
Ponad 20 tysięcy urzędników, zatrudnionych w ponad 350 urzędach pracy, pracuje nad aktywizacją zawodową ponad 460 tys. zarejestrowanych bezrobotnych. Aktywizacja ta kosztuje państwo około 3 mld zł rocznie, a efektywność form oferowanych przez UP ich petentom wynosi od 0,7 do 3,8 proc. Może zatem najwyższa pora poważnie zastanowić się nad zasadnością pytania o sens istnienia urzędów pracy? Może już dziś trzeba podjąć decyzję odnośnie ich być lub nie być lub przynajmniej dokonać rewolucyjnej modyfikacji tych wysoce nieudolnych instytucji?
– W urzędach trwa walka o słupki – opowiada INNPoland urzędniczka jednego z mazowieckich UP. – Wiadomo, że im większą wykaże się zatrudnialność bezrobotnych przed Ministerstwem, tym urząd zyskuje, a jego pracownicy mogą liczyć na bonusy. Trzeba więc dobrze kombinować, a można to dość prosto zrobić, bo przecież papier wszystko przyjmie.
Urząd Pracy w Częstochowie: petent czeka na swoją kolej, jest drugi w kolejce lecz poprzednika nie ma, więc wchodzi, na co urzędniczka z pokoju 13 ryczy pan nie jest tym numerem proszę wyjść i czekać! za chwile zacznie się przerwa i nie wejdę, urzędniczka to nie mój problem pan nie jest tym numerem wejdzie pan po przerwie petent mocno zirytowany mówi ze chce rozmawiać z jej przełożonym, a proszę bardzo pokój 14. Przedstawia problem przełożonej na co ona, tamta pani ma prawa pracownicze i przysługuje jej przerwa koniec tematu (do przerwy jeszcze ok 10 min), na co petent my też jesteśmy ludźmi i mamy prawa, pada odpowiedź ze strony urzędniczki, pan jest bezrobotny nie ma pan żadnych praw, czyli jesteśmy zepchnięci do poziomu numeru na kartce, nie mamy żadnych praw oczekujemy w temperaturze ok 40 od stopni C po kilka godzin toaleta jest dla mężczyzn i kobiet razem bez żadnego zamykania brakuje tylko bydlęcych wagonów i rampy żeby nas wywieźć bo esesmani już są w postaci urzędników biura pracy miasta Częstochowa, te Panie i Panowie żyją za pieniądze przeznaczone dla tych bezrobotnych, którymi tak pogardzają zlikwidować te urzędy a sytuacja na pewno się poprawi!
Trzy lata temu dwóch posłów podjęło próby walki z fikcją Urzędów Pracy w Polsce. Za ich likwidacją wnioskował Paweł Kowal (PJN) oraz Jan F. Libicki (PO).
Może zatem zamknięcie Urzędów Pracy, które pod opieką samorządów okazały się równie nieskuteczne, jak wcześniej pod opieką władz centralnych, to konieczność, by dalej nie marnotrawić środków?
Jestem za likwidacją powiatowych i wojewódzkich Urzędów Pracy! Te instytucje są niewydolne! Za sukces uważają to, że obywatele sami znajdują sobię pracę poza krajem a oni mogą odpisać kolejnego bezrobotnego! PUPy i WUPy tak naprwadę zajmują sie ewidencją bezrobotnych i organizowaniem bezsensownych szkoleń! Co w zamian? Prywatne agencje pracy! Szkoleniami lepiej zajmą się pracodawcy niż urzędnicy! Dofinansowanie do miejsc pracy tez może obyć sie bez PUP i WUP! A co z tymi urzędnikami> Przecież są to fachowcy od szukania pracy! Jeżeli są tacy dobrzy to sobie dadzą radę na polskim rynku pracy!
Poza ogromną biurokracją, wypisami w gablotach bez pokrycia, gównianymi ofertami marketingowymi z pracami za darmo lub półdarmo oraz procedurami które pozbawią Cię statusu bezrobotnego nic dobrego w tym Urzędzie nie uświadczysz. Pic szkolenia i robienie z człowieka nieudacznika byleby coś robić i wydać ogromne pieniądze bez efektów. Bezrobotny najczęściej sam znajduje pracę bez pomocy UP. Szybko doświadcza że nie jest mu ten Urząd przychylny. Traci czas i jak smarkacz maszeruje na wezwania by podpisać okresowe stawiennictwo. Gdyby zaś szedł śladami ofert wywieszonych w gablotach to tylko się nachodzi i wyda ostatnie pieniądze na ksera ofert CV i kopie dokumentów pracy bez efektu ponieważ Urząd nie sprawdza tego co pisze. Urzędy Pracy szeroko same się reklamują ale to pic na wodę. Nigdy w poszukiwaniu pracy nie licz na UP. Tam też by dostać jakąś pracę trzeba mieć znajomości. Urzędy pracy wymagają całkowitej reformy. Prawdą jest iż tam tylko topi się wielkie pieniądze na głupie pomysły i biurokracje.
Napisz do autorki: izabela.marczak@innpoland.pl
