Nie ma prostych recept na pobudzenie innowacyjności wśród firm, tego nie da się zadekretować ani nakazać. Jest ich za mało, nasze słabości są rozpoznawalne. Rząd powinien za to przygotować strategię wzmacniającą rozwój gospodarczy -twierdzi w noworocznym wywiadzie Janusz Lewandowski, przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze.
Ze słów przewodniczącego Rady Gospodarczej przy premierze nie wieje optymizmem, pomimo tego, że zapewnia on, że jest inaczej. Stwierdzenie, że - coraz więcej firm polskich przedsiębiorstw jest już innowacyjnych - w ustach Janusza Lewandowskiego, pachnie lekkim banałem. Na pewno prawdą jest, że jego zdaniem mało kto wie, słysząc od Kaczyńskiego o upadku stoczni, że gdańska Grupa Kapitałowa Remontowa ma największe biuro projektowe w Europie. - Miejsce dla mózgów, a nie spawaczy, których zresztą szukają nasze stocznie - dodaje Lewandowski. To wszystko prawda, szkoda tylko, że przewodniczący Rady Gospodarczej, unika odpowiedzi na pytanie co z ulgami na innowacje, przeznaczone dla przedsiębiorców. - Nie chcę spekulować na temat takich wynalazków. Trzeba się nad tym zastanowić - twierdzi Janusz Lewandowski z rozmowie z Rzeczpospolitą.
Zdecydowanie rozmówca gazety czuje się lepiej mówiąc o środkach pochodzących z Unii Europejskiej. Jego zdaniem to najistotniejsze pieniądze, jeśli chodzi o publiczne przedsięwzięcia, pomimo tego, że to zaledwie jakieś dwa procent naszych inwestycji. - I tak jak trener Adam Nawałka jest selekcjonerem polskiej drużyny piłkarskiej, tak rząd musi być surowym selekcjonerem najlepszych inwestycji, które mogą ruszyć już w 2015 r. To pokaże, w jakim kierunku rozwoju cywilizacyjnego idziemy, ile pieniędzy w inwestycje infrastrukturalne, a ile na pobudzenie polskiej innowacji - twierdzi Lewandowski.
Jego zdaniem rząd powinien w zdecydowany sposób bronić budowy dróg, pomimo tego, że przedstawiciele UE naciskają na przesunięcie tych środków na budowę szerokopasmowego Internetu czy trakcje kolejowe. - W programach przeznaczonych na wsparcie badań i nauki, trzeba z kolei powiązać pieniądze z komercjalizacją badań, to znaczy kierować je do tych uczelni, które pracują z innowacyjnym biznesem. To są bardzo ważne wybory strategiczne, być może już ostatnie zresztą - dodaje Lewandowski.
Co ciekawe, jego zdaniem zaskoczeniem jest optymizm konsumpcyjny Polaków. Nasi rodacy nie ulegli katastroficznym wizjom gospodarczym w Europie. Wręcz przeciwnie, dzięki popytowi udało się się pobudzić gospodarkę. Przez co deflacyjny trend w zakresie paliw i żywności nie rodzi takich zagrożeń, jak widmo deflacji w strefie euro. - Dla finansów publicznych wzrost oparty na popycie wewnętrznym jest korzystny, bo zwiększa dochody budżetu z VAT, w odwrotności do sytuacji, gdy wzrost opiera się na eksporcie. Istnieją więc realne przesłanki, by w 2015 r. udowodnić polską stabilność na poziomie ponad 3 proc. wzrostu, przy zrównoważonych finansach publicznych - mówi przewodniczący Rady Gospodarczej przy Premierze.
Przewrotnym optymizmem wieje za to, przy omawianiu ewentualnej rządowej strategii wzmacniającej rozwój gospodarczy w nadchodzącej dekadzie. - Mamy zadyszkę wieku średniego, bo trzy proc. tempo wzrostu nie gwarantuje szybkiego pościgu. Za niskie oszczędności, za mało innowacyjni – nasze słabości są rozpoznane. Tyle, że mamy rok wyborczy, czyli wszystkie zapowiedzi mają zwielokrotniony wdźwięk polityczny, o czym mogą wiele powiedzieć premierzy III RP, z Markiem Belką na czele.
Ostatnie pytanie skierowane do Janusza Lewandowskiego brzmi w wywiadzie:
Czy Polska powinna spieszyć się z wejściem do eurolandu?
Czekam na moment, kiedy będzie można ogłosić, że strefa euro to strefa bezpieczeństwa. Wiosną 2014 r. wydawało się, że nowa architektura euro i nieprzyjazna geopolityka może przekonać Polaków. Na progu 2015 r. nie ma takiego klimatu.