Stare kina padają w Polsce jak muchy, tymczasem, istniejące od 1907 roku kino Pionier, ma się świetnie. I to mimo tego, że jego pracownicy nie zabiegają o klientów - Przychodzą do nas ci, którzy chcą przyjść – tłumaczy Wanda Szewczyk.
– Zadzwonił do nas kiedyś dorosły mężczyzna, który chciał pójść ze swoim dzieckiem na „Minionki”. Byliśmy wówczas jedynym kinem, które je grało. Gdy dowiedział się, że nie ma popcornu, zrezygnował. Nie przejęliśmy się tym. Wychodzimy z założenia, że przychodzą do nas ci, którzy chcą przyjść – ta historia przytaczana przez Wandę Szewczyk, najlepiej oddaje ducha, panującego w najstarszym kinie na świecie.
W czasach agresywnego marketingu, zażartej walki o klienta, Pionier wydaje się być oazą spokoju. Kino od 1999 roku ma prywatnego właściciela i nie korzysta z miejskich funduszy. Mimo to, na brak klientów nie narzeka.
W Pionierze postawili bowiem na bardzo indywidualne podejście do klienta. – Nie nazwalibyśmy ich klientami, bo tworzymy jedną wielką rodzinę – tłumaczy Szewczyk. Panująca tam familijna atmosfera objawia do tego stopnia, że kasjerki wiedzą na jakich miejscach lubią siadać stali widzowie. Są nawet w stanie przewidzieć czy dana osoba przyjdzie na seans.
Kino mieści się w klimatycznej, secesyjnej kamienicy przy głównej ulicy w Szczecinie. Zdarza się więc, że widzowie wpadają do środka po prostu pogadać z obsługą i wypytać o aktualny repertuar.
W 2005 roku Pionier trafił na listę rekordów Guinnessa, jako najdłużej nieprzerwanie działające kino na świecie. Wszystko zaczęło się od remontu obiektu w latach 90. Okazało się, że ze względu na zaawansowany wiek budynku, potrzebna jest zgoda władz miejskich. A skoro budynek jest stary, to i goszczące w nim kino mogło takie być.
– Nasz kolega trafił w księgach na datę 26 września 1909. Wertowaliśmy dokumenty z ksiąg budowlanych, telefonicznych i wiadomości z gazet – tłumaczy Wanda Szewczyk. Kino istniało już od 1907 - dopóki jednak nie uda się ustalić kiedy dokładnie ruszyło, w Księdze Rekordów Guinnessa będzie widnieć data o dwa lata późniejsza.
W 2007 roku podważyć ten prymat próbowali Duńczycy. Oni również uzyskali certyfikat dla najstarszego kina, ale, zdaniem właścicieli, w ich przypadku istotna okazała się 15-letnia przerwa w działalności. Pionier przez całą historię nieczynny był tylko przez kilka miesięcy – w trakcie przetaczania się przez Szczecin frontu wojennego, pod koniec II Wojny Światowej. Szczecińskie kino wciąż tytułuje się więc najstarszym na świecie.
Jak to wszystko się zaczęło? Na początku był pomysł. Pomysł Otto Blauerta, który w 1907 roku postanowił założyć kawiarnię. Widzowie siedząc w wygodnych fotelach przy stolikach mogli zamówić sobie kawę i herbatę. Właściciel trzymał na sali również kinematograf i wyświetlał im filmy. Działo się to zaledwie 12 lat po wynalezieniu go przez braci Lumiere. – Nawiązując do tamtych czasów stworzyliśmy salę – nazywamy ją Kiniarnią. Jest stylizowana na czasy początków naszego kina – opowiada Szewczyk. Projektor nie jest tam umieszczony w kabinie. Zaczerpniętym z historii wzorem, stoi pomiędzy widzami.
Na przestrzeni czasu Pionier wiele razy zmieniał nazwę i właścicieli. Funkcjonowanie rozpoczął jako Welt-Theatre, a w początkowym okresie PRL-u stał się Odrą. Samą tradycją, nawet jeżeli jest piękna, ciężko się jednak najeść, co pokazuje choćby przykład warszawskiej Feminy. Jak udaje się to w Szczecinie?
– Stawiamy na filmy niekomercyjne i europejskie – tłumaczy Wanda Szewczyk. Jej zdaniem ludzie przychodzą z sentymentu. Ale nie tylko. Starsi ludzie, którzy odwiedzają Pioniera od dawna, przyprowadzają swoich wnuczków i opowiadają im o historii kina.
Nowa widownia pojawia się właśnie dzięki poleceniom. Placówka bierze udział w w programie „Lekcje w kinie”. – Dzieci przychodzą potem do domów, opowiadają o tym co widziały rodzicom, sława roznosi się także wśród ich rówieśników – opowiada właścicielka.
Dzięki temu w najstarszym kinie na świecie średnia wieku klientów znacznie się obniża. Zaraz po otwarciu w kasach zjawiają się emeryci, później sale zapełniają się także osobami w wieku licealnym, studentami i ludźmi, którzy wpadają do Pioniera po skończeniu pracy.
W jaki sposób podsumować fenomen kina, które od ponad 100 lat utrzymuje się na rynku? Najlepszą ilustracją zdają się słowa Wandy Szewczyk:
– Kiedy przychodzą do nas wycieczki szkolne zawsze pytam się dzieci jak rozumieją zdanie: "Do nas przychodzi się na film do kina, a nie do kina na film" – śmieje się.