
– Jeśli spojrzeć na polską firmę kiedyś, a dziś, to widać ogromne modyfikacje, jakim ona uległa na przestrzeni tych 25 lat – twierdzi Marcin Jędrzejewski, dyrektor ds. projektów strategicznych dla energetyki. – Widać to chociażby po stosunku naszych sąsiadów do polskich produktów i usług. 25 lat temu nikt nie cenił tego, co wytwarzano w Polsce. Dziś produkty naszych firm stanowią konkurencję dla firm niemieckich. Patrz PESA czy SOLARIS, z którymi przegrywa nawet rodzimy Siemens, bo w końcu to polskie tramwaje, pociągi i autobusy jeżdżą po niemieckich drogach.
Ćwierć wieku temu nikt nie pytał o zarządzanie, bo to rodziło pejoratywne skojarzenia. A ci, którzy startowali z własnym biznesem raczej nie mieli zbyt wielu pozytywnych wzorców, z których mogliby czerpać inspiracje. Dziś w końcu pytanie o zarządzanie, o kulturę organizacyjną się pojawia, co dowodzi tego, jak wielki krok do przodu w tym obszarze zrobiliśmy.
Daleko nam do Francuzów, u których wybór uczelni czy dyplom determinują ścieżkę kariery. W Polsce mimo że studia MBA są mile widziane i na znaczeniu zyskuje prestiżowe wykształcenie, to traktowane są one raczej, w kategorii użytecznego w karierze managera narzędzia, a nie jako kryterium awansu czy sukcesu zawodowego. Daleko nam też do szkoły niemieckiej, którą wyróżnia przede wszystkim szacunek do techniki, ogromny focus na młodych ludzi oraz duża odpowiedzialność przy podejmowaniu decyzji. A gdzie nam najbliżej?
Aby lepiej zobrazować trzy profile polskich firm w kontekście naszego stylu zarządzania, BCG podzieliła je na typy. Pierwszy, nazwała Rysiem.
Polska szkoła zarządzania stawia na dojrzałość, wiedzę i doświadczenie. Co ważne zaczyna rozumieć, jak ważna jest jakości współpracy między zespołami oraz to, że ta współpraca właśnie decyduje o tym czy ich firma zakończy dzień jako konkurencyjna na rynku czy nie.
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl