To miała być prawdziwa rewolucja w życiu sparaliżowanych. W 2014 roku studenci z Rzeszowa opracowali technologię sterowania komputerem... mimiką i głosem. Wynalazek, mimo że bije konkurencję na głowę i zbiera liczne nagrody, rynku póki co nie podbił. Dziś z tego rozwiązania w całej Polsce korzystają… cztery osoby.
Wakacje 2008. W ciągu jednej chwili całe życie 15-letniego Michała Wojdona zmieniło się nieodwracalnie. Nieudany skok na główkę. Pęknięcie rdzenia kręgowego. Tetraplegia, czyli porażenie czterokończynowe. Brak czucia w nogach. Brak czucia w rękach. Od tej chwili każda życiowa czynność Michała wymaga pomocy innych. Takie tragedie przeżywa co roku kilkudziesięciu mężczyzn. Dawniej sprawni, dziś przykuci do łóżka, muszą odnaleźć w sobie wolę życia. To właśnie z myślą o takich osobach powstał projekt Face Controllera – systemu, który pozwala obsługiwać komputer przy pomocy mimiki, gestów i głosu.
Na rynku są rozwiązania przeznaczone dla osób, które nie mogą się poruszać, ale projekt młodych programistów z Podkarpacia każde z tych rozwiązań bije na głowę. Tablety, które śledzą ruch gałek ocznych kosztują około 60 tysięcy złotych. Dla rodzin osób, które uległy wypadkowi, jest to niewyobrażalna kwota – koszt, na który nie mogą sobie pozwolić. W Polsce popularny jest starszy technologicznie SmartNav. Sprzęt kosztuje ok. 2500 złotych i wymaga naklejenia na głowę pacjenta kropki, której ruchy są śledzone przez kamerę. To pozwala na bardzo podstawową nawigację na ekranie.
Rozwiązanie Face Controller jest znacznie tańsze od konkurencji. Wykorzystuje standardowy czujnik ruchu – Microsoft Kinect. Potrzebna jest tylko specjalna przejściówka, która kosztuje około 200 złotych. Po drugie, nie wymaga żadnych kropek. Stworzone przez rzeszowskich programistów algorytmy „czytają” mimikę. Na przykład otwarcie ust to dla Face Controllera kliknięcie myszki. Do tego system czyta gesty i reaguje na głos. To pozwala na znacznie większą swobodę w obsłudze komputera. Dlaczego zatem z systemu korzystają tylko cztery osoby?
Skok na płytki rynek
– To bardzo trudny i płytki rynek – mówi w rozmowie z INN:Poland Norbert Pisz, jeden z twórców systemu. – W tej chwili w Polsce korzystają z systemu cztery osoby, a kolejnych 16 czeka na swoją kolej. W ciągu najbliższych dwóch miesięcy powinniśmy również i u nich zamontować Face Controllera. Właśnie wdrożenie jest największą barierą. Przeszkolenie użytkownika trwa dość długo. Tak jak przy pierwszym kontakcie z myszką komputerową potrzebujemy kilka dni, aby nabrać wprawy. W sterowaniu twarzą również potrzeba kilku dni, by móc efektywnie korzystać z systemu – dodaje.
W 2014 roku zespół studentów Politechniki Rzeszowskiej pokazał swój projekt w Seattle, rodzinnym mieście Microsoftu. Z całego świata do finału Imagine Cup zakwalifikowało się zaledwie 12 projektów. Polski zespół nazywał się „Power of Vision” i zaprezentował pierwszą wersję Face Controllera. Projekt miał duży potencjał, ale wtedy był jeszcze niedopracowany: w pierwotnej wersji bazował na obrazie z kamery. Dopiero druga i trzecia wersja wykorzystują czujnik Kinect.Choć od rozpoczęcia projektu minęły już dwa lata, twórcy wciąż jeszcze pracują nad udoskonaleniem algorytmów i funkcjonalności. Nie ma jeszcze innych wersji językowych, a dopiero współpraca z fundacją „Twoje Nowe Możliwości” pozwoliła zdobyć dofinansowanie z Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych i dzięki temu zrobić krok do przodu.
– Udział w projekcie Imagine Cup dał nam przede wszystkim kontakty. Kiedy lecieliśmy do Stanów, byliśmy zwykłymi studentami – mówi Norbert Pisz. – Ale nie poszły za tym duże inwestycje. Dopiero dofinansowanie z PFRON pozwoliło nam na zakup sprzętu i zatrudnienie programistów, którzy mogliby rozwijać projekt – wyjaśnia.
Po dużym międzynarodowym sukcesie nastąpiło brutalne zderzenie z rynkową rzeczywistością. Produkt, choć naprawdę innowacyjny, nie zapewnił twórcom chleba. Choć na potrzeby komercjalizacji Face Controllera jego twórcy powołali kolejną firmę, Risenbit, to projekt wciąż nie przynosi zysku. Żyją więc z innych zleceń: tworzą aplikacje webowe, ale też oprogramowanie wykorzystujące Kinect. W tej chwili pracują nad wykorzystaniem tego czujnika w fotobudkach. Ale, jak przyznaje Norbert Pisz, to właśnie Face Controller otwiera drogę do takich zleceń. Jest flagowym produktem, dzięki któremu rzeszowski software-house pozyskuje klientów.
Ambitni programiści
– Jesteśmy software-house’m, ale mamy własne ambicje produktowe – mówi Norbert Pisz. – Nie chcemy być tylko podwykonawcą dla większych firm. Teraz pracujemy nad tym, aby przy pomocy sprzętu, który doskonale znamy, stworzyć narzędzie do diagnozy i rehabilitacji wad postawy u dzieci i młodzieży. To jest ogromny rynek – nie kryje entuzjazmu. Program będzie dostępny zarówno dla posiadaczy komputerów typu PC, jak i tych korzystających ze sklepu dla użytkowników konsoli Xbox. To otworzyłoby również możliwości wejścia na rynek międzynarodowy.
Według szacunków, na które powołuje się Pisz, 80 procent polskich dzieci ma krzywy kręgosłup. Aplikacja, która pomogłaby rozwiązać ten problem, bez wątpienia spotkałaby się z zainteresowaniem ze strony rodziców. Szczególnie tych, których dzieci długie godziny spędzają przed ekranem. Programiści Risenbit opracowują właśnie odpowiednie algorytmy. Wiedzą, że ten produkt ma potencjał rynkowy, daje szansę na realny zarobek. Face Controller, póki co, jest okrętem flagowym, projektem, który daje twórcom referencje, ale nie daje pieniędzy. Jaka będzie jego przyszłość?
[coda]
Nikt na świecie nie opracował jeszcze standardu bezdotykowej obsługi komputera. Face Controller pod tym względem może wyznaczać trendy. Nie potrzebuje budowania specjalnych urządzeń, ale wykorzystuje rozwiązania sprzętowe, które można kupić w każdym sklepie komputerowym. Wsparcie globalnego giganta, takiego jako Microsoft, daje z kolei rzeszowskiej firmie szansę na wdrożenie ich pomysłu na całym świecie.
– Myślę, że sprzedawanie Face Controllera jako osobnego systemu nie jest do końca tą drogą, którą chcemy iść – mówi Norbert Pisz. W naszej rozmowie na chwilę zawiesza głos. – No… naszym marzeniem jest to, żeby nasz program był standardowo montowany w każdym nowym systemie Windows. Teraz są „Ułatwienia dostępu” dla osób niedowidzących. Face Controller mógłby być taką opcją dla takich osób jak Michał Wojdon. Dla osób, które nie są w stanie używać rąk do obsługi komputera – dodaje.