Sanepid wypowiedział wojnę owadom. Podczas, gdy na świecie kwitnie biznes oparty na produkcji żywności z insektów, polskie służby sanitarne ścigają przedsiębiorców oferujących dania z robaków.
Walka jest na razie udana. Zamknięto już kilka restauracji podających dania z owadów. Jako ostatni na celownik funkcjonariuszy wpadł łódzki przedsiębiorca batoników ze świerszczy. Sanepid skierował do łódzkiej prokuratury sprawę dotyczącą firmy Ronzo, która produkuje m.in. batony z mączki świerszczowej. Jej produkty cieszą się dużym powodzeniem, można je już kupić m.in. w Wielkiej Brytanii i Austrii. Ale nie w Polsce.
Powód? Nie ma w kraju uregulowań prawnych dotyczących produktów żywnościowych z owadów. A co ze słynną zasadą "co nie jest prawem zabronione jest dozwolone"? Sanepid się nią nie przejmuje i twierdzi, że nie może przymknąć oka na świerszcze, bo "brak nam unijnych uregulowań".
– Produkty żywnościowe z owadów są nielegalne, ponieważ spożycie owadów we Wspólnocie Europejskiej nie zostało uregulowane prawnie. Owady zaliczone zostały przez Komisje Europejską do tzw. nowej żywności – informuje INN:Poland Urszula Jędrzejczyk z łódzkiego Sanepidu. – Brak dotychczas wystarczającej wiedzy na temat możliwych zagrożeń wynikających z wykorzystania owadów jako żywności. Do czasu przedstawienia przez Komisję Europejską oficjalnego stanowiska w tej kwestii, stosowanie owadów jako produktów do żywienia człowieka nie ma podstaw pozwalających na wprowadzanie owadów na rynek spożywczy – dodaje Jędrzejczyk.
Taką podstawą mógłby być choćby fakt, że owady spożywane są w... 80 proc. krajów na świecie. Zajada się nimi blisko 2 mld ludzi na Ziemi. Istnieje aż tysiąc gatunków jadalnych insektów, wynika z raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych ds Wyżywienia i Rolnictwa (FAO).
Owady mają sporo zwolenników także nad Wisłą. – Świerszcze to super substytut dla innych produktów białkowych. Znajduje się w nich 60 procent wartościowego białka, w 100 procentach naturalnego, to żywność bez GMO. Można je spokojnie polecić szczególnie osobom prowadzącym aktywny tryb życia, ciężko pracującym – wyjaśnia w rozmowie z INN:Poland Jacek Janicki, pomysłodawca i właściciel firmy Ronzo Crickeat, która padła ofiarą Sanepidu. Przedsiębiorca sprzedaje świerszczowe batony w czterech smakach: kakaowym, kawowym, naturalnym i śliwkowym.
Co ciekawe, start-up Ronzo Crickeat wygrał polską edycję konkursu Climate Kic w 2015 roku, której patronowało Ministerstwo Gospodarki. To największy europejski program start-upowy dotyczący zmian klimatycznych i czystych technologii biznesowych, gdzie aplikowało ponad 700 projektów z całej Europy.
Na temat działań Sanepidu Janicki nie chce się wypowiadać. – Mamy teraz małe problemy. Na razie wstrzymujemy się z wszelkimi komentarzami. Do tego jestem zobowiązany – ucina.
Z podobnymi problemami spotkała się Magdalena Tsikampoungui, która dwa lata temu prowadziła Insekt Bar, serwujący m.in. owady na życzenie, w tym świerszcze. – Byliśmy pionierami na rynku w Polsce. Też borykaliśmy się z trudnościami, związanymi z tym, że żadne służby nie wiedziały, jak odnieść się do tego tematu. Sanepid nie wiedział, co z tym zrobić, wystosował do nas prośbę o wycofanie owadów z karty dań, tłumaczyli, że nie jest to produkt spożywczy – mówi Tsikampoungui w rozmowie z INN:Poland.
– Co nie jest zabronione, powinno być dozwolone, właśnie tak próbowaliśmy się bronić. Mieliśmy takie trudności w wyniku nagłośnienia sprawy, że stwierdziliśmy, że to jeszcze nie jest odpowiedni czas, by w Polsce, a co dopiero w tradycyjnej Łodzi, powstał taki lokal. Jeśli przepisy regulujące rynek wejdą w życie, nie wykluczam, że zdecydujemy się jeszcze podjąć ten temat – opowiada Tsikampoungui. Dziś niechętnie rozmawia o Insekt Barze, bo prowadzi inną restaurację i obawia się problemów. – Niech pan nikogo nie krzywdzi swoim artykułem – mówi w rozmowie z INN:Poland.
Kilka lat temu w Warszawie powstała restauracja Co To To Je, która serwowała dania z owadów, w tym ze świerszczy. Cieszyła się powodzeniem, były problemy z rezerwacją stolika. – Nagle wszystko zniknęło jak ręką odjął. To moim zdaniem problem braku regulacji prawnych. Ale u nas niestety to, co nie jest nielegalne, nie jest, jak widać, dozwolone, bo zawsze znajdzie się instytucja, która może się przyczepić. A Sanepid lubi donosić na przedsiębiorców – komentuje Anna Kapuściarz, która sama prowadzi firmę sprzedającą świerszcze do celów spożywczych, ale tylko dla zwierząt.
Kapuściarz spotkała się w swojej działalności z typowo polską spychologią. Chciała również sprzedawać świerszcze restauracjom. Na przeszkodzie znów stanął Sanepid. – Pisałam do Inspekcji Weterynaryjnej i do sanepidu, odsyłali mnie jedni do drugich. Nikt nic nie wiedział. Kiedy rozmawiałam z Sanepidem, umywał od tego całkowicie ręce. Mówił, że to produkt pochodzenia zwierzęcego, a więc powinna się tym zająć Inspekcja Weterynaryjna. A inspekcja odsyłała do sanepidu. I tak w kółko. Sprawa rozeszła się po kościach, a ja działam tylko na rynku zoologicznym – mówi Kapuściarz w rozmowie z INN:Poland.
Sanepid argumentuje skierowanie sprawy Ronzo Crickeat do prokuratury tym, że do czasu oficjalnego przedstawienia stanowiska ws. stosowania owadów jako produktów przeznaczonych do spożycia dla ludzi, nie ma podstaw pozwalających na wprowadzenie owadów na rynek spożywczy w Unii Europejskich.
Przypomnijmy, Unia Europejska jeszcze pięć lat temu popularyzowała jedzenie owadów. Na badania „Insekty jako nowe źródło witamin” wydała 3 mln euro. Unijni urzędnicy twierdzili,że wprowadzenie owadów do codziennej diety pomoże rozwiązać problemy z niedożywieniem najbiedniejszych i chronić środowisko naturalne, m.in. dzięki temu, że insekty emitują do atmosfery mniej dwutlenku węgla niż krowy. Świerszcze są bogate w wapń, termity w żelazo, gigantyczne larwy tropikalnych ciem, które produkują jedwab, dostarczają dzienną dawkę miedzi ryboflawiny – argumentowali urzędnicy z Brukseli.