
Katastrofy maszyny Germanwings w Alpach być może udałoby się uniknąć, gdyby samolot był wyposażony w urządzenie, nad którym pracują inżynierowie z Instytutu Lotnictwa i Politechniki Rzeszowskiej.
System przejmuje kontrolę nad maszyną, kiedy ta zbacza z zaplanowanej trasy. Wyznacza wówczas drogę do najbliższego lotniska, biorąc pod uwagę takie kryteria jak: ukształtowanie terenu, strefy zabronione, krytyczne i eksploatacyjne parametry lotu samolotu, dane nawigacyjne o portach lotniczych i wyposażeniach nawigacyjnych, itd, a następnie sprowadza maszynę bezpiecznie na ziemię.
Startowaliśmy z lotniska w Jasionce, potem system był informowany, że jest niebezpieczeństwo, generował plan lotu, biorąc pod uwagę m.in. możliwości bezpiecznego dotarcia do lotniska i pokonywał tę trasę. Takich lotów było 18, co dało w sumie 10 godzin w powietrzu. W testach nie badaliśmy ostatecznie automatycznego lądowania. Ten element ze względów bezpieczeństwa oraz dużych kosztów przeróbki samolotu, został usunięty z projektu. Jednak dzisiaj samoloty lądują automatycznie więc technicznie nie jest to problem nierozwiązywalny – powiedział Rogalski.
System testowany przez naszych naukowców docelowo byłby skierowany do lekkich czy też dyspozycyjnych samolotów. Pilot może zasłabnąć, stracić przytomność czy po prostu dostać zawału. Wówczas samolot byłby automatycznie kierowany na lotniska.
Napisz do autora: dariusz.rembelski@innpoland.pl
