Jest to pierwszy tego typu przypadek w historii GPW. Holenderska spółka zarejestrowana w Rotterdamie zamierza opuścić giełdowy parkiet kuchennymi drzwiami, przy użyciu luki w polskim prawie. Budzi to duży opór OFE, które posiadają ponad 30 proc. akcji tej firmy.
Zamiast giełdy budowa polskiego Disneylandu
Chodzi o spółkę Global City Holdings, która pośrednio jest właścicielem Cinema City. Jest to sieć multipleksów stworzonych w Polsce przez firmę o izraelskich korzeniach. W 2014 r. biznes został przez nią przeniesiony do brytyjskiej spółki Cineworld, czyli drugiego co do wielkości właściciela kin w Europie. Następnie po dokonaniu przekształceń, Cinema City została największym akcjonariuszem Cineworld.
Po sfinalizowaniu całej operacji Global City Holdings skupiła się na wybudowaniu największego w Europie Środkowo-Wschodniej parku rozrywki. Inwestycja rozmachem ma nie ustępować francuskiemu Disneylandowi. Pierwszy krok do realizacji tych planów stanowi budowa ogromnego aquaparku w Mszczonowie, pomiędzy Łodzią a Warszawą. W takim przypadku w oczach właścicieli spółki jej dalsza obecność na GPW straciła jakikolwiek sens. Zwłaszcza, że roczne oszczędności dzięki opuszczeniu giełdy mogą wynieść nawet 1 mln euro rocznie.
Ominąć prawo
Spółka złożyła już wniosek o wycofanie jej z obrotu. Jednak zdaniem akcjonariuszy nagina on prawo. Argumentują, że akcjonariusz większościowy (izraelska spółka I.T. International Theatres, kontrolowana przez rodzinę Greidinger), jest w posiadaniu jedynie 54,8 proc. akcji Global City Holdings. Tymczasem aby notowana na GPW firma mogła opuścić giełdę, potrzebne jest poparcie 80 proc. akcjonariuszy, a więc 4/5 głosów.
Firma postanowiła więc wykorzystać kruczek prawny, gdyż holenderskie ustawodawstwo pozwala opuścić giełdę jedynie zwykłą większością głosów. Gdyby akcje spółki było notowane zarówno w Polsce, jak i w Holandii - wycofanie się z rynku byłoby możliwe tylko przy zachowaniu 80 proc. progu, ale spółka notowana jest tylko na GPW.
Plany właścicieli Global City Holdings szczególnie nie podobają się OFE. Łącznie na koniec 2014 r. towarzystwa emerytalne były w posiadaniu 33,67 proc. akcji spółki. Największe pakiety ma Grupa ING, Aviva, Nordea oraz PZU. Twardy orzech do zgryzienia ma zarząd GPW, który będzie musiał podjąć decyzję o wyrażeniu zgody lub sprzeciwu na opuszczenie parkietu przez emitenta. Potem władze polskiej giełdy czekają prace nad uchwaleniem odpowiednich regulacji rozstrzygających tego typu przypadki.