Informacje o cudownych środkach i przełomowych odkryciach naukowych, które mają odmienić oblicze walki z rakiem, pojawiają się już prawie codziennie. Olej z konopi, a może z kokosa, witamina B1 czy B17, kwas dichlorooctwowy, dandelion czy imbir, a może jednak chemio, radio lub immunoterapia? Każdego dnia można usłyszeć o kolejnych czynnikach, które raka powodują. Niejednokrotnie to, co jednego dnia leczy, drugiego, już zabija. Chorzy chwytają się każdej wiadomości, bo czas ich goni. Tymczasem specyfiku, który uwolniłby ludzkość od nowotworów, jak nie było, tak nie ma.
Na tropie przyczyn
Wiadomość z ostatnich dni: „zespół polsko-kanadyjskich badaczy odkrył nowy gen raka piersi”. 22 kwietnia można było przeczytać, że naukowcy dowiedli, że zamiast projektować leki na raka, można zmienić raka pod leki, tak by te już dostępne go zabijały („Nature Communications”).
Przed dwoma laty Dr Evangelos Michelakis z kolei, badacz z kanadyjskiego University of Alberta, przedstawił wyniki swoich doświadczeń, w ramach których udowadniał, iż DCA (kwas dichlorooctowy) leczy niektóre nowotwory mózgu, piersi i płuc (komórki rakowe pod jego wpływem popełniają samobójstwo). W tym samym czasie chińskie badania in vitro i in vivo dowodziły, że zawarty w imbirze związek 6-shogaol zabija komórki białaczki, choć dziesięć lat wcześniej inny związek z tej samej rośliny miał mieć równie cudowne właściwości.
Sięgając jeszcze dalej, dowiadujemy się, że w latach 80-tych Stanisław Burzyński - biochemik i doktor nauk medycznych pochodzący z Lublina - dowodził, że raka leczą antyneoplastony. Wyjechał nawet do Stanów Zjednoczonych, gdzie założył klinikę i zaczął stosować swoją metodę. Mimo, że ani FDA (amerykańska instytucja dopuszczająca leki do obrotu), ani badania innych naukowców nie potwierdziły skuteczności metody Burzyńskiego, to jednak wcale go nie zniechęciło i nie zmniejszyło liczby pacjentów ustawiających się w kolejce do jego kliniki.
W tym roku w Polsce, jak przewiduje Polskie Towarzystwo Onkologii, na raka zachoruje 180 tys. osób, a za lat pięć osób z rozpoznaną chorobę nowotworową będzie już 600 tys.
Oczywiście ten problem nie dotyczy tylko Polski. W wysokorozwiniętych krajach Europy Zachodniej, takich jak Francja czy Włochy, nowotwory jako przyczyna zgonów, wyprzedzają już choroby układu krążenia.
O co w tym wszystkim chodzi
Jeśli chcieć by wymieniać wszystkie newsy o wynalezieniu leku na raka, chociażby na obszarze dekady, to doniesień tych będą setki, a może nawet tysiące. Oczywiście nie biorąc pod uwagę znachorów, samozwańczych uzdrowicieli i innych, którzy na ludzkim nieszczęściu szukają szansy na szybki zarobek. Mówimy tu o nauce, badaczach, ludziach z tytułami, z misją, ze społeczną odpowiedzialnością.
Nawet w INN Poland pisaliśmy o odkryciach dotyczących nowotworów co najmniej kilka razy w ciągu ostatnich miesięcy. Przykłady z brzegu - naukowcy pochwalili się, że odkryli białko niszczące wszelkie typy nowotworów, przeprowadzono już testy na ludzkich tkankach. W Centrum Cyklotronowym w Krakowie stosuje się specjalną terapię protonową, która ma zabijać tylko komórki nowotworowe bez uszkadzania zdrowego ciała. W firmę OrcoArendi, pracującą nad innowacyjnym lekiem na raka, 12 mln złotych zainwestował ostatnio jeden z najbogatszych Polaków Michał Sołowow. Tylko z kilku ostatnich lat zebrałyby się więc setki odkryć, tylko rewolucja nie nadchodzi.
Lek na raka istnieje, tylko go ukrywają
Równie wiele jak o tych przełomowych odkryciach, jest też spiskowych teorii dziejów. Te ostatnie mówią o tym, że lek na raka już od dawna naukowemu światu jest znany, tylko lobby farmaceutyczne pilnie strzeże tej tajemnicy, gdyż opłaca mu się, gdy ludzie chorują. Niestety, autentycznie może dziwić, że latamy w kosmos, robimy operacje na otwartym mózgu, grzebiemy w strukturze genów, a nie potrafimy poradzić sobie ze złośliwymi komórkami.
Powodem tego jest m.in. fakt, że fazy badań klinicznych dopuszczających lek do obiegu trwają średnio od 3 do 10 lat. Często zdarza się, że testy, które robiono na zwierzętach, na ludziach się nie sprawdzają, że pierwszy naukowy zachwyt nad odkryciem, w efekcie jest falstartem.
Szukając odpowiedzi
Dlaczego więc wciąż słyszymy o przełomie? Skąd to ciągłe nagłaśnianie wszystkich naukowych odkryć w dziedzinie onkologii?
– Proszę przejrzeć moje publikacje i powiedzieć mi czy kiedykolwiek napisałem gdzieś o przełomie w leczeniu raka – odpowiada profesor.
– Media piszą „przełom”, bo to jest chwytliwe. We wszystkich swoich publikacjach używam co najwyżej słowa „postęp”. Przełom byłby wtedy, gdyby udało nam się dokonać czegoś, co dotychczas było niewykonalne. W walce z rakiem mamy postępy, nie przełomy. Krok po kroku posuwamy się do przodu, choć rewolucji nie ma. Ważne jest jednak, że połowę ludzi z różnymi nowotworami możemy już wyleczyć - podkreśla naukowiec.
A co ze spiskami? Profesor określa je jednym słowem: bzdury.
Jest na to rada
W sprawie "leku" sprawdzającego się we wszystkich niemal rodzajach raka, eksperci są zgodni: "taki istnieje". Tym lekiem jest... profilaktyka. O badaniach cytologicznych i mammograficznych mówi się już coraz częściej. Dostęp do nich w Polsce dla kobiet w wieku najbardziej na zachorowanie narażonych jest stosunkowo dobry.
Ale trudno odpowiedzieć sobie na pytanie: jak żyć, by nie zwiększać szans zachorowania na raka. Komu wierzyć? Czy picie mleka zwiększa ryzyko zachorowań na raka, jak twierdzi dr Colin T. Campbell autor badania chińskiego i książki „Nowoczesne zasady żywienia”? Czy biorąc tabletki antykoncepcyjne kobieta produkuje sobie nowotwór piersi? Rad, szczególnie w internecie, jest multum.
– Warto skorzystać z Europejskiego Kodeksu Walki z Rakiem – poleca dr Jassem. – Znaleźć tam można poparte naprawdę rzetelną wiedzą wskazówki, jak żyć, aby nie zachęcać raka do pojawienia się u nas z odwiedzinami – podkreśla.
We wstępie do kodeksu przeczytamy w słowach prof. Witolda Zatońskiego, że zapobieganie choć „niewidoczne”, jest najważniejszym postulatem walki z rakiem, uznawanym przez najmądrzejsze narody Europy, w których liczba zgonów z powodu raka regularnie się zmniejsza.
– tłumaczy prof. dr hab. Jacek Jassem, Kierownik Gdańskiej Kliniki Onkologii i Radioterapii, autor Strategii Walki z Rakiem.
I nie będzie nigdy.Nie będzie nigdy, bo mamy około 200 nowotworów i ta liczba rośnie wraz z rozwojem wiedzy na ich temat. Każdy z nich jest inny, wymaga innego podejścia, innych metod leczenia. Ale nie można powiedzieć, że nie ma postępów. W ciągu 40 lat mojej pracy w onkologii, ponad dwukrotnie wzrósł udział wyleczeń w odniesieniu do ogółu nowotworów. Mamy o wiele skuteczniejszą radioterapię, o wiele bardziej precyzyjną chirurgię, mnóstwo nowych, działających bardziej specyficznie leków. Ale z pokorą muszę przyznać, że nie wszystkich chorych na nowotwory umiemy dzisiaj wyleczyć, mimo że latamy w kosmos i w innych dziedzinach nauki mamy spektakularne osiągnięcia.
Prof dr hab Jacek Jassem
Przecież nam wszystkim zależy, żeby pomóc jak największej liczbie pacjentów. Wykonujemy ciężki i niewdzięczny zawód, który nierzadko wymaga od nas morderczej walki o pacjenta. Kiedy więc słyszę takie rzeczy, to aż nie wierzę, że można wymyślić takie bzdury.