– Dla polskich firm wyjście na rynki zagraniczne jest niemal niemożliwe – stwierdził w wywiadzie prezes Comarchu Janusz Filipiak. – Bzdura – zaprzeczyli założyciele Growbots, start-up'u z branży z IT, i postanowili o połowę obniżyć cennik swoich usług automatyzacji sprzedaży dla polskich firm. Patriotyczny gest czy już nacjonalizm? Raczej utarcie nosa sceptykom, wynika z naszej rozmowy z Grzegorzem Pietruszyńskim, założycielem start-upu.
Growbots powstało w 2014 roku. Dzięki uczestnictwu w akceleratorze w 2015 roku rozwinęło się na tyle, by teraz operować z mekki start-upów – San Francisco. Tworzą rozwiązania z kategorii sztucznej inteligencji dla firm, które chcą efektywniej dotrzeć do klienta.
Dzięki nim, zamiast kilkunastu namiarów, przedsiębiorcy otrzymują listę wszystkich potencjalnych klientów, z którymi mogą nawiązać współpracę, oraz narzędzie do zautomatyzowania sprzedażowy z użyciem poczty elektronicznej. Liczby mówią same za siebie. Dzięki Growbots można zaoszczędzić do 120 godzin miesięcznie, liczba odpowiedzi na oferty wzrasta o 75 proc., a użytkownicy domykają ponad jedną trzecią umów więcej, chwalą się twórcy.
Budowa strategii sprzedażowej na zagranicę przełożyła się na klientów którzy korzystają z ich usług – 75 proc. z nich to amerykańskie firmy. Pietruszyński tłumaczy, że wywiad z jednym z najbogatszych Polaków dał mu impuls do rozpoczęcia intensywniejszych działań w naszym kraju.
– Mamy spore doświadczenie, którym chcemy się podzielić, bo współpracujemy z firmami z całego świata. Dla niektórych polskich firm możemy być zbyt kosztowni, stąd cała akcja – tłumaczy. – Od momentu pojawienia się ogłoszenia [artykuł powstał dzień po jego opublikowaniu – przyp. Red.] mamy 50 zgłoszeń z Polski – podkreśla.
Dla twórcy Growbots niemożliwe nie istnieje. Zwłaszcza w kwestii skalowania swojego biznesu na cały świat. Jego start-up osiągnął milion dolarów rocznego przychodu w ciągu siedmiu miesięcy. Zespół Growbots ma obecnie na pokładzie ponad 50 pracowników i obsługuje kilkaset firm.
Obniżenie cen dla polskich firm, podkreśla Pietruszyński, ale szansą na wyrwanie się poza lokalne rynki. – Mamy w Polsce talenty, które są właśnie hamowane przez takie myślenie. Jako kraj, mamy potencjał na globalną ekspansję i tą akcją chcemy to udowodnić – uściśla.
Podobna strategia jest powszechnie używana również w innych krajach. Dość wspomnieć, że prezydent Barack Obama w połowie swojej drugiej kadencji nawoływał rodaków do patriotyzmu ekonomicznego. Francuzi, którzy słyną ze wspierania swoich marek, naciskali, by państwa UE jeszcze bardziej promowały ten model gospodarki.
Teraz w Polsce również panuje moda na swoje – kupujemy ciuchy i meble z naszego kraju, nawet chcemy wiedzieć, jaki był wkład rodzimego kapitału w produkty codziennego użytku.
Twórca Growbots konsekwentnie tonuje wypowiedzi o faworyzowaniu firm znad Wisły kosztem innych. – Jeśli mogę, chętniej kupuje produkty z Polski, ale nie dajmy się zwariować – tłumaczy. – Biznes to biznes i narodowe sentymenty nie mogą całkiem przysłonić tego, czy to mi się opłaca. Tożsamość narodowa to trudna i skomplikowana kwestia, nam chodzi o to, żeby wykorzystać potencjał polskich firm. I to się uda, jestem tego pewien – mówi.