Choć nie są stricte rolnikami, bo jeden jest rehabilitantem, a drugi poligrafem, los sprawił, że Piotr i Marek Nowiccy postanowili wystartować eksperymentalnie ze wspólną uprawą. Przyświecała im szczytna idea: wypromować roślinę, która ma niebywałe właściwości, jednak wskutek rozmaitych zawirowań prawnych prawie zupełnie została wyeliminowana z obiegu. Zaangażowali się więc w uprawę konopi, a ich zachwyt nad tą rośliną z roku na rok rośnie.
Smutna potrzeba matką biznesu
Można powiedzieć, że ten biznes zdarzył się im przypadkiem. Okoliczności tego przypadku nie były jednak wesołe. Marek i Piotr, jak pewnie wiele osób w podobnej im sytuacji, szukali alternatywnych metod leczenia raka, by ocalić swoją mamę.
– Niestety, dla mamy było już zbyt późno – opowiada Marek Nowicki. – Ale podczas przekopywania się przez rozmaite pokłady informacji, jakie z bratem w tym czasie wertowaliśmy w internecie, obu nas najbardziej uderzyły te związane z konopiami – wspomina.
Informacje dotyczące zdrowego jedzenia i mocy leczniczej roślin zafascynowały ich. Najpierw sami postanowili zrewolucjonizować swoją dietę, a potem, gdy teściowa Marka również ciężko zachorowała, skłonili ją do pójścia ich tropem. Jak twierdzą, efekty były niesamowite. – Nie dość, że teściowa całkowicie wyzdrowiała, to i my zauważyliśmy, że już nawet nie pamiętamy, kiedy po cokolwiek byliśmy w aptece - dodają.
Nowiccy postawili więc na promocję zdrowia i tego, co naturalne. A ponieważ wciąż najbardziej fascynowały ich konopie, których uprawa wydawała się być stosunkowo prostą, wystąpili do wójta z wnioskiem o wydanie zezwolenia na uprawę, pozyskali nasiona od firmy, która ma pozwolenie na handel nasionami sativy L (red. - odmiana konopi siewnych niemalże całkowicie wolnych od THC) i gotowa była odkupić od nich plony, i wystartowali.
Powolny rozbieg
Rozpoczynając uprawę konopi musieli się zmierzyć z różnymi barierami - przede wszystkim z mentalnymi i prawnymi. Najpierw zdziwiło ich, że choć samo pozyskanie zezwolenia na uprawę konopi nie jest problemem, to już inne papiery, które są wymagane do uzyskania takiego pozwolenia, np. obligatoryjnie podpisany kontrakt z odbiorcą plonów czy też możliwość zakupu jedynie ściśle określonej ilości nasion sativy na hektar, staje się uciążliwością.
Piotr i Marek oczywiście sobie z tym poradzili, ale osobiście widzą w tym wiele kompletnie niepotrzebnych barier, które nie wiadomo czemu mają służyć.
Jak podkreślają moi rozmówcy, konopie lecznicze od tych odurzających bardzo łatwo jest odróżnić. – Przecież indica tworzy charakterystyczne pąki, nie sposób jej pomylić z sativą. A poza tym zabranianie dostępu do tak cennej rośliny jaką jest konopia siewna, tylko dlatego że ktoś zakłada, iż tym samym otworzą się wrota dla kombinatorów, też chyba nie jest najlepszym rozwiązaniem – podkreślają bracia.
Dla każdego coś dobrego
A Nowiccy cenią w konopiach właśnie ich uniwersalność, to że praktycznie można wykorzystać w rozmaity sposób każdą część rośliny. Z oleistych i wysokobiałkowych nasion można wytłoczyć cenny olej lub dodawać je jako superfood do rozmaitych dań. Białko konopii jest jednym z najlepiej przyswajalnych białek roślinnych, a nasiona nadają się do spożycia dla osób nie tolerujących glutenu.
Łodygi konopii wykorzystuje się z kolei do pozyskania włókien na tkaniny albo jako paździerzowy dodatek do budownictwa. Konopie nadają się do produkcji świetnego jakościowo papieru, są naturalną zdrową i niealergizującą alternatywą do tworzenia mat izolacyjnych, a także jako biomasa.
– Dziś właśnie inicjujemy sprzedaż chleba i ciasta konopnego – chwali się Marek Nowicki. – Na razie można go kupić tylko u nas w Skierniewicach, jednak z czasem chcemy rozszerzyć jego sprzedaż – zachwala nasz rozmówca.
Uwolnić konopie
Braciom nie zależy na legalizacji uprawy konopi, by pozyskać z nich środek odurzający. Ich zdaniem konopie siewne mają znacznie więcej cennych właściwości i zastosowań. Ale uważają, że legalizacja byłaby wskazana chociażby z tego powodu, żeby konopie mogli uprawiać i z nich korzystać także zwykli ludzie, mający przydomowe ogródki, a nie tylko przedsiębiorcy. Obecnie przepisy na to nie pozwalają. Co więcej mali przedsiębiorcy, tacy jak właśnie Nowiccy, wszystkie swoje plony w zasadzie muszą oddawać.
Zanim w ogóle wysieją konopię, aby uprawa była legalna, muszą mieć wcześniej podpisaną umowę z jakąś firmą przetwarzającą surowiec konopny na jej skup od nich. Żeby móc zatrzymać plony, Nowiccy musieliby sami być przetwórcami całego pozyskanego materiału. Na razie ich na to nie stać.
Bracia mają jednak nadzieję, że uda im się pozyskać jakieś dofinansowanie na rozwój biznesu, a wówczas kupią maszyny i rozpoczną produkcję wytworów konopnych na skalę przemysłową.
Jednak na razie ich biznes to manufaktura. Wszystko robione jest ręcznie i wyłącznie nakładem własnych środków. W ich ofercie już dziś można znaleźć kilka produktów konopnych dla domu i ogrodu (maty, włókna, ściółki dla zwierząt, podłoża uprawne) oraz spożywcze: nasiona, wypieki, a pod koniec wakacji, gdy będą już świeże jabłka, także naturalny sok owocowy z dodatkiem konopii właśnie.
Przyszłość należy do konopii
– Chcielibyśmy, żeby ludzie pozbyli się uprzedzeń w stosunku do konopii – mówi Marek Nowicki. – Wielu rolników boi się wchodzić w ich uprawę, podejrzewając od razu kłopoty z prawem.p Przekonujemy ich jednak powoli, że to naprawdę nic nielegalnego, a może się opłacać. Konopia nie jest bowiem rośliną skomplikowaną w uprawie – podkreśla.
Rośnie szybko, nie wymaga oprysków, nie jest genetycznie modyfikowana, bo i nie ma potrzeby specjalnie jej poprawiać. Jako jedna z najstarszych roślin uprawianych przez człowieka, ma bogatą historię, a jej pielęgnacja i obróbka nie stanowi większej tajemnicy. Dodatkowo roślina ma przyjemny zapach, a jej nasiona – smak.
Zdaniem braci Nowickich przyszłość należy do konopi, tak jak dawniej należała do nich przeszłość. 8000 lat p.n.e. odnaleziono kawałek tkaniny konopnej, a od tego czasu jak policzono około 25 000 różnych produktów, od oliwy spożywczej po liny okrętowe, produkowano właśnie z tej rośliny. I wszystko wskazuje na to, że nadszedł czas powrotu do tego, co stare i sprawdzone.
Konopia siewna praktycznie nie zawiera THC. Naszym znajomym pod Lublinem młodzież zniszczyła co prawda 1/10 upraw, myśląc, że mają do czynienia z surowcem na marihuanę, ale jak poszła wieść, że to kompletnie nie działa odurzająco, to szaleństwo się skończyło. Skoro więc nie działa narkotyzująco, to dlaczego zakazujemy jej uprawy?.
Marek Nowicki
Włókno konopne jest jednym z najtwardszych, najmocniejszych włókien roślinnych, to oczywiście jego zaleta, ale i wada, bo jest ciężkie w obróbce, tzn. wymaga specjalistycznych maszyn. W Polsce takich maszyn nie ma, więc trzeba przerabiać te już istniejące, co jednak nie zawsze daje satysfakcjonujące rezultaty albo kupić zagranicą, a to znów wymaga horrendalnych nakładów finansowych, których na razie nie mamy.