Nakłady kolorowanek dla dorosłych dobijają poziomu księgarskich bestsellerów.
Nakłady kolorowanek dla dorosłych dobijają poziomu księgarskich bestsellerów. Fot. Pixabay
Reklama.
– Czy to jest biznes? – powtarza nasze pytanie Donata Cieślik z Wydawnictwa „Czarno na białym”. – Tak, ogromny. Kolorowanki zapełniają miejsca na listach bestsellerów w Empiku czy na Amazonie. Wszyscy w tej chwili wydają kolorowanki, absolutnie wszyscy. Rynek zareagował bardzo mocno – dodaje.
Rzeczywiście, półki księgarni czy salonów prasowych są nimi wręcz zarzucone. Na Allegro lista ofert z takimi produktami sięga kilkudziesięciu podstron, co przekłada się na tysiące propozycji, od kilku do kilkudziesięciu złotych, a w przypadku wspomnianego zestawu – aż do 230 złotych. Kolorowanką promuje się Częstochowa, kolorowankę z polskimi atrakcjami – reklamowaną jako idealny prezent dla cudzoziemca czy kontrahenta – wydało wydawnictwo SQN.
W tym trendzie próbują się też odnaleźć start-upy. Color Me Book z Los Angeles zachęca do zakupu... spersonalizowanych kolorowanek, tworzonych w oparciu o konto danego klienta na Instagramie. Z kolei jeden z polskich portali namawia do podejmowania własnej działalności gospodarczej, odwołując się do przykładu działalności wydawniczej. „(...) w Empik.com średnia cena wynosiła 22 zł i taką przyjęliśmy w naszym przykładzie. (…) Obliczenie wartości rynku potencjalnych klientów przedstawia się więc następująco: 180 000 (liczba potencjalnych klientów) x 22 zł (cena kolorowanki) = 3 960 000 złotych. Powszechnie przyjęte założenie jest takie, że nie warto działać na rynku, który jest wart mniej niż 1 mln złotych” – pisze autor tekstu.
Czy to jest biznes? Tak, ogromny.
logo
Kolorowanki to intratny biznes, a cena zestawu książeczek potrafi dobić 230 złotych. Fot. Pixabay
Gdyby to nie było opłacalne...
Pionierem była związana z Empikiem Grupa Wydawnicza Foksal: na początku ubiegłego roku wprowadziła do sprzedaży pierwsze tego typu wydawnictwa. I do końca roku sprzedała ich 100 tysięcy egzemplarzy. – I nie zwalniamy tempa – mówi INN:Poland Marta Kiełbasińska, dyrektor marketingu w Grupie. – Do końca tego roku chcemy wprowadzić kolejne 20-30 tytułów. Doskonale sprzedają się np. zeszyty, w których trzeba łączyć ponumerowane kropki, nawet do tysiąca takich kropek – dodaje. Z tych kropek powstają kształty: wizerunki osób czy krajobrazy.
Dziś wydawnictwa rywalizują na pomysły. Nasza Księgarnia ma wyłączność na prace Johanny Basford – 33-letniej utalentowanej brytyjskiej rysowniczki, której kolejne „zeszyty” nie ustępują niczym klasyce komiksu: „Tajemny ogród” czy „Zaczarowany las” to misterne konstrukcje z kresek, gotowe do pokolorowania. Na rynku dostępna jest też wariacja na temat popularnego serialu „Gra o tron”, publikowana przez Wydawnictwo Akcent (część wydawnictwa Muza). O swoje walczą też wydawnictwa prasowe, np. magazyn „Vogue” wypuścił na rynek zeszyt „Vogue. Kolorowanka”, zawierającą grafiki autorstwa Iana R. Webba – z kolekcją blisko stu rysunków, nawiązujących do sukni koktajlowych, wieczorowych i innych stylizacji. Wszystko zaczerpnięte z archiwalnych wydań „Vogue”, jeszcze z lat 50.
Nawet w mniejszych wydawnictwach – jak „Czarno na białym” - kolorowanki stały się stałym elementem biznesu. – Akurat są wakacje, więc te produkty nie sprzedają się tak dobrze, jak zazwyczaj. Ale wyjąwszy okres wakacyjny, sezon trwa cały rok, a nasze książeczki były na listach Empiku – mówi INN:Poland Cieślik.
logo
"Efekt kolorowanki" odczuwają producenci materiałów plastycznych, graficy, a nawet... eksperci od psychologii. Fot. Pixabay
Wydawcy bardzo mocno trzymają karty przy piersi. – Gdyby to nie było opłacalne, to byśmy tego nie robili – ucina w rozmowie z nami Kiełbasińska. Dane dotyczące nakładów czy marży to ściśle strzeżona tajemnica handlowa. Dlaczego? Bo przynajmniej na pierwszy rzut oka, wydaje się to być lukratywny biznes – przynajmniej biorąc pod uwagę to, jak wielu ludzi bazgrze w swoich notesach podczas firmowych „burz mózgów” czy branżowych konferencji.
Efekt kolorowanki
Zacznijmy od tego, że niemało szablonów można znaleźć za darmo w sieci. Wystarczy przygotować plik, drukować i rzucać do sprzedaży. Można skorzystać, tak jak jest to w przypadku wydawnictwa „Czarno na białym” z oferty stockowej. – Rzeczywiście, niektóre kolorowanki kupujemy na stocku. Cześć jednak jest autorskich, powstają w naszym studiu graficznym. To akurat są projekty modowe – opowiada Donata Cieślik. Najpotężniejsze wydawnictwa mogą sięgać po najbardziej wyrafinowane prace i autorów ze światowej czołówki – jak w przypadku Basford czy Webba. Grupa Wydawnicza Foksal również korzysta z zagranicznych licencji.
Boom w jednej branży może się przekładać również na inne. – Jest moda, to jest odczuwalne – przyznaje w rozmowie z INN:Poland Wojciech Jerzmanowski, regionalny kierownik sprzedaży w polskim oddziale włoskiego koncernu Fila – dystrybutora produktów plastycznych od kredek po glinki utwardzające takich marek, jak Lyra czy Giotto. - Nie jestem w stanie powiedzieć, czy ta moda daje wzrosty typu 10 czy 30 procent, ale jej wpływ jest widoczny – kwituje.
„Efekt kolorowanki” widać też na rynku pracy. – W branżowych portalach co i rusz widzę oferty tego typu skierowane do twórców – mówi nam Monika, plastyczka i absolwentka warszawskiej Akademii Sztuk Pięknych. – Najczęściej chodzi o motywy związane z naturą: zwierzęta czy pejzaże. Trwają swoiste licytacje, kto przygotuje tego typu prace najtaniej – śmieje się.
logo
"Rozbudza kreatywność", "wycisza" - kolorowanki stały się remedium na codzienny stres. Skutecznym? Fot. Pixabay
Pomysł spodobał się też psychologom. „Często używam ich z moimi pacjentami psychologicznymi w trakcie psychoterapii. Pracując z kolorowankami dla dorosłych, poprawiamy swoją koncentrację i zmieszamy poziom stresu” – pisze na swojej witrynie mgr Adam Konrad Lewanowicz. – „W Polsce nie są one bardzo popularne, natomiast w całej Europie jest już to bardzo popularna metoda terapeutyczna, rozbudza ona też naszą kreatywność, wycisza nas” – dorzuca. – Dzięki temu, że rysujemy, możemy zająć przez chwilę czymś nasze ręce i nasz umysł. Skupić się tylko na jednej czynności i jej poświęcić. W ten sposób pomagamy naszej pamięci: rozprężamy ją i odświeżamy. Dzięki temu możemy dać sobie chwilę wolnego – mówiła z kolei Małgorzata Osowiecka, psycholog z Uniwersytetu SWPS w Sopocie w niedawnej rozmowie z PAP.
Ze strony wydawnictw: pełna zgoda. – Na każdej kolorowance jest napisane, że odstresowuje i rzeczywiście tak jest – śmieje się Donata Cieślik. – Sprawdzamy to na czytelnikach i na redakcji. Myśliliśmy, że to ściema, a to naprawdę uspokaja – dodaje.

Napisz do autora: mariusz.janik@innpoland.pl