Kictstarter jest największą na świecie platformą crowdfundingową, za pośrednictwem której można zebrać od internautów środki na realizację swojego projektu. Jednak jakiś czas temu serwis zaliczył ogromną wpadkę. Największa w historii zbiórka pieniędzy w Europie zakończyła się kompletną klapą. Twórcy drona Zano pozyskali od darczyńców 2,3 mln funtów. Niestety ich przedsięwzięcie nie wypaliło, czym oburzeni są użytkownicy portalu. Portal o wyjaśnienie przyczyn porażki zwrócił się do znanego dziennikarza ekonomicznego.
Prezes ma „problemy zdrowotne”
Przypomnijmy, że kampania na Kickstarterze wystartowała w listopadzie 2014 roku. Jej rozmach przerósł oczekiwania samych twórców drona Zano, którzy na początku chcieli zebrać jedynie 125 tys. funtów. Ostatecznie 12 tys. darczyńców wpłaciło na projekt 2,3 mln funtów. Paradoksalnie mimo pozornie ogromnego sukcesu, okazało to się jego gwoździem do trumny.
Użytkownicy Kickstartera zamówili ponad 15 tys. egzemplarzy drona. Twórcy zobowiązali się dostarczyć sprzęt w czerwcu ubiegłego roku. Ale niestety okazało się, że nie są w stanie wyprodukować tak ogromnej liczby urządzeń.
W efekcie zniecierpliwieni darczyńcy zaczęli domagać się zwrotu pieniędzy. Niestety w listopadzie 2015 roku firma poinformowała ostatecznie, że rezygnuje z realizacji projektu. Jej prezes stwierdził, że przyczyną są różnice zdań w zarządzie spółki i jego osobiste… problemy zdrowotne.
Kickstarter chce zachować prowizję
Darczyńcy zareagowali wściekłością, ponieważ okazało się, że nie mają co liczyć na szybki zwrot pieniędzy. Dużą część z nich twórcy drona wydali na testy i produkcję urządzenia, które ostatecznie nie powstanie. Ponadto oliwy do ognia dolał sam Kickstarter, który stwierdził, że zamierza zachować na swoim koncie 5 proc. prowizji od udanie zrealizowanej kampanii, czyli około 115 tys. funtów. To jeszcze bardziej rozwścieczyło użytkowników.
Dlatego Kickstarter zdecydował się zwrócić o pomoc do dziennikarza ekonomicznego Marka Harrisa, który publikuje m. in. w „The Economist” czy serwisie Wired. Zadaniem publicysty miało być ustalenie przyczyn niepowodzenia twórców drona. Efekty swoich prac opublikował on wczoraj.
Nierealne terminy produkcji i dystrybucji dronów
Harris wskazuje, że twórcy drona zamiast skupić się na tworzeniu małych partii urządzeń, od razu przystąpili do masowej produkcji. W efekcie nie byli w stanie wywiązać się z dostarczenia darczyńcom sprzętu w terminie, w którym się do tego zobowiązali. W związku z tym w ich szeregi wkradła się duża nerwowość. Ponadto jak wynika z informacji dziennikarza, część środków zostało przeznaczonych na zakupy nie związane z realizacją projektu.
Dodatkowo jak wskazuje Harris, część użytkowników Kickstartera zamówiła drona w systemie przedsprzedaży za pośrednictwem systemu płatności PayPal. Na koncie pośrednika znalazło się około 200 tys. funtów. Jednak na rachunek twórców drona wpłynęłyby one dopiero po dostarczeniu sprzętu klientom.
W efekcie z analizy dziennikarza wynika, że firma skuszona perspektywą uzyskania szybkiego dostępu do środków, zadeklarowała nierealne terminy realizacji zamówień, co również pogrążyło projekt. Obecnie duża część darczyńców zapowiada pozew, w którym będzie się domagać odzyskania swoich pieniędzy.