W Polsce testy na ojcostwo są coraz popularniejsze. Przychodzą nie tylko zdradzeni tatusiowie, ale i matki, które mają po kilku kandydatów na ojca oraz dziadkowie, którzy nie są pewni, komu przepisać majątek.
– Najczęściej przychodzą zdradzeni, którzy podejrzewają, że dziecko nie jest ich. Chodzi o ewentualną spłatę alimentów. Ale ostatnio zdarzyło się też badanie, gdy dziadek zrobił badanie na okoliczność wykazania, czy osoby, którym chce przepisać majątek, są na pewno jego dziećmi i wnukami. Przychodzą też zlecenia z prokuratur i sądów – mówi w rozmowie z INN:Poland biotechnolog z prywatnego Laboratorium Genetycznego DNAi.
Matka wskazuje w pozwie o ustalenie ojcostwa jednego dżentelmena. Nie ma potwierdzenia. Następnie przychodzi i wskazuje kolejnego mężczyznę. Wynik znów się nie zgadza. Potem przychodzi po raz trzeci i wskazuje kolejnego kandydata na ojca dziecka. Znów pudło. Dopiero czwarty mężczyzna okazał się rzeczywistym ojcem dziecka – to przypadek z innego laboratorium, z którym rozmawialismy.
Była też głośna sprawa bliźniaków dwujajowych, którzy mieli dwóch ojców. Aby taka sytuacja była możliwa, do zapłodnienia przez dwóch ojców musiało dojść w ciągu 24 godzin.
Badania testów na ojcostwo prowadzi w Polsce już co najmniej kilkadziesiąt prywatnych laboratoriów. Można je wykonać praktycznie z każdej próbki. Może to być szklanka, smoczek, łyżka, włosy, guma do żucia czy maszynka do golenia. Wystarczy dostarczyć do laboratorium jeden z przedmiotów.
– Kiedyś było u nas cicho, a dziś telefony się urywają, jest nawet kilka dziennie zamówień od klientów. Najczęściej są to osoby prywatne, nie chodzi tylko o sprawy sądowe. Tylko na przestrzeni ostatnich dwóch lat mamy o 20-30 proc. więcej zamówień niż wcześniej – dodaje biotechnolog.
Trend wzrastający trwa w Polsce od pięciu lat. – Ludzie o tym w Polsce nie wiedzieli, bo byliśmy 100 lat za Murzynami, ale to się zmienia. Dopiero teraz przejmujemy zagraniczne techniki powielania i izolacji DNA – mówi biotechnolog.
Dlaczego Polacy wykonują coraz więcej testów na ojcostwo? Odpowiedzią są nowe technologie w codziennym użyciu. Mnożące się portale randkowe i społecznościowe, na których wielu z nas spędza mnóstwo czasu – nie ma co się oszukiwać, to wszystko sprzyja kontaktom z płcią przeciwną. – Ludzie nie wiedzą co mają robić z czasem, pieniędzmi. Zdrad jest na pewno więcej niż kiedyś – zauważa nasz rozmówca.
Na standardowe badanie czeka się 10 dni roboczych od czasu wpływu materiału do laboratorium. Potem laboratorium wydaje ekspertyzę, którą zatwierdza biegły sądowy. W przypadku wykluczenia ojcostwa, materiał sprawdza się 10 razy. Pozwala to określić wynik na 98 proc. W przypadku potwierdzenia ojcostwa badanie pozwala na określenie go na 100 proc..
Ceny testów zaczynają się od 500 zł a dochodzą do 2 tysięcy złotych. – Najtańsze badanie może nam służyć tylko do celów prywatnych i może dojść do skutku tylko wtedy, gdy jest możliwość pobrania wymazów z jamy ustnej. Czasem ojcowie nie chcą mówić dzieciom, że robią takie badanie i wtedy pozostaje pobranie tzw. mikrośladów, czyli np. wykorzystanie włosa czy używanej maszynki lub bielizny. Badanie mikrośladowe jest droższe, bo kosztuje około 800 zł – tłumaczy.
Droższe są badania sądowe, kosztują około 1500-2000 zł, bo dochodzą koszty powołania biegłego i protokolarne pobranie materiału genetycznego. – Klient nie wysyła wtedy sam wymazówki, tylko ja umawiam go do przychodni, Niepublicznego Zakładu Opieki Zdrowotnej, gdzie medycy pobierają wymaz z jego jamy ustnej. Takie badanie może być oczywiście wykorzystane sprawach sądowych, dotyczących rozwodu czy alimentów – wyjaśnia . Ceny wzrastają też w zależności od liczby dzieci.
Ile zarabia biotechnolog?
Biotechnolog w laboratorium, które wykonuje testy na ojcostwo, może liczyć miesięcznie na 2 do 5 tysięcy złotych netto. Zarabiający 5 tys. pełni funkcje kierownicze w laboratorium. Szeregowi zajmują się analizami, kontaktem z klientem, pisaniem sprawozdań.
Choć jest już na rynku innowacyjna metoda pozwalająca na ustalenie ojcostwa w ciąży – takie badanie kosztuje 6 tysięcy złotych, to w Polsce jest ono jeszcze rzadkością, wykonują je powszechnie laboratoria w USA. – Przypomina ono zwykłe badanie morfologiczne. Jest to medoda bardzo skomplikowana, obarczona dużym ryzykiem błędów – mówi .
Alternatywą jest pobranie płynu owodniowego w ciąży. Kosztuje około 2-2,5 tys. zł. - Mamy mnóstwo telefonów w tej sprawie. Zawsze odradzam ludziom takie badania, polegają one na wprowadzeniu ogromnej igły do brzucha. Grozi to zakażeniem sepsą matki, czy urodzeniem niepełnosprawnego dziecka. Lepiej poczekać aż dziecko się urodzi i pobrać wymaz z jamy ustnej - mówi pracowniczka Laboratorium Genetycznego DNAi.
Poznańskie Genmed to jedno z większych i bardziej znanych laboratoriów w Polsce. Przeprowadza około 50-100 testów na ojcostwo miesięcznie. Genmed jako jedno z dwóch laboratoriów w Polsce posiada certyfikat ISO 17025. To warunek wykonywania testów na ojcostwo według dyrektywy unijnej. Drugim laboratorium posiadającym ten certyfikat jest bydgoskie Genetico.
- Jedna z największych w Polsce sieci placówek wykonujących testy na ojcostwo nie posiada certyfikatu ISO 17025. Wykonywane u nich badania nie są więc zgodne z obowiązującym prawem wspólnotowym - mówi w rozmowie z INN:Poland Jakub Świerczyński z laboratorium diagnostyki molekularnej Genmed.
– Problemem jest brak świadomości Polaków co do jakości testów. Wynika to z braku regulacji w polskim prawie. Są przepisy unijne, ale nie ma przepisów wykonawczych na terytorium krajów wspólnotowych. Badania w zasadzie może oferować każdy. Ale wiele placówek mija się z prawdą, podając, że mają niezbędne certyfikaty. Stykałem się już sytuacjami, że sąd wydawał wyrok na podstawie testu na ojcostwo wykonanego w laboratorium, które nie posiadało certyfikatu ISO – mówi Świerczyński.
W Genmed pracuje 10 osób. Zdecydowana większość pracowników to genetycy, którzy ukończyli biologię molekularną, biotechnologię czy analitykę medyczną. Muszą mieć niezbędną wiedzę fachową do udzielania informacji na temat takich badań, potrafią pracować w laboratorium, ale mają też kompetencje, by kontaktować się z wymiarem sprawiedliwości i klientem.
Najwięcej laboratorium musi wydać na wyposażenie laboratorium i odczynniki chemiczne konieczne do przeprowadzenia badań. To kosztuje minimum setki tysięcy złotych. Ale mimo tego laboratoria decydują się na ten biznes, bo rynek wzrasta średnio o kilkanaście procent rocznie.