Reklama.
Eleonora Burzyńska miała zostać okulistką. Przynajmniej taką przyszłość widział dla niej ojciec, który sam był chirurgiem. Dorastanie w rodzinie z medycznymi tradycjami było trudne dla kogoś, kto swoją przyszłość widział w biznesie mediowym. Burzyńska postawiła jednak na swoim. Teraz, po kilkunastu latach spędzonych w tym sektorze założyła własny start-up, w którym łączy rodzinną tradycję ze współczesnymi aplikacjami. Tak powstała dr Barbara, która ma pomóc zwalczać choroby cywilizacyjne.
Dr Barbara
Pierwsze szlify w mediach Burzyńska zdobywała już na początku tego wieku. Przez dekadę rozwijała się w sektorze mediów regionalnych – najpierw jako marketingowiec, później dyrektor reklamowy. W 2011 roku pomogła wejść na giełdę NewConnect firmie Golab, zajmującej się odpadami biodegradowalnymi.
Pierwsze szlify w mediach Burzyńska zdobywała już na początku tego wieku. Przez dekadę rozwijała się w sektorze mediów regionalnych – najpierw jako marketingowiec, później dyrektor reklamowy. W 2011 roku pomogła wejść na giełdę NewConnect firmie Golab, zajmującej się odpadami biodegradowalnymi.
Nadszedł jednak czas, by pójść na swoje. Tak w 2013 roku narodziła się spółka Quantum, której flagowym produktem została aplikacja dietetyczna dr Barbara. Takich produktów jest jednak w Android Store tysiące. W jaki sposób można się zatem wybić?
– Mój ojciec pracował jako lekarz okrętowy. Przepłynął cały świat i zobaczył, że w Chinach czy Stanach podejście do medycyny jest diametralnie różne – tłumaczy w rozmowie z INN:Poland Burzyńska. – A w naszej rodzinie są bardzo silne tradycje holistycznego podejścia do życia. Pomyślałam sobie, że dlaczego nie połączyć kilku różnych ścieżek w całość – wyjaśnia.
Analizując różne programy, Burzyńska doszła do wniosku, że brakuje im jednego, istotnego aspektu – medycznego. Można na nich liczyć kalorie, czy ustawiać dietę, ale żadna nie posiada dostatecznie rozwiniętego zaplecza merytorycznego, uznała.
Ale od czego ma się rodzinę, zwłaszcza z tradycjami lekarskimi? Tak na pokład start-upu została dokooptowana bliska krewna założycielki, doktor medycyny Barbara Burzyńska, której aplikacja zawdzięcza nazwę i naukowe podejście.
– Naszą główną grupą docelową są na razie ci, których dotknęły choroby cywilizacyjne, pokroju cukrzycy. Jednak nie rościmy sobie praw, by zastępować lekarzy – tłumaczy. – Po prostu Polacy nie wynieśli z domu wiedzy, jak odżywiać się zdrowo, a doktorzy nie potrafią pomóc im w skomponowaniu diety. A profesjonalna konsultacja to już koszt rzędu kilkuset złotych, a rodaków często na to nie stać – konkluduje.
Dlatego oprócz swojej krewnej Burzyńska zwerbowała na pokład coachów i dietetyków. Oprócz przygotowania naukowego wymaga od nich jeszcze jednego: otwartości. Uważa, że doktrynerskie podejście, które z jednej strony zmusza Polaków do połykania mnóstwa tabletek, a z drugiej wpycha w ramiona znachorów czy naciągaczy jest błędne. Wszystko jest kwestią balansu między lekami a odżywianiem, uważa. I dr Barbara ma właśnie w tym pomóc.
Założycielka podkreśla, że aplikacja najlepiej sprawdza się w segmencie B2B. Głównymi odbiorcami jej produktu mają być szpitale czy salony fitness. Zwykły użytkownik również może ją pobrać, ale to dość spory koszt – abonament na trzy miesiące to koszt od 55 do 300 złotych. Chociaż dalej mniejszy od wizyty u dietetyka.
Poziom cen wynika z faktu, że docelowo Burzyńska ma zamiar pozyskiwać klientów głównie za granicą. Zwłaszcza w krajach anglosaskich, gdzie ludzi otyli stanowią często ponad połowę liczby ludności społeczeństwa, mówi.
Ale żeby to osiągnąć, trzeba mieć na to finanse. Prezes przyznaje, że bardzo pomógł niezbyt lubiany w środowisku przedsiębiorców program POIG 8.1. Dotacja utwierdziła Burzyńską w przekonaniu, że warto brnąć w ten biznes, co zaowocowało trwającą właśnie kampanią crowdfundigową.
No właśnie, na serwisie Crowdwaymożna zainwestować w akcje start-upu. Tyle tylko, że to na razie jedyna dostępna kampania, co tylko potwierdza, w jakich powijakach znajduje się w Polsce crowdfunding udziałowy. Burzyńska jednak z premedytacją zrezygnowała z bardziej popularnych serwisów z zagranicy.
– To był zabieg skierowany głównie na marketing. Nie chodziło o to, by zdobyć niezbędne fundusze, ale by inwestorzy z Polski, a także ludzie z branży medycznej i dietetycznej zobaczyli, że jest w Polsce taka inicjatywa – wyjaśnia. – Mamy ambicje międzynarodowe, ale moim celem jest polski zespół, bo mamy świetnych specjalistów w swoich dziedzinach. Nie musimy sięgać za granicę – podkreśla.
Chociaż pieniądze nie są głównym celem, to kampania jak na razie cieszy się sporym powodzeniem. W chwili powstania tego artykułu zebrano prawie 220 tysięcy złotych – ponad 100 proc. zaplanowanego celu. Twórczyni chwali się również, że dr Barbara jest wyceniana na 2 miliony złotych.
W przeciwieństwie do niektórych start-upów, nie jest to kwota wyciągnięta z kapelusza. Burzyńska podkreśla, że wyceny dokonała firma Militanis Capital, świadcząca profesjonalne usługi z tego zakresu, co w rozmowie z INN:Poland potwierdził jej przedstawiciel. – Nauczyłam się, że trzeba mieć ambicję, ale i twardo stąpać po ziemi. W biznesie nie ma miejsce na myślenie życzeniowe jeśli chce się być wiarygodnym – mówi.