Gdy dwa lata temu oligarcha zainwestował w Grupę Azoty, wykupując nieco ponad 20 proc. akcji firmy, nad Wisłą zapanowała gorączka: transakcje zależnych od miliardera spółek uznano za próbę wrogiego przejęcia, a
resort skarbu przygotował ustawę, mającą stworzyć mechanizm kontrolowania zagranicznych inwestycji w Polsce – na wzór podobnych legislacji np. w Niemczech. W efekcie rosyjscy inwestorzy znaleźli się w ślepej uliczce: postulowane przez Kantora strategiczne partnerstwo Grupy i Acronu pozostało pobożnym życzeniem, możliwości wpływania na sytuację w Grupie Azoty były minimalne, a środki, jakie Kantor zainwestował w przejęcie tarnowskiej firmy – praktycznie zamrożone.