Będąc na studiach, zdarzało mi się jeździć z rodzinnego miasta koleją. Żeby nie było za łatwo, nie miałem bezpośredniej linii, co wiązało się z kupnem więcej niż jednego biletu. Miałem szczęście, jeśli trafił się ten sam przewoźnik – częściej słyszałem, że będzie ciężko i, po wyrażającym łaskę westchnięciu kasjerki, dostawałem w końcu dwa bilety na kolej regionalną i międzymiastową. Warszawski start-up
KOLEO chce wyjść naprzeciw tym, którzy gubią się w gąszczu kolejowych przewoźników. Jak? Wyręczając użytkowników algorytmami.