
Reklama.
Przemysław Sypniewski, nowy prezes PP, bez ogródek przyznaje, że wzrost płac stawia przedsiębiorstwo w trudnej sytuacji.
To bardzo ryzykowna decyzja, skutkująca istotnym wzrostem kosztów. Jako zarząd musimy dbać o stabilność ekonomiczną firmy – tłumaczy w komunikacie prasowym.
– Nie możemy składać nieodpowiedzialnych obietnic, które w przyszłości okazałyby się katastrofalne w skutkach. Zrobimy wszystko, aby uniknąć tych najgorszych wariantów. W związku z tym, przede wszystkim, musimy skupić się na wzroście przychodów – podkreśla.
Z kolei Bogumił Nowicki, przewodniczący Organizacji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" Pracowników Poczty Polskiej, stwierdził, że rozumie trudne położenie finansowe firmy, ale oczekuje, że to początek drogi do zwiększenia wzrostu wynagrodzeń pocztowców w dalszej przyszłości.
“Gazeta Wyborcza” nie zostawia na podwyżkach suchej nitki i jednoznacznie stwierdza, że Poczty Polskiej na nie po prostu nie stać. W zeszłym roku jej zysk wyniósł niecałe 13 milionów złotych, a najnowsza podwyżka to koszt prawie 100 milionów złotych.
Ta decyzja nie mogła nastąpić w gorszym momencie. Rynek kurczy się w tempie 10 proc. rocznie, a zyski PP to w ostatnich latach głównie oszczędności – zwłaszcza na załodze, której zarobki stały, głównie przez coraz trudniejsze uzyskanie premii. Teraz Poczta musi walczyć o pracowników, którzy wolą odejść do innych, lepiej płatnych, branż pokroju sklepów wielkopowierzchniowych.
Źródło: Wyborcza.biz
Napisz do autora: grzegorz.burtan@innpoland.pl