Magazyn „Empire” stworzył ranking najwspanialszych postaci komiksowych wszech czasów. Wygrał Superman, tuż przed Batmanem. Szymon Kudrański rysował Spawna (50. miejsce w zestawieniu Empire) i Green Lantern (41.). Jego rysunki były też w kilku zeszytach o Batmanie (2.), teraz rysuje komiksy w ramach serii „Captain America”, który jest w zestawieniu na 21. miejscu. Piotr Kowalski dla Marvela Hulka (14.). To absolutny światowy top. To tak, jakby kręcili filmy w Hollywood.
Na rynku komiksowych superbohaterów jest dwóch wielkich graczy – DC i Marvel. DC to Warner Bros, Marvel to Disney. To nawet nie Liga Mistrzów. To jej finał. W tym finale za chwilę wystąpi Polka – Katarzyna Niemczyk zaczynająca współpracę z Marvelem. Ale tylko fani wiedzą, że na szczycie komiksowego świata jest już dwóch Polaków – Piotr Kowalski i Szymon Kudrański. Choć mamy bardzo wielu znakomitych rysowników, na razie tylko im na razie udało się wejść i utrzymać się na topie.
Piotr Kowalski
Piotr Kowalski ma 42 lata i żyje z rysowania komiksów. W 2009 roku zrezygnował z pracy w agencji reklamowej i skupił się na swojej pasji. Piotr ma specyficzny rytm pracy. Wstaje rano i cały dzień rysuje. Przerwy robi sobie tylko, aby poćwiczyć grę na gitarze basowej albo pójść na siłownię. Wraca i rysuje dalej. Jest wyjątkowo pracowity i sumienny. Umówić się z nim na spotkanie jest niezwykle trudno.
– Piotr to jest taki no-life, w zasadzie zajmuje się tylko komiksem. Pracuje bardzo konsekwentnie na swoją pozycję – mówi w rozmowie z InnPoland Paweł Timofiejuk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Komiksowego. – Po wydaniu swojej pierwszej serii „Gail” pojechał ze swoim wydawcą na targi do Francji. Tam dostał zadanie do zrobienia i je wykonał szybko i dobrze. Wielu polskich rysowników nie potrafi wykorzystać takich szans.
Kiedy Kowalski odbiera telefon, słyszę człowieka pełnego pasji. Uprzedza, że jest bardzo zajęty – za dwa dni wylatuje na miesiąc do Stanów, a musi jeszcze dziś skończyć kilka plansz. Udaje mi się wstrzelić w 10-minutowe okienko, podczas którego będzie robił drobne poprawki i akurat może porozmawiać.
– Żeby odnieść sukces w Ameryce trzeba poświęcić życie prywatne, ja takiego w zasadzie nie mam. Od kiedy pracuję dla Marvela wydałem już 63 zeszyty komiksów – Piotr Kowalski rozmawiając ze mną w jednej ręce trzyma telefon, a drugą kończy rysować plansze. – Tempo jest zabójcze i mało kto jest w stanie je wytrzymać. Ogromną presją jest świadomość, że każda kreska, którą postawię zostaje na zawsze. Będąc rysownikiem spoza Stanów, muszę pracować trzy albo cztery razy ciężej. W Europie na 48 plansz miałem 10 miesięcy. Pracując dla Marvela mam 3 tygodnie na 22 plansze. Robię teraz 3 serie jednocześnie.
W tej chwili Piotr pracuje nad serią „Mroczna wieża” na podstawie Stephena Kinga. Współpraca z należącym do Disneya wydawnictwem jest dla niego nagrodą za upór. Swoje portfolio wysyłał do Marvela wiele razy. W międzyczasie konsekwentnie zdobywał kolejne szczyty w komiksowym świecie. We Francji stworzył wraz z Emmanuelem Herzetem serię „La branche Lincoln” („Wydział Lincoln”). I o ile scenariusz Francuza nie zachwycał, to Kowalski za swe rysunki zbierał dobre opinie. Między innymi dzięki pracy dla wydawnictwa Le Lombard został dostrzeżony i Image powierzyło mu serię „SEX”. Komiks o superbohaterze na emeryturze.
– Kiedy wywiązałem się z kontraktu, komiksy trafiły do Marvela. Akurat szukali kogoś, kto mógłby narysować Paryż w komiksie o Hulku. Chodziło im o europejskie spojrzenie – opowiada Piotr Kowalski. – Ja akurat w tamtym momencie idealnie im pasowałem. Z racji wcześniejszej pracy dla wydawnictwa La Lombard (seria „Wydział Lincoln” – przyp. red.) wiedzieli, że potrafię im to zrobić, tak jak chcieli. Tak to się zaczęło.
Szymon Kudrański
Szymon Kudrański ma dopiero 28 lat, a w świecie komiksu ma już wyrobioną markę. Jego kreska jest łatwo rozpoznawalna. Rysunki są mroczne i pełne emocji. Widać w jego pracach inspirację twórczością Zdzisława Beksińskiego.
Był pierwszym Polakiem, który kreślił postać superbohatera. Kiedy miał 23 lata zaczął rysować "Spawna" dla wydawnictwa Image. Było to spełnienie marzeń młodego chłopaka, który sam o sobie mówi, że jest największym w Polsce fanem tego bohatera. Nie było w tym przypadku. Szymon wielokrotnie spotykał się z odmowami. Cierpliwie wysyłał swoje prace do kolejnych polskich wydawnictw, które odrzucały jego portfolio.
Jego talent został dostrzeżony pół roku później za granicą. To samo portfolio wysłał do Steve’a Nilesa, a ten zaprosił go do współpracy przy serii „30 dni nocy”. Potem wszystko potoczyło się bardzo szybko. „Zombie Cop”, „Green Lantern”, „Penguin: Pain and Prejudice”, „Batman” i „Spawn”. Teraz w portfolio znajdują się komiksy dla wszystkich największych – Marvela, DC i Image.
Ale nawet kiedy zdobył w Stanach pozycję, która pozwoliła mu wydać autorski komiks, musiał zmierzyć się z oporem. Początkowo wydawcy wskazywali zmianę zakończenia „Repulse” jako warunek publikacji. Szymon postawił jednak na swoim i wydał 72 strony, do których stworzył zarówno rysunki, jak i scenariusz.
Kudrański, podobnie jak Kowalski, jest osobą niesłychanie zapracowaną. Nic dziwnego, skoro dziennie potrafi narysować nawet 8 plansz. Ci, którzy go poznali, mówią o nim jako o osobie bardzo zamkniętej i trochę ekscentrycznej. Na maile odpisuje rzadko, w social media jest praktycznie nieobecny.
Swój czas dzieli między USA i Kanadę. Jest tam pod opieką Todda McFarlane’a – twórcy komiksu „Spawn”. Do Polski wraca tylko kiedy musi. Łatwiej go spotkać na ComicCon w Nowym Jorku niż w rodzinnym Tarnowie.
Tą drogą chce podążyć też Piotr Kowalski:
– W przyszłym roku planuję przenieść się na stałe do Stanów Zjednoczonych – mówi Kowalski. – Jeśli chcesz znaleźć się na szczycie musisz być tam, gdzie jest najważniejszy rynek komiksowy.
– Jeśli chcesz być Leonardo da Vinci komiksu, powinieneś robić jedną planszę w 2 miesiące, więc zanim skończyłbyś całość, minęłoby kilka lat – mówi Kudrański w wywiadzie dla „Zona Negativa". – W DC czy Image najważniejszy jest termin. Nie musisz być perfekcyjny, ale deadline to deadline.
Podobne przemyślenia ma Kowalski.
- Czasem trzeba odpuścić perfekcję. To bywa trudne dla wielu rysowników. Ale żeby utrzymać się na topie w USA, trzeba wydawać praktycznie co miesiąc. Wypuszczenie swojego drugiego zeszytu po roku to praktycznie drugi debiut.
Dwóch rysowników, różne kreski, różne światy. To co ich łączy, to ogromne poświęcenie, tytaniczna praca i niepoddawanie się, nawet w sytuacji wielokrotnych odmów. Kompromis pomiędzy własnymi ambicjami i wymaganiami przemysłu (sic!) komiksowego. I szansa, którą wykorzystali. Są superbohaterami w uniwersum Marvela.
- Jedno z polskich wydawnictw starało się wmówić mi, że to co robię, to "NIE JEST KOMIKS" i mogą mi zaoferować jedną stronę w ich magazynie, ale musi to być rysowane w "NORMALNYM" stylu, więc przestałem o to zabiegać.