
Jak zrobić biznes na kryzysie innych? Jedne kraje dają Grecji pożyczki na wyższy procent. Inni wykupują upadające firmy, jeszcze inni korzystają ze spadku cen na rynku nieruchomości i wykupują co lepsze tereny lub negocjują ceny wynajmu czy dzierżawy. Tak właśnie zrobiła firma Rainbow Tours, która kupiła hotel President w Laganas na wyspie Zakintos. Tak zrobiła Itaka, która po Międzynarodowej Giełdzie Turystycznej w Berlinie chwaliła się, iż kierunki takie jak Grecja czy Turcja „zmasakrowała cenowo”.
Po berlińskim ITB prezes Itaki Mariusz Jańczuk, cieszył się, że trafiło mu się tyle dobrych okazji. Te okazje to m.in. kryzys, który nie daje greckim hotelarzom wielkiego pola do targowania się i skłania do większych ustępstw niż zwykle, o ile za podpisaną umową będzie szła pewność, że dany inwestor jest wypłacalny. Itace udało się więc wynegocjować dobre ceny za pokoje w greckich hotelach.
Drugie po Itace, pod względem liczby turystów korzystających w Polsce z jego usług, biur - Rainbow Tours, także skorzystało z okazji i zakupiło właśnie hotel na wyspie Zakintos. Okazją była niewypłacalność właściciela hotelu i niemożność wywiązania się z umów względem wierzycieli.
Wszystko wskazuje więc na to, że na sytuacji w Grecji, która dla samych Greków jest patowa, mogą i to całkiem nieźle wybić się zagraniczni inwestorzy. I choć może się to wydawać niemoralne, bo szukanie okazji do wybicia się na cudzym upadku nie należy do najszlachetniejszych z zachowań, to jednak jak mówi dr Michał Bitner, specjalista od prawa finansowego z Wydziału Administracji i Prawa Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma w tym nic zdrożnego. A nawet i więcej - można na to spojrzeć nie tyle jak na żerowanie na cudzym nieszczęściu, co służenie wsparciem w chwili kryzysu.
Spójrzmy na to z punktu widzenia wierzycieli. Nabywanie firm zagrożonych upadłością, może stanowić wsparcie dla dłużnika, który wychodzi na prostą i być zbawienne, dla jego wierzycieli. Jeśli wszystko odbywa się jawnie, sprzedawane jest na wolnym rynku lub w wyniku licytacji lege artis, to jest to jak najbardziej naturalne i normalne, i nie ma co doszukiwać się tutaj niczego nieetycznego.
Ale nie tylko branża turystyczna korzysta z kryzysowych okazji. Supermocarstwa takie jak np. Chiny, od dawna wykorzystują problemy finansowe, znajdujących się w finansowym dołku krajów europejskich, aby zwiększyć swoje wpływy na tym kontynencie. Jak donosi rynek ubezpieczeniowy, Chińczycy „inwestują głównie w bony skarbowe zadłużonych krajów, mając nadzieję, iż w przyszłości pozwoli im to uzyskać konkretną przewagę polityczną i ekonomiczną w Europie".
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl
