Brytyjczycy rozchodzą się z Unią, a Polacy płacą. Złoty leci w dół, a końca nie widać. Handlarze walut zacierają ręce. Cinkciarz.pl odnotował wzrost liczby transakcji na wszystkich parach walutowych. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się takie waluty jak: dolar, euro i oczywiście funt.
Wszyscy zastanawiają się, jak Brexit wpłynie na życie każdego z nas. Eksperci mówią o zapięciu pasów bezpieczeństwa. Pierwsze symptomy tego co nas może czekać, dość mogliśmy znaleźć już dziś o 8 rano. W popularnym e-kantorze cinkciarz.pl różnice pomiędzy ceną kupna i sprzedaży walut sięgnęły 40 procent. Za euro musieliśmy zapłacić 5,23 złotego. Gdybyśmy chcieli sprzedać tę walutę, e-kantor oferował kurs 3,78 złotego.
– Dziś okazało się, że Wielka Brytania zdecydowała o opuszczeniu Unii Europejskiej. Reakcja rynku walut, akcji, obligacji czy surowców jest paniczna. Funt traci do dolara ponad 10 proc., spadając do najniższych poziomów od ponad 30 lat. Frank jest wyceniany powyżej granicy 4.20 zł. Z drugiej strony mamy ponad 6 proc. przecenę ropy naftowej oraz 5 proc. wzrost złota. – komentuje Marcin Lipka, analityk serwisu cinkciarz.pl – Wydaje się jednak, że to nie paniczna reakcja na rynku jest największym zaskoczeniem, ale fakt, że inwestorzy i bukmacherzy tak znacznie niedoszacowali ryzyko Brexitu, mimo że sondaże od wielu dni pokazywały wynik bliski remisowego – dodaje.
Spółka Cinkciarz.pl jest liderem internetowego rynku wymiany walut. Należy do organizacji SWIFT, zrzeszającej największe banki oraz instytucje finansowe. Użytkownicy przez całą dobę mają możliwość wymiany waluty za pomocą portfela walutowego, modelu transakcji społecznościowych oraz z rachunku bankowego. Cinkciarz.pl jest sponsorem klubu koszykarskiego Chicago Bulls oraz Oficjalnym Sponsorem Reprezentacji Polski w piłce nożnej. Swego czasu reklamował ją były prezydent – Lech Wałęsa.
W tej chwili różnice kursowe w e-kantorze znowu nie przekraczają kilku groszy na najważniejszych walutach. Sytuacja wróciła do normy. Z uzyskanych przez nas informacji poranny ogromny spread wynikał z tego, że e-kantor założył większą niż normalnie widełki kursowe. Chciał się w ten sposób zabezpieczyć przed ryzykiem związanym z niepewnością.
– Rozszerzenie spreadów w obecnej sytuacji to standardowe działanie banków i instytucji finansowych, mające na celu ograniczenie ryzyka rynkowego i płynności. W tym kontekście warto przypomnieć ubiegłoroczną decyzję Narodowego Banku Szwajcarii o uwolnieniu kursu franka. Byliśmy wtedy świadkami gwałtownych wzrostów notowań tej waluty, a spread na rynku międzybankowym wynosił momentami kilkadziesiąt groszy – mówi w rozmowie z INN:Poland Piotr Kiciński wiceprezes cinkciarz.pl. – Obecnie cały czas obserwujemy dużą nerwowość na rynku. Niewykluczone, że globalne banki centralne zdecydują się na interwencję, co z kolei może powodować dalsze gwałtowne ruchy na głównych walutach – kontynuuje.
Dodaje również, że w związku z referendum w sprawie Brexitu jego firma odnotowała wzrost liczby transakcji na wszystkich parach walutowych. Szczególnym zainteresowaniem cieszą się takie waluty jak: dolar, euro i oczywiście funt.
Bank inwestycyjny Morgan Stanely, który jako jedna z nielicznych instytucji finansowych realnie szacowała ryzyko Brexitu, uważa, że cena za euro będzie wynosić 4,60zł, a co gorsza, nasza waluta będzie dalej słabnąć. Analitycy MS szacują, że kurs franka będzie wynosił 4,38-4,56złotego , a dolara 4,38-4,65 zł.
– Ostatnie tygodnie pokazały, że złoty był ekstremalnie wrażliwy na ryzyko Brexitu. Jeżeli więc doszło do opuszczenia Unii przez Wielką Brytanię, to najprawdopodobniej krajowa waluta będzie jedną z najsłabszych na świecie po funcie – mówi Marcin Lipka. – Możemy mieć do czynienia z wielomiesięcznym spadkiem kursu złotego i bardzo gwałtownymi zmianami, które chwilami znacznie mogą przekraczać szacunki kursów. Również pojawi się olbrzymia niepewność, nie tylko na rynkach finansowych, ale również w realnej gospodarce. Przedsiębiorstwa zaczną odkładać inwestycje, konsumenci zakupy, a słabszy kurs złotego spowoduje wzrost cen importowanych towarów, co najszybciej odczujemy tankując na stacji benzynowej czy wyjeżdżając na zagraniczne wakacje.