Reklama.
Sprawę związaną z nietypowymi komunikatami opisuje Gazeta.pl. Jedna z czytelniczek portalu, mieszkająca na warszawskim Mokotowie, znalazła w drzwiach kartkę z prośbą o pilny kontakt i numerem telefonu. Informacja nie była podpisana, co wzbudziło jej podejrzenia.
Agresywne reklamy
Okazało się, że straszenie ludzi jest po prostu... formą reklamy, którą zastosowała agencja nieruchomości Tecocasa. Po wykonaniu telefonu na wskazany numer kobieta usłyszała bowiem pytanie, czy jej mieszkanie jest na sprzedaż. Firma sonduje w ten sposób możliwość nawiązania współpracy z nowymi klientami. Numer może zostać również zapisany, dzięki czemu agencja powiększa swoją bazę kontaktów.
Okazało się, że straszenie ludzi jest po prostu... formą reklamy, którą zastosowała agencja nieruchomości Tecocasa. Po wykonaniu telefonu na wskazany numer kobieta usłyszała bowiem pytanie, czy jej mieszkanie jest na sprzedaż. Firma sonduje w ten sposób możliwość nawiązania współpracy z nowymi klientami. Numer może zostać również zapisany, dzięki czemu agencja powiększa swoją bazę kontaktów.
Przepytywany przez portal ekspert, Maciej Górka, z Domiporta.pl, nie widzi jednak w takim postępowaniu nic dziwnego. Wyjaśnia, że dzięki temu agencje nie muszą przeczesywać rynku, tylko „rynek odzywa się do nich”. – Taki mamy po prostu rynek nieruchomości – kwituje.
Agresywna reklama agencji nie musi jednak dziwić, biorąc pod uwagę, że popyt na mieszkania cały czas rośnie. Szacuje się, że tylko w samej Warszawie nabywców w 2017 roku znalazło aż 28 tys. lokali. Jednocześnie niektórzy deweloperzy wprost mówią, że branża nie jest w stanie nadążyć za potrzebami mieszkaniowymi Polaków.