Meduza, jak to meduza: parzy. Czy będzie też leczyć?
Meduza, jak to meduza: parzy. Czy będzie też leczyć? Fot. Pixabay

Meduza, jak meduza. Oślizgła, przezroczysta i generalnie nie do pogłaskania. Ale magister biologii morskiej z Uniwersytetu Xiamen, Jinru He, ma jakąś niewytłumaczalną słabość do tych stworzeń. Po kilku latach obserwacji jednego ze swoich pupilów, naukowiec zza Wielkiego Muru zadziwił świat.

REKLAMA
Trudno się dziwić fascynacji Jinru – meduzy od lat zadziwiały badaczy swoimi możliwości perfekcyjnego odrastania utraconych tkanek: obcięte lub poszarpane galaretowate ciała potrafią się błyskawicznie odtwarzać. Cóż za potencjał z perspektywy kosmetologii czy transplantologii!
Na dodatek w Chinach meduzy występują stosunkowo rzadko, przynajmniej w regionie, w którym mieszka i pracuje Jinru. Gdy w 2011 r. w ręce badacza wpadł młody samiec z gatunku Aurelia, biolog pieczołowicie zaniósł go do laboratorium i umieścił w akwarium. Pupilek dorósł tam, osiągnął wiek starczy, a w końcu – po osiemnastu miesiącach od schwytania – oddał ducha.
Tu historia mogłaby się skończyć, gdyby nie naukowa ciekawość Jinru. – Starannie przechowuję znalezione egzemplarze. Kiedy starzeją się i umierają, zachowuję pozostałości – opowiada. – Bo zawsze liczę na cud – wyjaśnia. Nie inaczej było tym razem: badacz przeniósł „zwłoki” do innego zbiornika, wypełnionego świeżą wodą – i oddał się kontemplowaniu zdechłej meduzy, jakkolwiek by to nie brzmiało.
Minęły trzy miesiące. Chciałoby się powiedzieć, że po tym czasie meduza ruszyła parzydełkiem. Ale było gorzej: ze zwłok stworzenia wyrósł nowy polip. – To było cudowne! – kwituje Jinru. Cudowne, bo zwykle meduzy rozmnażają się przez zapłodnienie jajeczka. Z niego „wykluwa się” larwa, przekształcająca się w polip, a z niego z kolei uwalniają się małe meduzy. Naukowcy porównują cykl życia meduz do cyklu życia motylów – stadium polipa odpowiadałoby wówczas gąsienicy. Czyli proces, jaki zaobserwował biolog morski z Chin, odpowiadałby sytuacji, w której martwy motyw przeistacza się w gąsienicę.
Na tym nie koniec cudów. Polipów zaczęło się przybywać – jak agentów Smithów w „Matriksie”, a w kolejnych dniach zaczęły one... młodnieć, jak w „Ciekawym przypadku Banjamina Buttona”.
Co z tego kuriozum wynika? Na razie niewiele, poza wrażeniem bycia świadkiem wyjątkowego cudu. Co więcej, w latach 90. we Włoszech naukowcy zaobserwowali równie zadziwiającą meduzę, która na zmianę starzała się i odmładzała, co sprawiło, że zyskała przydomek „nieśmiertelnej”. Ale nadzieje, jakie rozbudził przypadek z Chin, wychodzą daleko poza filozoficzną zadumę.
W przypadku nieśmiertelnej meduzy odwrócony rozwój jest częścią w pełni kontrolowanego cyklu życia – twierdzi Stefano Pirano, włoski biolog, który prowadził badania nad wspomnianą „nieśmiertelną” meduzą. – Rak, używając prawdopodobnie bardzo podobnych mechanizmów, jest niekontrolowaną proliferacją, tyle że bez żadnych zasad. Rak nie ma planów odnośnie nowo tworzących się komórek – podkreśla.
Czy zatem meduza miałaby posłużyć do manipulacji komórkami rakowymi? A może do stworzenia antykomórek systemu immunologicznego? A może do multiplikowania się, w młodszej wersji?
Jinru nie potwierdza, ani nie zaprzecza. – Cykl życia tych meduz nie jest prosty – mówi. – Bardziej przypomina sieć.
Zgroza. Ale czegóż się nie robi dla świeższej cery.