W ubiegłym roku w naszym kraju powstało 1995 nowych aktów prawnych. Łącznie liczyły one 25,6 tys. stron maszynopisu, co jest równe „wieży” dokumentów o wysokości 1,3 metra. Jest to najwięcej w historii, przynajmniej od 1918 r. Przedsiębiorca chcący zapoznać się ze zmianami musiałby przeczytać dziennie 103 strony, poświęcając na to 3,5 godziny - wynika z szacunków firmy Grant Thornton.
Autorzy raportu „Legislacyjna burza szkodzi polskim firmom” zwracają uwagę, że zmieniające się przepisy to dziś większy problem dla przedsiębiorców niż na początku transformacji. Nie tylko utrudnia to prowadzenie działalności, ale również naraża biznesmenów oraz zarządy na odpowiedzialność karną i administracyjną za łamanie prawa. Dlatego Grant Thornton zdecydowała się uruchomić projekt badawczy o nazwie „Barometr otoczenia prawnego w polskiej gospodarce”. W jego ramach firma na konkretnych liczbach będzie prezentować, jak chwiejne jest polskie prawo.
Czytanie przepisów może zająć…cały dzień
Oznacza to, że przedsiębiorca lub konsument chcąc na bieżąco śledzić zmiany legislacyjne, musiałby każdego dnia roboczego czytać średnio 103 strony dokumentów. Zajęłoby to mu przynajmniej 3 godziny i 26 minut dziennie.
Jeżeli dodać do tego czas konieczny na zapoznanie się z tekstami źródłowymi, czyli jednolitymi ustawami, do których wprowadzane są zmiany oraz interpretacje podatkowe i najważniejsze orzeczenia sądowe – to na analizie aktów prawnych możemy spędzić nawet cały dzień…
Gorzej niż…w PRL
Co więcej, zmienność prawa od około 20 lat systematycznie się zwiększa. Na początku lat 90-tych w życie wchodziło mniej niż 5 tys. stron nowych aktów rocznie. W latach 2000-2009 ta liczba zwiększyła się do 16,5 tys., a w ostatnich latach przekracza już 20 tys.
Z kolei w 20-leciu międzywojennym oraz w PRL rocznie uchwalano maksymalnie po kilka tysięcy nowych regulacji. Potwierdza to fakt, że od przystąpienia w 2004 r. Polski do UE weszło w życie 205 757 stron nowego prawa. To 36-krotnie więcej niż w okresie „dekady Gierka”.
Jakie są przyczyny częstych zmian?
Zdaniem ekspertów Grant Thornton, tak duża i w dodatku zwiększająca się zmienność polskiego prawa ma kilka przyczyn. Najważniejsza z nich to niska jakość stanowionych regulacji, czyli źle konstruowane są przepisy, które później wymagają dalszych korekt. Ponadto przeszkodą jest nadmierna biurokracja oraz niska świadomość realiów biznesowych u osób odpowiedzialnych za tworzenie aktów prawnych.
Tomasz Wróblewski, Partner Zarządzający w Grant Thornton
Polskie prawo okazuje się jeszcze bardziej rozedrgane, niż się tego spodziewaliśmy. Ostatnio w życie wchodzi już ponad 20 tys. stron aktów prawnych rocznie, a rok 2014 był pod tym względem rekordowy – przyniósł aż 25,6 tys. stron nowego prawa. To kilkakrotnie więcej nawet niż w latach 90., kiedy zmienialiśmy cały ustrój państwa.
Grzegorz Maślanko, Partner w Grant Thornton, Radca Prawny
O ile wielkie korporacje mogą sobie pozwolić na to, aby śledzić tak potężne zmiany przepisów, o tyle mikro-, małe i średnie przedsiębiorstwa nie są w stanie poruszać się w tym legislacyjnym gąszczu. Właściwie stale, systematycznie narażone są przez to na ryzyko łamania prawa.
Grzegorz Maślanko
Często zdarza się, że osoby tworzące prawo nie zdają sobie sprawy z tego, jak bardzo zmiany przepisów utrudniają przedsiębiorcom prowadzenie działalności gospodarczej. Działając w dobrej wierze, to znaczy, chcąc naprawiać niedoskonałe przepisy, legislatorzy wprowadzają nadmierną zmienność regulacji, czym w praktyce utrudniają przedsiębiorcom i innym obywatelom ich stosowanie.