Ta branża w Polsce praktycznie nie istnieje. Mimo to, możemy pochwalić się, że w Europie reprezentuje nas w niej jedna z największych tego typu firm na całym Starym Kontynencie. O co chodzi? Ano o...żeglugę śródlądową. OT Logistics to w swoim sektorze prawdziwy potentat, który bez kompleksów rozpycha się na rynku i przejmuje konkurencję z wieloletnim stażem.
Czym dokładnie zajmuje się polska spółka? Osią jej działalności jest transport wodny. Nie chodzi jednak o ogromne kontenerowce za pomocą, których przewozi się towary z jednego końca świata na drugi. OT Logistics działa nieco mniej spektakularnie – spławia ładunek rzekami.
To, że tego typu firma rozkwita w takim kraju jak Polska jest nieco zagadkowe. W naszym kraju żegluga śródlądowa praktycznie nie istnieje. Od kilkunastu lat za pomocą rzek przewożonych jest jakieś 0,6 proc. towarów, podczas gdy ogólnoeuropejska średnia to 7 proc. I jest coraz gorzej, nie będzie chyba przesadą stwierdzić, że branża jest w zaniku. W 2016 roku żeglugą śródlądową przetransportowano 6,2 mln ładunków – o połowę mniej niż rok wcześniej.
Choć w kraju posucha, OT Logistics radzi sobie i bez tego. Od kilkunastu lat polska spółka przejmuje zagraniczną konkurencję i wchodzi odważnie na rynki, na których jest zbyt na jej usługi. W 2016 roku OTL wypracowała 712 mln złotych przychodów, a zysk „na czysto” wyniósł 10 mln zł. Flota polskiego operatora obejmuje 800 jednostek, na które można załadować 300 tys. ton ładunku. Dzięki temu OTL jest jedną z największych tego typu firm w Europie.
Jak przetrwać, nie mając zbytu?
Historia firmy rozpoczęła się w dość zamierzchłych czasach, bo jeszcze w 1946 roku. Realia Polski Ludowej nie sprzyjały jednak prywatnej inicjatywie, dlatego już w 1948 roku została znacjonalizowana. Po 1989 OTL (wówczas pod nazwą Odratrans) najpierw stała się jednoosobową spółką Skarbu Państwa, by w 1995 roku zostać sprywatyzowana.
Z czasem OTL przestała jednak ograniczać się tylko do żeglugi śródlądowej. Grupa działa również w branży przewoźników kolejowych (Grupa STK i Kolej Bałtycka), ma u siebie także porty morskie (w Świnoujściu, Gdyni i Gdańsku) oraz rzeczne (we Wrocławiu i Opolu).
Zbigniew Nowik tłumaczy, że podstawą jest przejmowanie spółek z długą historią działalności i doświadczeniem. Dlatego ważnym momentem w historii rozwoju spółki jest przejecie w 2007 roku (wówczas funkcjonowała jeszcze pod nazwą Odratrans) niemieckiego Deutsche Binnenreederei. Firma funkcjonowała na tamtejszym rynku od 1949 roku.
To właśnie w wejściu z impetem na rynek naszego zachodniego sąsiada sukcesu OTL upatruje dr Tadeusz Syryjczyk z Zespółu Doradców Gospodarczych TOR.
– Porty rozlokowane wzdłuż Morza Północnego przyjmują duże kontenerowce. Ktoś je musi następnie rozładować, a na terenie Niemiec są szlaki które umożliwiają ładowanie kontenerów 2 i 3 piętrowo. Co sprawia, że spławianie towarów za pomocą rzek staje się konkurencyjne wobec transportu naziemnego. I przynosi niemałe zyski – wyjaśnia ekspert.
Potem lawina już ruszyła. W 2012 roku polska spółka zadebiutowała na giełdzie, dwa lata później wykupiła najstarszą firmę spedycyjną w Polsce C.Hartwig Gdynia. W 2015 roku doszło do tego wykupienie ponad 10 proc. Luka Rijeka, firmy, która zarządza jednym z największych portów w Chorwacji.
Wielki plan
Ten związany jest z ambitnym planem prezesa OT Logistics, Zbigniewa Nowika. Polak chce udrożnić ważny szlak komunikacyjny Adriatyk-Bałtyk. Choć w tym wypadku firma stawia na swoją drugą odnogę – kolejową.
– Mówiąc eufemistycznie, w tej części Europy brakuje pomyślunku logistycznego. Np. produkty rolne z Czarnogóry wożone są koleją do Hamburga - tylko z tego powodu, że brakuje zdolności logistycznej infrastrukturze kolejowej – opowiadał portalowi WNP.
W tym celu OTL walczy również o przejęciu portu Bar w Czarnogórze. Pierwsza próba zakończyła się niepowodzeniem, w kwietniu komisja prywatyzacyjna przy rządzie Czarnogóry zadecydowała o zakończeniu procesu prywatyzacji bez sprzedaży udziałów. Ale Nowik zapowiada, że broni jeszcze nie złożył.
Rynek zagraniczny, rynkiem zagranicznym, ale co z matecznikiem polskiej firmy? Obecny rząd akcentuje, że zamierza sprawić, by polskimi rzekami dało się przewozić towary.
Dr Syryczyk zauważa jednak, że szacunkowe koszty przywrócenia dwóch najważniejszych polskich rzek do międzynarodowej klasy żeglugowej zaczynają się od kwot rzędu kilkunastu miliardów złotych. Choć niektórzy eksperci mówią nawet o kilkudziesięciu miliardach. Z tego powodu marzenia o zarabianiu na polskim rynku OTL będzie musiał prawdopodobnie odłożyć na bliżej nieokreśloną przyszłość. Syryjczyk zauważa bowiem, że choć rząd od pewnego czasu często i ochoczo mówi na temat żeglugi śródlądowej, to przyciśnięty do muru i zapytany o konkrety, udziela wymijających odpowiedzi.