Pracownicy znad Wisły znaleźli się w gronie trzech najbardziej zestresowanych narodów w Europie. W tym niechlubnym zestawieniu wyprzedzili nas jedynie Turcy i Grecy. Aż 53,3 proc. osób z naszego kraju narzeka na duży stres w swojej pracy.
Tak wynika z najnowszego raportu Employment Outlook autorstwa Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD). W publikacji jako najważniejsze przyczyny stresu zostały podane presja czasowa, oraz nacisk na osiąganie nierealistycznych rezultatów. Źle na samopoczucie w pracy wpływa także niepewność co do przyszłości i niskie zarobki. Pracownicy niekomfortowo czują się także, gdy ich szef jest autokratą, który ciągle rozszerza zakres ich obowiązków. W efekcie słabo identyfikują się z firmą.
Oczekiwanie na piąteczek i imprezę
Taki stan rzeczy nie stanowi zaskoczenia dla Andrzeja Szastoka, eksperta ds. zarządzania zasobami ludzkimi z Wyższej Szkoły Bankowej w Chorzowie. – Wszystkie wymienione przez OECD przyczyny negatywnie wpływają na ludzką psychikę. Brak empatii ze strony menedżerów, czy stawianie nierealistycznych do zrealizowania celów w określonym czasie sprawia, że w trakcie pobytu w firmie odczuwamy stres. Często pogłębia go fakt, że aby być w stanie zrealizować zawodowe zadania, musimy spędzać w biurze także nadgodziny – wyjaśnia w rozmowie z INNPoland.
Dlatego z utęsknieniem czekamy na nadejście weekendu, kiedy choć na chwilę będziemy mogli odreagować stres. Jednak często robimy to w niewłaściwy sposób. – Wielu pracowników, którzy nie lubią swojej pracy, niecierpliwie odlicza dni do piątku. Następnie wieczorem tego dnia udają się na różnego rodzaju imprezy, w trakcie których odreagowują złe emocje za pomocą używek, takich jak alkohol, czy narkotyki. Zdarza się, że ten sam krok powtarzają w sobotę. W rezultacie dochodzą do siebie w niedziele i znowu w poniedziałek rano pojawiają się w biurze – tłumaczy Andrzej Szastok.
Tak naprawdę nie zdążą się więc zregenerować. Zarówno psychicznie, jak i fizycznie. Długofalowe odreagowywanie zawodowego stresu używkami może być bardzo niekorzystne dla naszego zdrowia. Grozi popadnięciem w uzależnienie, czy zwiększonym ryzykiem wystąpienia ciężkich chorób – dodaje Szastok.
Ciągła konkurencja i praca na „śmieciówce”
Jednak nadal wiele firm lekceważy samopoczucie swoich pracowników. W obecnej dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości gospodarczej są nastawione na wynik poprzez realizację wyznaczonych celów i zwiększanie zysków.
– Wobec dzisiejszych realiów rynkowych firmom nie jest łatwo zapewnić swoim pracownikom dobrego samopoczucia. Oczywiście istnieją organizacje, które starają się pomóc swojemu personelowi w zachowaniu odpowiedniego balansu pomiędzy życiem zawodowym a prywatnym. Ale w wyniku zwiększającej się konkurencji jest to bardzo trudne. Dlatego przedsiębiorstwa ciągle wymagają od zatrudnianych przez siebie osób coraz więcej – tłumaczy w rozmowie z INNPoland Anna Sarowska-Gierasimowicz, ekspert ds. rynku pracy Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.
Wiele osób narzeka także na pewność zatrudnienia. W Polsce 1,6 mln ludzi, szczególnie młodych pracuje na umowach cywilnoprawnych. – Dziś nawet zatrudnienie na umowę o pracę na czas nieokreślony nie jest żadną gwarancją utrzymania stanowiska. Jeżeli firma będzie znajdować się w słabej kondycji finansowej, z dużym prawdopodobieństwem zredukuje etat. Z tego powodu duża część pracowników odczuwa stres – dodaje Sarowska-Gierasimowicz.