Podpisana tydzień temu przez prezydenta Bronisława Komorowskiego ustawa o OZE ma zapewnić wsparcie dla budowy przydomowych elektrowni. Jednak Ministerstwo Gospodarki, które nad tą regulacją pracowało przez 5 lat twierdzi teraz, że przepisy w obecnym kształcie są niewykonalne. Resort domaga się przeprowadzenia jak najszybszej nowelizacji, gdyż ustawa wchodzi w życie od stycznia 2016 r.
Koalicja przyjęła ustawę wbrew Ministerstwu Gospodarki Ustawa o odnawialnych źródłach energii, podpisana tydzień temu przez prezydenta ma zapewnić obywatelom możliwość produkowania prądu we własnej, przydomowej minielektrowni. Osoba, która zdecyduje się na tego typu inwestycję, ma mieć zagwarantowaną cenę odkupu prądu przez 15 lat po atrakcyjnych stawkach (zgodnie z artykułem 41 ustawy, tzw. poprawką prosumencką).
Dla rządu ten zapis jest jak kula u nogi. Został uchwalony wbrew stanowisku Ministerstwa Gospodarki i doprowadził do podziału w koalicji rządowej PO-PSL w trakcie głosowania nad ustawą. Zgłosił go poseł ludowców – Artur Bramora, a Sejm głosami części jego partii i opozycji uchwalił nowe przepisy.
Jednak pojawiają się wątpliwości, czy będzie można korzystać z dotacji na budowę minielektrowni oraz z taryf gwarantowanych. Dlatego wczoraj na posiedzeniu sejmowej komisji nadzwyczajnej do spraw energetyki i surowców energetycznych debatowali przedstawiciele resortu gospodarki, Urzędu Regulacji Energetyki oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Burzliwa momentami dyskusja nie rozwiała znaków zapytania wokół ustawy.
Nie wiadomo, kto będzie kontrolował zużycie energii?
Szczególnie wokół stawki pomocy publicznej przy budowie minielektrowni. Dofinansowanie ma obowiązywać aż do uzyskania łącznej mocy 300 MW dla instalacji do 10 kW i 500 MW dla nieco większych konstrukcji 40 kW. Jednak gdy już zostaną osiągnięte te pułapy, to taryfa gwarantowana przestanie obowiązywać dla wszystkich, czy tylko dla kolejnych mikroinstalacji — zastanawiał się Jerzy Pietrewicz, wiceminister gospodarki.
Kolejnym problemem jest to, jaka instytucja będzie monitorować przekroczenie progów 300 MW i 500 MW. Tego typu dane przekazywane są do Urzędu Regulacji energetyki co kwartał. W tym czasie nie wiadomo, kiedy ustawowe granice dofinansowania zostaną przekroczone. Niestety przepisy ustawy o OZE nie precyzują, jaki organ jest w tym przypadku odpowiedzialny za nadzór.
Kto za to zapłaci?
Obiekcje budzi też kwestia, jaka minielektrownia ma być uznawana za nową, ponieważ taryfy gwarantowane mają obowiązywać „nowo budowane instalacje”. Czas ich powstania określa się na podstawie "oddania do użytku", ale ustawa nie definiuje obu tych terminów. Ponadto szef URE Maciej Bando wskazuje, że z powodu wsparcia dla około 200 tys. beneficjentów ustawy o OZE, wzrosną ceny energii dla pozostałych 16 mln konsumentów. Dla gospodarstw domowych o 1,6 proc., a w przypadku dużych zakładów przemysłowych o 4,9 proc.
Nawet przedstawiciele Ministerstwa Gospodarki w trakcie dyskusji przyznali, że w obecnym kształcie jest ona „niewykonalna”. Poseł Artur Bramora, autor poprawki prosumenckiej również jest tego samego zdania. W jego opinii podczas prac nad brzmieniem artykułu 41 „nie było woli, żeby nad nim popracować”.