Lubelska spółka Nexbio powstała zaledwie rok temu, a już zbiera najważniejsze nagrody dla start–upów w Polsce. Okazuje się, że badanie DNA roślin ma świetlaną przyszłość. Na ich rozwiązanie czekali rolnicy, którzy mniej wydadzą na opryski i ekolodzy – bo żywność będzie zdrowsza
Na wschodzie Polski mieści się firma, która ma w swoim laboratorium takie kosztowne zabawki, jak 16–kapilarny sekwenator DNA, termocykler do reakcji real–time PCR czy wreszcie spektrofotometr III generacji. Mało, że je ma, dzięki prowadzonym na tym sprzęcie badaniom roślin zdobyła ostatnio 20 tys. euro od prezydenta Gdańska w konkursie InfoShare.
Pomysł Nexbio jest dość prosty, w teorii. Chcą wykryć infekcję patogenów na roślinach na jak najwcześniejszym etapie. – Początki infekcji są niewidoczne, to są pojedyncze komórki czy strzępki grzybni – wyjaśnia dr inż Adam Kuzdraliński, prezes i założyciel Nexbio oraz wykładowca na wydziale nauk o żywności i biotechnologii Uniwersytetu Przyrodniczego w Lublinie. – My chcemy już wtedy dawać informacje rolnikom, czy coś jest na polu, czy nie. Nasze metody są bardzo czułe, są w stanie wyczuć pojedynczą komórkę – wyjaśnia prezes firmy.
DNA nie zostawia wątpliwości
Dlaczego to jest aż tak ważne? Do tej pory testy opierały się na badaniach wizualnych, które były mało obiektywne. A testy DNA nie zostawiają wątpliwości. – Gdy chroni się rośliny środkami ochrony roślin, to obecność patogenów określa się późno, gdy są już wyraźne objawy – wyjaśnia naukowiec. Patogeny mogą powodować straty w uprawach, mogą być toksyczne. – A my chcemy wykrywać je zanim coś się wydarzy. A to pozwoli znacznie ograniczyć środki ochrony roślin.
Dziś Nexbio jest w trakcie tworzenia testów molekularnych, które wykryją DNA intruza. Taki test będzie można zrobić taki test na roślinie lub w glebie. W pierwszym etapie zainteresowani mogą wysyłać próbki do laboratorium. Ale przyszłość pokazali na InfoShare. – Chcemy by to urządzenie robiło izolację DNA, powielało DNA i je identyfikowało. Chcemy, by ten mechanizm był prosty, na przykład dwa światełka, zielone to jest mikroorganizm, czerwony – nie ma – mówi dr Kuzdraliński.
Lab on the box Ale to nie koniec. Naukowcy z Lublina laboratoria chcą… przenieść na pola, przekazać w ręce rolników. – Drugi projekt to Lab on the box, czyli laboratorium w pudełku. Takie urządzenie będzie kosztowało kilkaset złotych. Chemia w urządzeniach będzie zużywalna, u nas będzie można kupić wymienne wkłady, jak cartridge drukarki – mówi prezes Nexbio. Na InfoShare pokazali prototyp.
– Gdyby pani napisała, że szukamy inwestorów, to na pewno by nam pomogło – śmieje się dr Kuzdraliński. Ich projekty są kosztochłonne, potrzebują wsparcia z zewnątrz. – My jako firma dostarczamy środek, chemię, ale musimy współpracować z inżynierami, którzy potrafią budować takie układy. Dlatego potrzebujemy funduszy na rozwój tej koncepcji.
Co do inwestorów, zachowuje optymizm. Wygrana w gdańskim InfoShare ściągnęła na nich duże zainteresowanie. – Przyznaję, bardzo nam się to podoba – śmieje się naukowiec. Mamy też misję, by poprawić sytuację związaną z ochronę roślin. Myślę, że nasze rozwiązanie to strzał w dziesiątkę.
Konkurencję zostawili w tyle
Co ciekawe, jury na InfoShare wybrało ich jednogłośnie. Eksperci docenili nie tylko sam pomysł, ale też potencjał zespołu spółki. – To innowacyjne rozwiązanie, które sprawi, że uprawy będą lepiej chronione i bardziej ekologiczne. Nexbio charakteryzuje duży potencjał rozwoju i wykwalifikowany zespół profesjonalistów dający sporą szansę na przyszły sukces. To także był istotny atut dla jury – powiedziała Magdalena Smolak z Gdańskiego Inkubatora Przedsiębiorczości Starter, który współorganizował majowy konkurs.
Działalność Nexbio to przykład wyjątkowo dobrze wykorzystanego wsparcia. Powstali w 2015 roku w ramach projektu Innova–Invest w Lubelskim Parku Naukowo – Technologicznym, ze środków POIG 3.1. Inicjowanie działalności innowacyjnej.