
Dla kogo to zła wiadomość? Dla wszystkich tych spółek, które wyspecjalizowały się w składaniu ładnych, ale pustych w środku wniosków o pieniądze z Unii. Dla wszystkich tych firm, które powstały tylko po to, by wziąć pieniądze Brukseli, a innowacyjności było w nich tyle co kot napłakał.
Zachęcałbym wszystkie firmy do koncentrowania się nie na aspektach formalnych, ale na tym, by dobrze uszyć projekt, żeby dobrze wybrać do niego zespół, dobrze zaplanować sposób realizacji. Polecam myślenie w kategoriach: mamy jakiś rynek, na którym chcemy umieścić nasz produkt, należy pomyśleć jaki to rynek, jaka jest i będzie konkurencja, jakie unikalne cechy ma nasz produkt. To będą najważniejsze parametry, którymi będziemy się kierować w trakcie selekcji projektów.
Gdy zdziwiłem się, że dla urzędników (NCBR podlega Ministerstwu Nauki) najważniejsze są nie papierki, zgodność wszystkich pieczątek, podpisów i załączników, ale to co jest we wniosku, Grabarczyk odpowiedział: – Rzeczywiście jesteśmy urzędnikami, ale to nie musi oznaczać, że musimy przywiązywać wagę tylko do tego co jest napisane na papierze.
Zamierzamy tutaj dokonać dość daleko idącej zmiany. Będziemy przywiązywać wagę do tego, co faktycznie stoi za projektem, do prawdziwej innowacji za projektem. Nie tylko do tego, co napisano w jakichś dokumentach. W przeszłości nie zawsze zresztą pokrywało się to z rzeczywistością.
Leszek Grabarczyk zapewnia, że NCBR jest przygotowany do profesjonalnej oceny biznesowego potencjału składanych propozycji. – Bardzo staraliśmy się, aby namówić do współpracy z nami ludzi, którzy mają prawdziwe doświadczenie w biznesowych przedsięwzięciach. Mamy doświadczenie praktycznej weryfikacji pomysłów, których finałem ma być wprowadzenie na rynek. Stworzyliśmy szeroką sieć współpracy ze specjalistami w odsiewaniu ziaren od plew – przekonuje.