysięcy złotych. W tym przypadku można przypuszczać, że niska cena modelu podstawowego mogłaby przyciągnąć chętnych. Jednak trudno uwierzyć w to, że nowa sportowa syrena z Polski miałaby wygrać z Porsche Boxster, które można kupić za podobną kwotę.
Aquila Sport
Trzecim pomysłem na nowy wizerunek legendarnej Syreny jest projekt Aquila Sport. Pracują nad nim Rafał Czubaj, Pavlo Burkatsky oraz Maciej Marcinkowski. Samochód ma mieć 330 koni mechanicznych przy wadze poniżej 1000 kg oraz napęd na tylne koła. Miłośnicy motoryzacji dopatrują się w jej linii osiągów Alfy Romeo 4C. Według szacunków, koszt sportowej Syreny ma wynosić około 250 tysięcy złotych.
– Największym problemem są fundusze. Zaczęliśmy więc od szukania finansowania. Udało nam się spotkać z trzema inwestorami i przekonać ich do sfinansowania naszego projektu. Jednak po miesiącu rozmów i negocjacji podpisaliśmy odpowiednią umowę, która gwarantuje finansowanie budowy prototypu nowego wcielenia Syreny Sport – mówił Rafał Czubaj w rozmowie z portalem olawa.naszemiasto.pl.
Według wstępnej wyceny wyprodukowanie pierwszego auta, będzie kosztowało ponad milion złotych. Twórcy projektu chcą by Aquila Sort produkowana była od początku do końca w Polsce. Konstruktorzy przewidują również limitowaną wersję z turbodoładowanym silnikiem o mocy 450 KM. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem już niebawem w Polsce będzie się produkować kilkadziesiąt egzemplarzy nowoczesnej sportowej wersji Syreny.
New Warsaw - Wratislavia
Kolejnym kultowym samochodem za którego odświeżenie wzięli się projektanci jest Warszawa. New Warsaw – Wratislavia ma przywrócić legendę polskiej motoryzacji. Pomysłodawcą projektu jest Michał Koziołka, który w roku 2012 zrealizował projekt "Syrena na Euro". Do jego zespołu dołączyli też Michał Puchalski i Adam Mally, studenci Wrocławskiej Architektury, Łukasz Myszyński student Wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych., Dawid Ozga, Jacek Śniadecki, Jacek Bodziony i Zbigniew Żelazny.
To co ma wyróżniać nową Warszawę to ręcznie wykonane nadwozie i luksusowe wnętrze pojazdu oraz szereg nowych rozwiązań technologicznych. Co ciekawe, twórcy projektu przewidują roczną produkcję na poziomie jedynie 4 sztuk! Takie założenie ma nadawać unikatowego charakteru samochodowi, ponieważ nowa Warszawa ma być samochodem luksusowym, dostępnym tylko dla nielicznych. Natomiast pod maską znajdziemy pięciolitrowy silnik V10 o mocy 607 KM. Pytanie, ile będzie kosztować taki samochód, by właścicielowi marki opłacało się produkować jedynie 4 samochody rocznie. Bo trudno chyba uwierzyć w to, że ktoś uruchamia produkcję samochodów tylko z sentymentu.
Projekt wspierają polskie firmy przekazując części do produkcji nowego auta, pieniądze czy zapewniając reklamę. Swoją pomoc zaoferowali między innymi: E-prototypy.pl, 3rStudio, Novol, Lexani, Tenzi, Galeria Indigo, Urban, We're4detailing, Mindfield project, Intermedio, Petrobaza, Invent, Aerograf Piotr Parczewski, Madpixel.pl.
Pierwsza Warszawa zjechała z taśmy produkcyjnej w 1951 roku w Fabryce Samochodów na warszawskim Żeraniu. Produkowano ją do 1973 roku. Przez ten czas powstało 254 471 egzemplarzy z czego 72 834 trafiło na eksport. Wzorując się na Warszawie stworzono później samochody dostawcze Żuk i Nysa.
Nowy Polonez
Kilka wersji Syreny, nowa Warszawa... czas na Poloneza. Jego projekt stworzył Paweł Zarecki współpracując z Damianem Śliwą oraz Przemysławem Troć. Nowy Polonez po raz pierwszy został zaprezentowany na targach Motor Show w Krakowie, gdzie zaprezentowano model 3D w skali 1:20. Projektem zainteresowało się wiele firm, m.in. wspomniany wcześniej AMZ Kutno. Chęć współpracy przy projekcie zaoferowała także Akademia Sztuk Pięknych.
Ten projekt ma być propozycją dla każdego. Samochód będzie miał dopracowany wygląd, ale jego wnętrze będzie stosunkowo skromne i bez zbędnych gadżetów. Co ważne, to kolejna propozycja, która ma być w pełni realizowana w Polsce. Pod maską będzie miał 4-cylindrowy silnik o pojemności 1,8 litra o mocy 150 KM.
Postępy w pracy nad Nowym Polonezem można śledzić na fanpage'u polonez 2015. Jednym z ostatnim wpisów są życzenia noworoczne, przy okazji których zapowiedziano realizację projektu już w 2016 roku.
Dawny FSO Polonez produkowany był od 1978 roku do 2002 przez Fabrykę Samochodów Osobowych w Warszawie. Był następcą Polskiego Fiata 125p, który był produkowany równolegle aż do 1991 roku.
Arrinera Hussarya
Polscy inżynierowie nie skupiają się jedynie na tworzeniu nowych wersji kultowych aut. Mamy również projekt nowoczesnego samochodu wyścigowego Arrinera Hussarya w klasie GT. Nadwozie oraz elementy aerodynamiczne były opracowywane na Politechnice Warszawskiej pod przewodnictwem prof. Janusza Piechny. Polski projekt zachwycił na targach motoryzacyjnych Autosport International – The Racing Car Show – w Birmingham gdzie odbyła się oficjalna premiera.
– Docelowo chcielibyśmy, by projekt Arrinera składał się z trzech elementów: polskiego samochodu, zespołu polskich inżynierów i projektantów oraz polskiego kierowcy wyścigowego. Samochód i zespół już mamy, teraz rozmawiamy z polskimi kierowcami wyścigowymi, aby jeden z nich poprowadził Arrinerę podczas wybranych wyścigów w 2016 roku – mówił Piotr Gniadek, wiceprezes Arrinera Automotive S.A. Dla portalu niezalezna.pl.
Silnik tego pojazdu to V-ósemka o pojemności 6,2 litra o mocy od 420 KM do 650 KM. Samochód będzie realizowany jedynie na indywidualne zamówienia. Już na przełomie lutego i marca tego roku maja ruszyć pierwsze testy torowe.
– Arrinera to już gotowy wyrób wysokiej jakości. Podobno kilka osób złożyło zamówienie na pierwsze modele. Wydaje mi się, że trudno będzie się jednak Arrinerze przebić na rynku światowym. Czy mając do wydania na samochód kilkaset tysięcy euro i a do wyboru różnego rodzaju Ferrari, Aston Martiny czy Lamborghini ktoś skusiłby się na nikomu nieznaną markę motoryzacyjną z Polski? – dodaje Michał Roge.
Syrma
Jacek Chrzanowski jest głównym projektantem polskiej Syrmy. Jest to supersamochód, który według ekspertów został zestawiony w jednej linii z takimi markami jak Aston Martin czy Giugiaro. Polskim projektem zainteresowali się biznesmeni z Chin i Zjednoczonych Emiratów Arabskich.
Autor luksusowego projektu Syrmy jest absolwentem łódzkiego ASP i Europejskiego Instytutu Desingu w Turynie. Doświadczenie zdobywał u boku najlepszych, projektował między innymi dla Janusza Kaniewskiego, który jest stylistą Ferrari. Auto zaprojektowane jest na trzy osoby, kierowca siedzi na środku, a pasażerowie lekko z tyłu.
Syrma wyposażona jest w hybrydowy napęd i silnik 4.0 V6 twin turbo umieszczony centralnie o mocy 900 KM. Specjalne projektory umiejscowione w reflektorach skanują nierówności na drodze i wyświetlają czerwona linię, która wskazuje miejsce, w którym auto zatrzyma się podczas hamowania.
Całe zamieszanie wokół nowych samochodów wydaje się być przesadzone. – Problem w tym, że w tych polskich projektach jest mało polskości. Każdy z tych projektów oparty jest na podzespołach produkowanych przez wielkie – i zupełnie niepolskie – koncerny, a oryginalność tych prototypów polega wyłącznie na opakowaniu cudzych konstrukcji, w jakąś dziwaczną karoserię – mówi Maciej Pertyński
Zapytany przeze mnie, co gdyby jednak się udało, gdyby te projekty weszły do produkcji – może Polacy kupowaliby? Pertyński odpowiada z przekonaniem – Nie. Bo żaden z projektów „polskich samochodów XXI w.” nie jest produktem, dla którego producent (montażysta? kompilator?) jest w stanie przejść cały proces (żmudny i kosztowny, ale konieczny) homologacji innej niż dla pojazdów jednostkowych, małoseryjnych. Oznacza to, że żaden z tych samochodów nie będzie spełniać nawet progowych wymogów bezpieczeństwa zderzeniowego. A każdy z nich ma kosztować jakieś bajońskie sumy. Nie wiem, po co w ogóle prowadzi się takie programy – chyba dla prestiżu lub dobrej podkładki kredytowej – dodaje na koniec Pertyński.