Ratunek na zachodzie
Złośliwi mówią, że razie wojny polskich F-16 nie będzie już w kraju. Zapewne będą w Niemczech, w okolicach amerykańskiej bazy lotniczej Ramstein, jednej z największych instalacji Sojuszu Północnoatlantyckiego w Europie. Jest tam pełna infrastruktura umożliwiająca obsługę naszych samolotów. Chodzi głównie o złącza elektryczne i paliwowe.
F-16 trafią do Niemiec jeszcze zanim na polskim niebie pojawią się wrogie maszyny. W języku wojskowym wykonają "przebazowanie". Odwrót ma być sposobem na uratowanie ich przed zniszczeniem.
Lotniska – cel numer jeden
Takie działanie podpowiada logika. W wypadku wybuchu wojny, jednym z pierwszych celów przeciwnika są lotniska. – Przyjmując hipotetycznie, że pierwsze uderzenie nastąpi z okręgu Kaliningradzkiego, rakieta Iskander dotrze do lotniska w Krzesinach, gdzie stacjonują F-16, w ciągu minuty – mówi komentator wojskowy Andrzej Walentek. Iskander to lądowy pocisk balistyczny krótkiego zasięgu przeznaczony wykonywania uderzeń na ważne cele lądowe, w tym lotniska. Dopiero po wystrzeleniu rakiety, nadlecą obce samoloty.
Odwrócona logika rozumowania
Problemów z F-16 jest więcej. – Ludzie odpowiedzialni w Polsce za zakupy technologii i sprzętu wojskowego maja odwróconą hierarchię rozumowania. Najpierw kupujemy sprzęt i systemy, a potem zastanawiamy się gdzie i jak ich użyć - mówi w rozmowie z INNPoland Wojciech Łuczak wydawca branżowego WTO. Jako przykład podaje zakup do F-16 pocisków JASSM.
– Mogą być odpalone tylko z samolotów znajdujących się w powietrzu. Inaczej są bezużyteczne. A przecież baza samolotów dla każdego wroga jest celem numer jeden. Można je uratować tylko w przypadku przebazowania maszyn – dodaje Łuczak.
Wynika to między innymi z tego, że mamy nowoczesny samolot ale nie mamy systemów rozpoznawania i wskazywania celów. Na przykład Polska nie ma obrony przed pociskami Iskander. – To trochę jak strzelanie z supernowoczesnego karabinka z zawiązanymi oczami do celu – mówi Łuczak. Przyznaje jednak, że zakup przez Polskę nowoczesnych pocisków JASSM dla „Jastrzębi” może wskazywać na to, że z samego założenia F-16 będą stacjonować za granicą.
Wojsko nie komentuje
Pytany przez INNPoland o to, czy Polska uwzględnia możliwość przebazowania maszyn na wypadek czasu wojny rzecznik Dowódcy Sił Lotniczych, płk Robert Kurpacz powiedział lakonicznie: – To tajemnica. Nie odpowiem na to pytanie.
Plany dotyczące obronności i mobilizacji na wypadek wojny w każdym kraju mają najwyższa klauzulę poufności i niewiele osób je tak naprawdę widziało.