W weekend na ekrany polskich kin wszedłfilm Kuby Czekaja „Baby Bump”. Ścieżka dźwiękowa została wydana zarówno na CD, jak i na kasecie magnetofonowej. Pierwszy raz od dawna, ten niedoskonały nośnik dźwięku wraca do mainstreamu. Parafrazując Marka Twaina – wiadomość o śmierci kasety magnetofonowej okazała się być przedwczesna. Za 25 złotych w sklepie requiem-records.com można kupić nowiutką taśmę. Trzeba tylko znaleźć jakiś magnetofon, który będzie w stanie ją odtworzyć.
– Kasety magnetofonowe zaczęły znikać z półek polskich sklepów gdzieś koło w 2003 roku – mówi w rozmowie z INN:Poland Anna, która kilkanaście lat pracowała w sklepach muzycznych. – Od 2005 roku nie było już praktycznie po nich śladu. Nowe tytuły zaczęły wychodzić już tylko na CD, nie dało się zamówić kaset z katalogu wydawnictw. Był tylko rynek wtórny – wyjaśnia.
Ale to, czego nie ma w wielkich sklepach, wciąż istnieje. Wydawnictwo Devoted Art. Propaganda wydaje muzykę metalową tylko na kasetach. Ich albumy schodzą na pniu. Z 12 wydawnictw, aż dziewięć jest wyprzedanych, a kolejne dwa mają status „Last copies”.
– Kasety są drogim nośnikiem. Za nakład 150 kaset zapłaciłem 1750 brutto. Płyta kompaktowa w produkcji to 2500 zł za 500 sztuk – mówi INN:Poland Łukasz Pawlak z Requiem Records, który wydał ścieżkę dźwiękową do filmu „Baby boom”. – Wydawnictwa na kasetach kupują dwie grupy osób: starzy, którzy traktują je sentymentalnie i młodzi, dla których jest to świetny gadżet. Taki hipsterski, w stylu vintage. Ostatnio młoda dziewczyna kupując powiedziała: „Nie mam jej na czym słuchać, ale będę nosiła w torebce” – opowiada Pawlak.
Kaseta miała swój czas w latach 80-tych. Odegrała kluczową rolę w uwolnieniu muzyki z czterech ścian. Walkman, Boombox, jamnik – wszystkie były magnetofonami. Ale z kasetą wiązały się również spore niedogodności, jak wkręcająca się taśma czy pogarszająca się z czasem jakość dźwięku. Wydawało się, że los taśm jest przesądzony. Idealny, cyfrowy dźwięk płyty CD, a potem pliki mp3, czy ostatnio streaming – sprawiły, że była symbolem trochę przaśnej przeszłości. Okazuje się, że ma to ogromny urok dla Millenialsów.
– Do słuchania muzyki mam Spotify, nie potrzebuję kasety – mówi nasz redakcyjny kolega Grzegorz (rocznik 1991). – Ale doceniam ją jako fajny gadżet dla fanów. Kasety są prawilne – kończy.