Zagraniczni inwestorzy zmieniają zdanie o Polsce i patrzą na nią z coraz większym sceptycyzmem. Niepokój budzą zmiana władzy i ruchy w obrębie legislacji. Pierwsi inwestorzy zaczynają się zastanawiać, czy w ogóle wejść do Polski. – Możemy powiedzieć, że mamy dwa takie projekty, które zostały w ostatnim miesiącu wstrzymane – mówi redakcji InnPoland Przemysław Polaczek, partner zarządzający w firmie doradczej Grant Thornton.
Dwa miesiące to dla gospodarki dość krótki czas. Co się mogło zmienić?
Z komentarzy inwestorów o ostatnich wydarzeniach daje się odczuć, że pojawia się dodatkowa doza niepewności w obszarze gospodarczym, dla inwestowania i prowadzenia działalności. Tworzone są nowe regulacje, podatki w sposób zbyt szybki, nieprzejrzysty, bez konsultacji. Towarzyszy temu głośna i zdecydowana reakcja opozycji i sporej części społeczeństwa. Niepewność to kluczowy czynnik ‘hamulcowy’.
Jak inwestorzy oceniają dziś klimat do robienia biznesu w Polsce?
Do tej pory inwestorów przyciągała do Polski bardzo dobra koniunktura gospodarcza, która się faktycznie utrzymuje. Mimo to pojawiająca się ostatnio niepewność w klimacie biznesowym każe im się zastanawiać, jak, a przede wszystkim – czy rozwijać swoje firmy w Polsce.
Nastawienie inwestorów do Polski zmienia się. Według naszego ostatniego badania klimatu inwestycyjnego, opublikowanego na początku grudnia 2015, inwestorzy zdecydowanie (98 proc. odpowiedzi) nie żałowali, że podjęli kiedyś decyzję o ulokowaniu inwestycji w Polsce. I według wskazań z tamtego czasu, ogromna większość zrobiłaby to ponownie. Uważają, że Polska oferuje dogodne warunki prowadzenia działalności i atrakcyjną stopę zwrotu.
A co się zmieniło?
Nasze ostatnie kontakty z przedsiębiorcami pokazują, że sytuacja polityczna zaczyna odciskać piętno na klimacie do inwestowania w Polsce. Podkreślam że percepcja inwestorów którzy już rozpoczęli tu interesy, jest inna niż tych, którzy dopiero się zastanawiają. Ci pierwsi mieli okazję zweryfikować swoje oczekiwania z rzeczywistością i ich perspektywa jest bardzo bogata. Ci drudzy budują swoją opinię o warunkach w Polsce na doświadczeniach z innych rynków i na opinii firm które już u nas zainwestowały. To już inny punkt widzenia, wyobrażenie o naszym kraju, a nie doświadczenie rynku polskiego.
Co mówią Panu inwestorzy?
Pierwsi, ci z doświadczeniem w Polsce, mówią – jesteśmy zadowoleni, dokonał się istotny postęp. Pięć – dziesięć lat temu, gdy wchodziliśmy do Polski, wszystko wyglądało inaczej. Bardzo poprawiła się stabilność ekonomiczna i polityczna, lojalność pracowników, wydajność pracy i przede wszystkim – stan infrastruktury. Oni mówią tak – dziś jest nieporównywalnie lepiej, Polska to kraj, który w naszej ocenie dokonał ogromnego postępu w poprawie warunków do prowadzenia biznesu.
Ale..?
Ale ci, co się dopiero zastanawiają – badają i sondują. Często są w trakcie rozpoznania, przyjeżdżają do Polski, spotykają się z innymi przedsiębiorcami, rekrutują osoby na kluczowe stanowiska i – przede wszystkim – sondują, na ile deklaracje instytucji (np. PAIiIZ) i środowisk biznesowych na temat warunków robienia biznesu – są zgodne z realiami. Pytają też nas, czy ostatnia zmiana władzy i ruchy w obrębie legislacji zmienią reguły i warunki dla nich, gdy już zainwestują w Polsce.
Inwestorom nie odpowiada „dobra zmiana”?
Inwestorzy mają taki dysonans. Z jednej strony rząd deklaruje, że wprowadza ‘dobrą zmianę’, a z drugiej opozycja i KOD głośno krzyczy, że to nie ma znamion dobrej zmiany. Chodzi oczywiście o zamieszanie wokół Trybunału Konstytucyjnego, nowe podatki od handlu detalicznego czy obciążające banki.
Zatrzymajmy się na moment przy bankach. Można sobie wyobrazić, że banki pod taką presją mają kilka możliwości ruchów. Rząd obecnie grzmi ustami Ministra Finansów, że gdy banki będą wyprowadzały umowy kredytowe poza Polskę, będą za to karane. W efekcie banki mogą ograniczyć dostęp do takich umów, co ograniczy inwestorom możliwość pozyskiwania kapitału. To oznacza dla nich niepewność, czy przy nowelizacji prawa regulującego funkcjonowanie najważniejszych instytucji państwa lub sfer prowadzenia biznesu zostaną zachowane standardy demokracji i wolnego rynku.
Jakie są konsekwencje tej niepewności? Takie, że ci, którzy jeszcze nie zainwestowali – odwlekają decyzję, odkładają projekt na półkę lub inwestują w sąsiednim kraju.
Czy to tylko przypuszczenia?
Możemy powiedzieć, że mamy dwa takie projekty, które zostały w ostatnim miesiącu wstrzymane.
Ta niepewność dotyczy zarówno obecnych jak i przyszłych inwestorów. Zauważam takie ryzyko, że inwestorzy mogą się wycofywać. Mam klienta z branży motoryzacyjnej, to duża niemiecka firma prywatna. Ważnym elementem inwestycji jest przeniesienie dużej działalności z Czech do Polski. Mogę się niestety obawiać, że zrewidują swoje plany i ograniczą wielkość ’przeprowadzki’ o kilkadziesiąt procent, ponieważ zaczynają się czuć niepewnie.
Nie szkoda im biznesu?
Ten powyższy przypadek pokazuje, że mają dużą zdolność do tego, by moce produkcyjne przenieść do innego kraju.
Co jeszcze może ich przyciągać do Polski
Mechanizm: słaba złotówka to większa korzyść dla eksportera. Inwestorzy zagraniczni, którzy produkują dużo w Polsce a sprzedają np. w Unii zarabiają więcej płacąc za pracę u nas praktycznie tyle samo.. Można by więc przypuszczać, że ostatnie wydarzenia, które jeszcze bardziej osłabiły polską złotówkę, mogłyby być pokusa dla inwestorów. Ale nic z tego, mimo, że złotówka jest od dłuższego czasu mocno niedowartościowana, to ja nie widzę by korzystano z tej pokusy. Co to oznacza? Że dla nowych potencjalnych inwestorów siła tego argumentu jest za mała. Że są inne czynniki hamujące.
Co jest silniejszego niż pokusa zarobienia pieniędzy? Na to składa się wiele czynników, pojawiły się nowe i nie poprawiły się stare. Inwestorzy zauważają, że to, co do tej pory uważane było za słabość, np.biurokracja, dziś ma się nadal bardzo dobrze. Ponadto na plan pierwszy wysuwa się kolejne zjawisko, które komentatorzy naszego Barometru Prawa nazwali ‘biegunką legislacyjną’. Produkcja aktów prawnych – która już wcześniej była nadmierna – teraz osiągnęła niewyobrażalne rozmiary. Produkcja prawa w Polsce znowu przyspieszyła, w minionym roku sięgnęła poziomu prawie 30 tys. stron aktów prawnych. To kilkakrotnie więcej nawet niż w latach 90., kiedy zmienialiśmy cały ustrój państwa.
Na portalu barometrprawa.pl raz na kwartał podsumowujemy dane o tempie produkcji prawa. Sposób i prędkość, w jaki są wydawane nowe ustawy, świadczą o tym, że jakość stanowienia prawa nie idzie ku lepszemu. Ostatnie wyniki są w niektórych dziedzinach prawa wręcz zatrważające. To wynika bezpośrednio z tego, w jaki sposób prawo jest tworzone i jak wchodzi w życie. Teraz częściej obserwujemy mechanizm u rządzących – stwórzmy szybko nowe regulacje, jeszcze szybciej wprowadźmy je w życie, a poprawkami zajmiemy się w drugiej kolejności.
Ale jakie to ma znaczenie dla firm, przecież one trafiły do Polski albo ze względu na nasz rynek wewnętrzny, albo na tanią siłę roboczą, to się tak szybko nie zmienia. Dlaczego jakość prawa jest ważna dla biznesu?
Przy tak dużej zmienności, niestabilności prawa prowadzenie biznesu, a zwłaszcza planowanie rozwoju w długim terminie, staje się niezwykle trudne. Obawiam się, że coraz więcej decydentów w firmach zagranicznych, którzy dotąd byli w swoich organizacjach orędownikami rozwijania biznesu naszym rynku, rewiduje teraz swoje stanowisko i zaczyna wstrzymywać swoje firmy w ich inwestycyjnych planach na terenie Polski.
Dziękuję za rozmowę
Przemysław Polaczek jest partnerem zarządzającym w firmie audytorsko-doradczej Grant Thornton. Swoją karierę rozpoczął w dziale audytu. Obecnie pełni rolę Dyrektora International Business Centre. Absolwent Uniwersytetu Ekonomicznego w Poznaniu i ICAN Institute, Harvard Business.