Podczas gdy po przetargu na śmigłowce wielozadaniowe dla wojska PZL Mielec zwalnia, PZL Świdnik idzie do sądu. W tym samym czasie partner polskich zakładów w Świdniku, koncern Augusta Westland, podejrzany jest w Szwecji o korupcję. Wszystkie te zawirowania zdają się jednak zupełnie nie wpływać na Airbusa, który wygrał przetarg, a teraz zdobył kolejny kontrakt w Polsce - tym razem na dostawę śmigłowców dla Lotniczego Pogotowania Ratunkowego.
Sytuacja w branży, która miała napędzać sektor innowacji nie tylko w lotnictwie, przypomina w tej chwili dewizę Alfreda Hitchcocka: "Film powinien zaczynać się od trzęsienia ziemi, potem zaś napięcie ma nieprzerwanie rosnąć". W przypadku losów helikopterów na pewno tak jest.
Do sądu z helikopterami
Kilka dni temu PZL-Świdnik, który od 2010 roku jest częścią grupy AgustaWestland, zdecydował się pójść do sądu w sprawie przegranego przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. W oficjalnym komunikacie Świdnik napisał, że "zważywszy na zastosowanie wątpliwych kryteriów selekcji, które były powodem odrzucenia oferty PZL-Świdnik", oczekuje zamknięcia postępowania przetargowego bez wyboru oferty.
Przedstawiciele firmy twierdzą, że ich zdaniem jest wiele poważnych naruszeń, które potwierdzają zasadność pozwu. Większość z nich nie może być, co prawda, ujawniona publicznie, ale z niezastrzeżonych naruszeń firma ze Świdnika wymienia m.in. wprowadzanie zmian zasad, czy zakresu postępowania przetargowego na jego bardzo późnym etapie, jak również naruszanie przepisów prawa odnoszących się do offsetu.
Spółka zaznacza, że już w toku postępowania przetargowego informowała o nieprawidłowościach, ale nie otrzymała odpowiedzi.
Do dwóch razy sztuka
To nie pierwszy kłopot i protest Świdnika w sprawie przetargu. Poprzedni miał miejsce w 2008 roku i wzbudził sporo emocji. Lotnicze Pogotowie Ratunkowe kupiło wówczas maszyny EC135 za 500 mln zł od Airbus Helicopters (dawniej Eurocopter). Oczywiście, w polskim środowisku wywołało to spore emocje i głosy niedowierzania. – Już na początku, gdy podawano wymagane warunki techniczne i wymiary, odpowiadały one danym Eurocoptera EC 135 – mówił wówczas Tomasz Hypki, ekspert i wydawca „Skrzydlatej Polski”.
Wówczas jednak Świdnik nie zaoferował wymaganych w specyfikacji warunków do niektórych procedur medycznych na pokładzie maszyny, jak też nie dostarczył wszystkich dokumentów. Sprawa poszła do sądu, którą Świdnik przegrał.Politycy grozili interwencją ABW, a lobbyści szaleli w mediach. Fakt, że w rozstrzygniętym kilka dni temu przetargu na dodatkowe cztery śmigłowce dla LPR brał udział Bell, definitywnie obala sugestie Włochów, że tylko jedna maszyna spełniała wymagania polskich ratowników lotniczych. Więcej na ten temat pisaliśmy tutaj.
W trakcie przetargu wyeliminowano zakłady w Świdniku, jak oficjalnie poinformowano - z przyczyn formalnych. Przypomnijmy, że z identycznego powodu PZL-Świdnik odpadł w przetargu na śmigłowce wielozadaniowe.
W tle korupcja
Świdnik ma teraz kolejne problemy, bo jego partner - Augusta Westland - został w Szwecji oskarżony o korupcję. Do budynku Szwedzkiej Administracji Morskiej weszli kilka dni temu policjanci z biura antykorupcyjnego, po doniesieniach o nieprawidłowościach w związku z kontraktem na zakup siedmiu śmigłowców wartych miliard koron.
Wszystko na skutek dziennikarskiego śledztwa przeprowadzonego przez program szwedzkiej telewizji publicznej SVT „Uppdrag Granskning”. Pisze na ten temat branżowy portal defence-aerospace.com. Chodzi o przetarg na siedem śmigłowców dla Szwedzkiej Administracji Morskiej, który miał zostać „ustawiony” przez przedstawicieli firmy Finmeccanica, należącej do AugustaWestland. Wartość kontraktu to 120 mln USD.
Mielec zwolnienia po amerykańsku
Nieciekawie wygląda tez sytuacja w zakładach w Mielcu. Zakończyły się negocjacje zarządu z zakładowymi organizacjami związkowymi, dotyczące świadczeń oraz pakietu osłon dla pracowników, którzy zostaną dotknięci ogłoszonym niedawno przez Sikorsky Aircraft procesem restrukturyzacji.
Sprawa wbrew pozorom nie jest związana z kontraktem na zakup przez polskie wojsko śmigłowców wielozadaniowych. Chodzi po prostu o globalną redukcje, którą Sikorsky, właściciel PZL-Mielec, ogłosił na początku czerwca. Pracę straci 1400 osób, w tym około 500 w Mielcu.
Jesteśmy głęboko przekonani, że nieprawidłowości i naruszenia, o których mowa w pozwie, stały w sprzeczności z zasadami konkurencji, doprowadzając do podjęcia decyzji, która nie leży w najlepszym interesie Sił Zbrojnych RP, polskiego sektora lotniczego oraz polskich podatników. Spółka złożyła pozew, gdyż ma poczucie, że jest to winna również swoim pracownikom, których interes jest zagrożony ze względu na oczywiste skutki przemysłowe podjętej decyzji.