Przedsiębiorca z Zielonej Góry Marek Isański uzyskał rekordowe odszkodowanie od fiskusa. Po niemal 20 latach sądowej walki i oczyszczeniu się z zarzutów, skarbówka wypłaciła mu zwrot odsetek w wysokości 7 mln złotych. Jednak on nadal nie zamierza odpuszczać – domaga się od Skarbu Państwa kolejnych 157 mln zł zadośćuczynienia za upadek firmy – donosi Money.pl.
Niewłaściwe miasto
Marek Isański w latach 90-tych XX wieku prowadził Towarzystwo Finansowo Leasingowe. Jego firma, która zatrudniała 40 osób, specjalizowała się w leasingu autobusów dla PKS. Biznes prosperował świetnie do 1996 roku. Wtedy urząd skarbowy w Zielonej Górze oskarżył przedsiębiorcę o wyłudzania zwrotu podatku VAT. Na czym miało polegać oszustwo?
Firma Marka Isańskiego miała siedzibę w Zielonej Górze. Z kolei PKS odbierał autobusy w Sanoku. W efekcie urząd skarbowy zarzucił przedsiębiorcy oszustwo, z powodu którego został aresztowany na 3 miesiące. Natomiast gdyby przewoźnik otrzymywał pojazdy wZielonej Górze, to zdaniem urzędników wszystko byłoby w porządku.
Pomyłka urzędnika i upadek firmy
Ostatecznie po wieloletniej sądowej batalii, 3 lata temu sąd przyznał rację Markowi Isańskiemu. Dzięki temu przedsiębiorca odzyskał 7 mln złotych odsetek od bezprawnie przejętego majątku firmy. Niestety, Towarzystwo Finansowo Leasingowe nie było w stanie spłacić 20 mln złotych obciążeń naliczonych przez skarbówkę i upadło.
Jak twierdzi w rozmowie z Money.pl były właściciel przedsiębiorstwa, przyczyną bankructwa była jedna decyzja urzędnika najniższego szczebla. Jednak największy żal były przedsiębiorca ma do jego przełożonych, którzy przez lata nie zakwestionowali decyzji podległego im pracownika. Dlatego domaga się kolejnych 157 mln zł odszkodowania za to, że jego firma przez lata nie mogła sprawnie funkcjonować i w rezultacie bezpowrotnie utraciła wielomilionowe zyski.