Wysłałeś CV i jesteś wśród tych szczęśliwców, którzy zostali zaproszeni na rozmowę rekrutacyjną? Nie ciesz się za wcześnie. Jest jeszcze mnóstwo sposobów na to, żeby strzelić sobie samobója. W naszym antyporadnikowym cyklu odwołamy się do prawdziwych doświadczeń osób zajmujących się zawodowo poszukiwaniem pracowników.
1. Nie przyjdź
Pierwszy sposób położenia rozmowy jest najprostszy z możliwych. Sprawdzony i pewny. O ile stosowanie się do kolejnych punktów dają jakąś minimalną szansę na zatrudnienie, to ten – daje 100% pewności. Wystarczy na umówione spotkanie nie przyjść. Proste rozwiązania są najskuteczniejsze.
2. Zrób piorunujące pierwsze wrażenie
Spraw, aby rekruter cię nie zapomniał. Wryj się w pamięć. Wyróżnij. Jeśli jesteś kobietą załóż np. nieadekwatnie krótką spódniczkę. Jeśli jesteś facetem – też to działa. Możesz przyjść niechlujnie ubrany, mycie się też bywa przereklamowane. W tłumie miałkich i dyskretnie eleganckich kandydatów bądź oryginalny.
3. Pomyl nazwę firmy lub stanowisko, o które się ubiegasz
Przecież jest tyle firm na rynku. Kto by odróżniał Media Markt od Media Expert, czy Medianet. W końcu aplikujesz do wszystkich tych firm. A czym się zajmuje twój przyszły pracodawca dowiesz się już po zatrudnieniu. Teraz szkoda obciążać tym pamięć. No i stanowisko. Przecież znasz się na wszystkim. Zakres obowiązków. Możesz robić wszystko.
4. Obraź rozmówców
To zabawa dla tych, którzy lubią życie na krawędzi. Gra polega na tym, że to jesteś Księciem albo Księżniczką i każde pytanie, które zostanie ci zadane odbierasz jako impertynencję. W końcu to nie ty masz zabiegać o pracę, a praca o ciebie. Uświadamiaj to rozmówcom z plebsu w coraz ostrzejszy sposób. Pamiętaj! Rekruter nie zna się na swojej robocie, tylko przerzuca CV. Menedżer nie ma pojęcia o zarządzaniu. A na pewno o zarządzaniu tobą – Księciem/Księżniczką.
5. Kłam
Wiadomo. 80% osób w CV nagina prawdę. Więc chyba warto iść tą drogą dalej. Nieprawdaż? Angielski? C2, tylko mi się nie chce teraz gadać. Komputer? Tak, wszystkie programy i języki programowania. Fiordy? Jadły mi z ręki. Przecież nikt się nie zorientuje. Inni ludzie to debile.
6. Ceń się
Wiadomo. Szlachta nie pracuje. A przynajmniej za mniej niż 2 średnie krajowe dla najprostszych stanowisk. Plus benefity. Szybki awans. No i praca w dogodnych godzinach. Przecież jeśli masz być kreatywny, to nie możesz się przepracowywać. To, że twoje oczekiwania są oderwane od życia, nie ma znaczenia. Przecież za małe pieniądze nie będziesz schylać karku.
7. Obsmaruj poprzednich pracodawców
Przecież to oczywiste, że wina zawsze była po ich stronie. Opowiedz jacy byli źli dla ciebie. Weź rekrutera na litość. Opisz wszystkie te niezasłużone tragedie zawodowe jakie cię spotkały. Podkreślaj jak bardzo inni byli nie fair wobec ciebie. Przecież ty jesteś chodzącym ideałem.
Oczywiście te punkty nie wyczerpują wszystkich możliwości. Rozmowę można położyć na 100 innych sposobów. Takich banalnych jak brak kompetencji merytorycznych, aż po bardziej wyrafinowane, które możesz sobie wymyślać i testować na kolejnych spotkaniach. Bo przecież szukanie pracy rozwija kreatywność.
Ostatnimi czasy przeprowadzenie kandydata z sukcesem przez proces rekrutacyjny to nie lada wyzwanie, ponieważ pierwsze „samobóje” strzelają sobie często już na początku rozmów.
Zacznijmy od wizerunku - krzykliwe kolory, krótkie spódniczki, bluzki z dekoltem czy mocny makijaż. Każda branża rządzi się swoimi prawami (i dla niektórych strój ten będzie odpowiedni), nie mniej większość pracodawców ceni pomimo wszystko klasyczną elegancję. Gdy już uda się zadbać o odpowiednią prezencje wtedy pojawia się aspekt punktualności. Spotkania na ogół są zaplanowane z kilkudniowym wyprzedzeniem, co daje możliwość wcześniejszego zaplanowania swojej podróży.
Oczywiście zdarzają się sytuacje losowe - żyjemy jednak w XXI wieku i mamy możliwość wykonania telefonu czy wysłania maila z krótką informację, że nie uda nam się dotrzeć na spotkanie na czas.
Płynnie sprowadza nas to do kolejnej kwestii. Wiedza, z kim jest umówione spotkanie oraz na jakie stanowisko zostało wysłane CV. Często na recepcji pojawiają się zagubione jednostki, które nie mają świadomości po co tak naprawdę znalazły się w danym miejscu o danej godzinie. Kiedy kandydatowi udaje się już dotrzeć na rozmowę kwalifikacyjną okazuje się, że pytania „Co Pan/ Pani wie na temat firmy?” lub „Jak Pan/ Pani wyobraża sobie swoje obowiązki” okazują się należeć do serii bardzo trudnych a odpowiedź „Nie wiem, liczyłem/am, że to Państwo mi powiecie” to kolejny strzał w kolano.
Podczas rozmowy potencjalny pracodawca na pewno zapyta także o doświadczenie zawodowe. Przestrzegam przed wpisywaniem do CV rzeczy, które absolutnie nie zależą do zakresu obowiązków. Kłamstwo zawsze ma krótkie nogi, a odpowiedź „Ja tak naprawdę tego nie robię, mam to tylko wpisane jako zadanie w umowie więc jest i w moim CV” od razu przekreśli szanse na zakończenie z sukcesem rozmów. Odpowiadanie o swoim doświadczeniu jednym zdaniem także nie zostanie pozytywnie ocenione.
Perełka na finał. Ulubione pytania na koniec, kiedy istnieje jedyna szansa na poznanie przyszłego pracodawcy i otrzymania kluczowych informacji o stanowisku, jakie kandydaci lubią zadawać to „Jakie wynagrodzenie dostanę i kiedy mogę awansować?” Dobrze jest znać swoją wartość, ale pokora także się przyda. Podając oczekiwania finansowe oderwane od stawek rynkowych nie zachęcą także pracodawców do kontynuacji rozmów a jeżeli jedyną motywację do zmiany stanowią finanse radzę zaprzestania wysyłania CV.