Każdego roku na świecie rejestrowanych jest 270 mln wypadków przy pracy, z czego 350 tys. to wypadki śmiertelne. W dużych międzynarodowych koncernach, które rozumieją, że najważniejszym ich kapitałem jest człowiek, bezpieczeństwa pracowników przestrzega się równie pieczołowicie, jak strzeże unikatowych receptur czy technologii. Tymczasem w Polsce choć najnowsze badania wskazują, że sytuacja nieco się poprawia, i pracownicy, i pracodawcy mają nadal bardzo wiele do nadrobienia.
Niemcy chwalą się BHP!
Dusseldorf, teren budowy elektrowni Siemensa. Już przy bramie wjazdowej każdego wita gigantyczna elektroniczna tablica informująca o wielkim sukcesie Siemensa: „Ponad 500 dni i 1 mln przepracowanych godzin bez żadnego wypadku”. Nie spektakularne kwoty, nie innowacyjność inwestycji, a zachowanie zasad BHP było tym, czym Siemens chwalił się na dzień dobry.
Na terenie budowy o przepisach można sobie przypomnieć niemal co dwa kroki. Wszędzie plakaty i instrukcje dotyczące bezpiecznego użytkowania narzędzi czy konieczności zachowania ostrożności, właściwego ubioru ochronnego (kaski, okulary, wzmacniane buty, kamizelki odblaskowe, nauszniki, etc.). Specjalnie wyznaczone miejsca na posiłki, strefy dla palaczy i co 50 metrów zasilany bateriami słonecznymi, oświetlany słup z telefonem, którego należy użyć w sytuacji zagrożenia. Do zakładu nikt nie wejdzie bez przebrania się w kompletny strój ochronny.
Bezpieczeństwo ponad wszystko
Jeszcze bardziej rygorystyczne przepisy obowiązują w fabryce Simensa w Berlinie. Po ogromnym terenie zarówno na zewnątrz hali przemysłowych, jak i wewnątrz nich ludzie mogą się poruszać w ściśle określonych pasach ruchu, wyznaczanych żółtymi liniami. Nie wolno z nich zejść, nie wolno skrócić sobie drogi na skos, bo tak będzie szybciej. Wszyscy tego przestrzegają i nikt nie kwestionuje. Pierwsze, przez co musi przejść każda nowa osoba - czy to gość, czy nowy pracownik - to kurs BHP. Bez niego nikt nie pozwoli nawet kiwnąć palcem.
„Jesteśmy w pełni zaangażowani w globalny program Zero Harm Culture, który jest oparty na przekonaniu, że wszystkie wypadki związane z pracą są do uniknięcia" – zapewnia firma na swojej stronie WWW.
Podobne Siemensowi przywiązanie do bezpieczeństwa obserwowałam w Polsce całkiem niedawno w Strykowskim Sandozie, gdy ten otwierał nową fabrykę. Ale to przecież Szwajcarzy, na dodatek produkujący leki - więc muszą przestrzegać zasad BHP.
To praca, a nie ciepła kanapa
Co jednak, gdy zasad BHP się nie przestrzega? Wówczas dochodzi do wypadków i zagrożeń, na których firmy tracą. W dwojaki sposób - z jednej strony wizerunkowo, z drugiej - finansowo.
I tak na przykład portal Sądeczanin opisywał historię 23-letniego pracownika Park M ze Starego Sącza, który w trakcie pracy przy podcinaniu drzew został porażony prądem i doznał poparzeń ciała II, III i IV stopnia.
Sprawa trafiła do sądu, który orzekł, iż winę za wypadek ponosi pracodawca, który nie zapewnił pracownikowi odpowiedniej organizacji stanowiska pracy. Efekt: odszkodowanie i wymierne straty.
Z kolei Radio PiK w kwietniu donosiło o wypadku w janikowskich zakładach sodowych, w wyniku którego zginął 31–letni mężczyzna obsługujący wózek widłowy. Wózek, na którym przewożone były palety, z nieznanych jeszcze przyczyn przechylił się nagle i przygniótł mężczyznę. Również w kwietniu tego roku w Ozorkowie w woj. łódzkim zginął 57-letni pracownik wciągnięty i zmiażdżony przez maszynę przez niego obsługiwaną. PIP, policja i prokuratura ustalają przyczyny wypadku.
BHP po polsku
Podobnych wypadków jest mnóstwo, według danych aż 1000 dziennie. Jak jest w Polsce? Z danych GUS z 2014 r. wynika, że tylko w pierwszym kwartale 2014 roku stwierdzono 59270 wypadków przy pracy z czego aż 177 z nich było śmiertelnych.
W sumie wszystkie te wypadki spowodowały, iż średnio każdy z tych blisko 60 tys. poszkodowanych, był niezdolny do pracy ponad miesiąc. Jak podaje Rada Ochrony Pracy, całkowity roczny koszt społeczny wypadków przy pracy to blisko 2,5 mld zł, z czego 10 proc. to koszta, jakie ponoszą przedsiębiorstwa - czyli ok. 250 mln złotych.
Europejska Agencja Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy donosi,. iż w wyniku zaniżonych standardów bezpieczeństwa, wypadki i choroby zawodowe do jakich dochodzi w wielu krajach pochłaniają od 2,6 proc. do 3,8 proc. produktu narodowego brutto. Płacą za to zarówno przedsiębiorcy, jak i wszyscy inni podatnicy.
Kto winny: pracownik czy pracodawca?
Oczywiście, w każdej takiej sytuacji dochodzi do starcia racji szefów i ich pracowników. Ci pierwsi zazwyczaj zarzucają podwładnym niedbalstwo, ci drudzy - że firma nie zatroszczyła się o odpowiednie warunki pracy.
Szef Urzędu Dozoru Technicznego Mieczysław Borowski odpowiedzi na ten dylemat udzielił podczas Międzynarodowego Dnia Pamięci Ofiar Wypadków przy Pracy i Chorób. Wtedy to na sejmowym spotkaniu mówił:
Inni paneliści obecni na spotkaniu wymieniali, iż do ludzkich dramatów prowadzą także: lekceważenie zagrożeń, tolerowanie przez nadzór techniczny zachowań zwiększających ryzyko wypadku, zły stan techniczny urządzeń ochronnych, niewyposażanie pracowników w wymagane środki ochrony indywidualnej, nadgodziny, zaniedbania w zakresie szkoleń czy badań lekarskich, niedoświadczenie pracowników lub zbyt zaawansowany wiek pracownika na danym stanowisku.
Ze statystyk GUS wynika, że najczęściej do wypadków przy pracy dochodzi w Polsce w branżach związanym z przetwórstwem przemysłowym, z przemysłem wydobywczym. w budownictwie i w branżach związanych z transportem i logistyką.
Nagminnie naruszamy przepisy
W roku 2012 inspektorzy PIP skontrolowali 68,9 tys. pracodawców i innych podmiotów, na rzecz których świadczyło prace 3,6 mln osób. Mikroprzedsiębiorstwa należały do największej grupy (55 proc.) kontrolowanych zakładów. Na ich podstawie stwierdzono, iż pracodawcy bardzo często naruszają przepisy dotyczące bezpieczeństwa i higieny pracy. W tym kierunku wydano ponad 310 tys. decyzji.
Najwięcej z nich dotyczyło problematyki przygotowania pracowników do pracy (min. szkoleń BHP, odpowiednich kwalifikacji, badan lekarskich) oraz stanowisk i procesów pracy. Okręgowi inspektorzy pracy (OIP) wydali 24 decyzje nakazujące zaprzestania prowadzenia działalności bądź działalności określonego rodzaju. Najczęściej decyzje te dotyczyły zakładów zatrudniających do 9 pracowników. („Aktualne kierunki poprawy bezpieczeństwa pracy w mikroprzedsiębiorstwach” Anna Hłąd, Joanna Jasińska, Henryk Dyja, Politechnika Częstochowska) .
Błoga nieświadomość i inne nieszczęścia
Niestety, sami pracownicy również nie mają świadomości jak ważne jest BHP. Na zlecenie Koalicji Bezpieczni w Pracy firma Millward Brown przeprowadziła w 2014 r. na reprezentatywnej grupie czynnych zawodowo Polaków badania, których celem było sprawdzenie, jak rozumieją i postrzegają temat bezpieczeństwa w miejscu pracy.
Z raportu „Bezpieczeństwo pracy w Polsce 2014", wynikło kilka interesujących spostrzeżeń. Po pierwsze, okazało się, że aż 57 proc. badanych czuje się w pracy bezpieczniej, niż wynika to z potencjalnego ryzyka związanego z wykonywanym przez nich zawodem. Po drugie, co trzeci pracownik w ciągu ostatnich lat był świadkiem lub słyszał o wypadku w swoim miejscu pracy, z czego aż 7 proc. tychże stanowiły wypadki śmiertelne. Co piąty pracownik był świadkiem rażących naruszeń przepisów BHP, dokonywanych zarówno przez pracowników, jak i pracodawców.
Rzecz dotyczy jednak głównie dużych przedsiębiorstw, które zatrudniają powyżej 250 osób. Jednocześnie jednak to własnie duże firmy bardziej dbają o szkolenia z zakresu BHP niż sektor MSP.
Trzy najpoważniejsze zagrożenia spontanicznie wskazywane przez pracowników, których charakter pracy wiąże się z potencjalnym ryzykiem, to: wypadek samochodowy (22 procent, najczęściej związany z sektorem transportu i logistyki), praca na wysokości (18 procent, najczęściej wskazywana w sektorze budowlanym) oraz niebezpieczne maszyny (11 procent, najczęściej wskazywane w sektorze budowlanym).
Co jednak najważniejsze, w raporcie ankietowani uznali, że... naruszenia przepisów BHP dokonują w niemal równym stopniu pracownicy i pracodawcy.
Archaiczne programy
Jak wskazuje w raporcie Witold Polkowski - doradca szefa Pracodawców RP - w Polsce szkolenia BHP odbywają się według programów sprzed lat. – A pracodawcy zatrudniający do 100 pracowników, nie mając obowiązku tworzenia własnej służby BHP, często z tego prawa korzystają – podkreślał Polkowski.
Wtóruje mu Leszek Srebrniak Dyrektor ds. Bezpieczeństwa Lafarge, firmy wchodzącej w skład Koalicji Bezpieczni w Pracy.
Jest źle i co dalej?
Zasadnicze pytanie w tej sytuacji to: jak zmienić ten stan? Można, jak jest w niektórych krajach, wprowadzić swoiste nagrody - programy finansowania - dla firm zapewniających odpowiednie warunki pracy.
Dla przedsiębiorców jednak największą zachętą powinna być możliwość uniknięcia strat, które przynosi łamanie przepisów BHP. Jak bowiem wskazuje Europejska Agencja Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy:
Powodem 95 proc. wypadków przy pracy jest tzw. czynnik ludzki. Nie dochodziłoby do większości z nich, jeśli przestrzegano by zasad BHP i prawa pracy. Dlatego trzeba zastanowić się, co możemy zrobić, aby pracownicy z własnej woli, w poczuciu odpowiedzialności, świadomie i konsekwentnie przestrzegali zasad.
Leszek Srebrniak
Badania pokazują, że pracodawcy i pracownicy nadal mają kłopot z rozróżnieniem pojęć: ryzyko i zagrożenie. Naszym zadaniem, jako pracodawcy, jest przede wszystkim eliminowanie zagrożeń ze środowiska pracy, a jeżeli to niemożliwe, minimalizowanie ryzyka związanego z występującymi zagrożeniami. Niepokojące są wyniki badań o regularności szkoleń. Tylko w 2/3 firm szkolenia odbywają się regularnie, choć powinny we wszystkich, tak jak nakazuje prawo. Dobre szkolenia to inwestycja w pracownika, redukcja kosztów jego nieobecności w pracy, redukcja wypadków, ograniczenie kosztów ubezpieczeń i odszkodowań. Ważna jest odpowiedzialność za bezpieczeństwo swoje i innych. Niestety w Polsce nadal pokutuje mit donosicielstwa, a przecież pamiętajmy, że rażące naruszenie zasad bezpieczeństwa zawsze prowadzi do wypadku. Ważne jest, aby reagować wcześniej, informować o nieprawidłowościach swoich kolegów i przełożonych.
Europejska Agencja Bezpieczeństwa i Zdrowia w Pracy
Przedsiębiorstwa przestrzegające wyższych norm bezpieczeństwa i higieny pracy osiągają lepsze wyniki i mają stabilniejszą pozycję. Każde euro zainwestowane w BHP zwraca się w postaci 2,2 euro, a stosunek kosztów poprawy bezpieczeństwa i higieny pracy do jego korzyści wypada na plus.