10 miliardów dolarów – tyle musiała wysupłać jedna z największych firm w Polsce na przejęcie jednego ze swoich rywali za Atlantykiem. Prestiżowa akwizycja KGHM kończy się jednak blamażem: wczoraj Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego skierowała do wrocławskiej prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa. O kulisy transakcji i przyszłość firmy pytamy Stanisława Speczika, prezesa KGHM w latach 2001-2004.
„Największa transakcja zagraniczna w historii polskiej gospodarki”, „megasukces polskiego giganta” czy „przejęcie w promocyjnej cenie”. Transakcję KGHM sprzed czterech lat prezentowano nam w różowych barwach...
Wcale nie było takiego jednolitego chóru. Ja osobiście zawsze miałem pewne ostrożne wątpliwości, czy dla firmy nie będzie to wysiłek ponad miarę i czy nie zapomniano przy tym o pewnych – koniecznych – inwestycjach w Polsce. Bo jak spojrzeć z tej perspektywy, zawsze mieliśmy w Polsce szereg inwestycji, które były rozciągnięte w czasie, niedokończone. Bezpośredni skutek jest taki, że produkcja miedzi z własnego, polskiego koncentratu spada od kilku lat i są tego określone przyczyny.
Z lakonicznego komunikatu, który towarzyszył skierowaniu przez ABW sprawy do Prokuratury, wynika, że nie chodzi wyłącznie o strategiczne kierunki rozwoju lecz zaniedbania, które obróciły się na niekorzyść firmy.
Dopiero teraz pojawiają się jakieś informacje na ten temat. Trudno mi jednak cokolwiek powiedzieć: materiały i raporty ABW nie są publicznie dostępne. Nie wiemy, jakie zarzuty postawiono i jakie słabości tego zakupu pokazano.
A jakich zarzutów i słabości pan by się spodziewał, znając tę firmę, jak własną kieszeń?
Nie mam żadnych informacji – poza prasowymi oraz komunikatami giełdowymi. A w nich zawsze dominowały hurraoptymistyczne opinie. Potem życie je zweryfikowało: widać, że koszty zagospodarowania tej inwestycji były znacznie wyższe niż planowano.
Cztery lata temu wszyscy się jednak zapalili do tego przejęcia...
Szczerze mówiąc, zapał był chyba tylko po stronie kierownictwa KGHM. Z ostrożnych wypowiedzi ówczesnych ministrów i rady nadzorczej było widać, że tam były jakieś wahania i wątpliwości, do końca.
I co teraz? Firma ucierpi?
Niewątpliwie, informacja o sprawie w prokuraturze może negatywnie wpłynąć na notowania KGHM. A ta firma i tak ma wiele problemów związanych z wielkim niżem cenowym, kosztami inwestycji – realizowanych zarówno po zakupie Quadry, jak i w Polsce. Wszystkich tych inwestycji było bardzo dużo i z tego, co wiem, były niedoszacowane. Na pewno nie jest to nic, co by mnie ucieszyło – byłem prezesem tej firmy. Mam do niej określony, pozytywny sentyment.
Jeszcze raz: czy przejęcie Quadry może zatopić KGHM?
Pewne jest, że dziś nie ma szans na wycofanie się z Quadry. To mogłoby spowodować gigantyczne zamieszanie, te pieniądze są dziś nie do odzyskania. Gdyby chcieć dziś sprzedać Quadrę, uzyskałoby się może połowę tej kwoty, którą KGHM musiał na nią wydać. To akurat nie jest kwestią niegospodarności – takie po prostu mamy dziś warunki w przemyśle miedziowym. Nawet wielkie globalne koncerny odnotowują po parę miliardów strat. To trzeba przeczekać.
Jaki z tego morał? Przejęcia za miliardy nie najlepiej Polakom wychodzą i powinniśmy sobie darować?
Cierpliwości. ABW przeprowadziło swoją analizę, a teraz prokuratura zbada, czy to, co się wydarzyło, mieści się w tzw. ryzyku gospodarczym. W biznesie jest, jak z żoną: to ryzyko, może się poniewczasie okazać, że ani ona taka dobra, ani piękna. Jak ktoś w biznesie podejmuje dziesięć decyzji, to gdy trafi w ośmiu przypadkach, może mówić o niebywałym sukcesie.